ABSOLWENT UCZELNI - DO PRACY W POZNANIU CZY ZA GRANICĘ?
Sporo naszych studentów i absolwentów angażuje się w ruchy społeczne. Mówią: „Poznań to jest nasze miasto, to jest miejsce które chcielibyśmy zmieniać. Ta ulica czy dzielnica, to nasze mieszkanie.” - opowiada w wywiadzie z nami Dorota Pisula, z Biura Karier UAM. Zapraszamy na rozmowę o pracy w Poznaniu i decyzjach młodych ludzi z nią związanych.
Sebastian Borkowski: Czy studenci, którzy kończą Uniwersytet im. Adama Mickiewicza, to są osoby, które zostają potem w Poznaniu?
Dorota Pisula*: To wszystko zależy od różnych czynników. Mamy ogromną liczbę osób, które kończą uczelnię wyższą i bardzo różne aspiracje tych osób. Jest też inny poziom startu i świadomości swojej kariery. Są osoby, dla których bardzo ważne jest by zostać w Poznaniu, bo pochodzą z mniejszych miejscowości. Nie chcą wracać do domu. I to jest stała tendencja, która się utrzymuje od wielu lat. Ale są też osoby, które już podczas studiów podejmują decyzje dotyczące swojej przyszłości niezwiązane z regionem, nawet z Polską i planują wyjazd za granicę na okres stały lub tymczasowy. Często takie decyzje podejmują np. po powrocie z Erasmusa.
Czy na przestrzeni lat zmienia się ilość studentów, która podejmuje pracę w trakcie nauki? Mam na myśli studentów dziennych.
Diametralnie się zmienia. Coraz więcej studentów dziennych podejmuje pracę i to często pracę w pełnym wymiarze godzin, co jest trudne czasem z pogodzeniem zajęć i niestety na bardziej urynkowionych kierunkach zaczyna nam się ten problem, że studenci nie kończą studiów. Często dlatego, że dostali już pracę i nikt od nich nie wymaga dyplomu na obecnym poziomie rozwoju w firmie. Ale to jest krótkoterminowa inwestycja, bo potem jak chcą przejść np. z poziomu specjalistów, na poziom kierowniczy, to te trzy litery przed nazwiskiem mają znaczenie.
A historie osób, które już skończyły studia z tytułem magistra. Zna Pani takich, którzy zdecydowali się opuścić kraj? Co nimi kierowało?
Muszę przyznać, że aspiracje są bardzo różne. Na pewno jednym z takich motorów poszukiwania innego miejsca jest czynnik finansowy. Kraje bardziej rozwinięte od nas oferują wyższe stawki. Jeśli ktoś w swoich priorytetach ma czynnik finansowy bardzo wysoko, to takie propozycje są bardzo kuszące. Szczególnie po kilkunastu kierunkach naszych studiów, takich jak biotechnologia, informatyka, języki obce. Bardzo chętnie takich osób poszukuje się za granicą, chociażby u naszego najbliższego partnera, czyli w Niemczech.
Drugim czynnikiem jest poczucie bezpieczeństwa. Tego, że można zmienić jedną pracę na drugą i nastąpi to płynnie.
Mówi Pani o tych ludziach, którzy chcą wyjechać?
Tak, bądź wyjechali. Często mówią, że nawet nie chodzi o sam poziom zarobków, ale często się czują bardziej stabilni życiowo za to co tam zarobią. I trzeci czynnik, związany z szacunkiem i stabilnością zatrudnienia. Jednak w części tych korporacji międzynarodowych, przy kulturze organizacyjnej w innych krajach, zarządzanie pracownikami jest zupełnie inne niż u nas. Chociażby w krajach skandynawskich jest inny poziom relacji pomiędzy pracownikiem, a pracodawcą. I ludzie też na to zwracają uwagę. Co nie znaczy, że osoby, które potem wyjeżdżają, nie wracają z powrotem.
Czyli możemy spróbować powiedzieć, że osobom które wyjeżdżają np. na Erasmusa, potem łatwiej przychodzi decyzja by na dłużej wyjechać z kraju?
Jednym tak, ale drudzy wracają z Erasmusa i mówią: „mogę mniej zarabiać, ale czynnik kulturowy jest dla mnie ważny”.
Czyli doświadczyli jak jest za granicą.
Przede wszystkim są świadomi. Musimy wziąć pod uwagę, że budując świadomość i poszerzając horyzonty dajemy też większą wolność. Rzeczywiście dużo osób wraca, właśnie mając na uwadze ten czynnik społeczny, czyli mają rodziców, albo chcą wychować dzieci w Polsce. W naszym kraju są też ich korzenie i jak sami stwierdzają: dobrze było zarobić, ale kraj macierzysty nadal przyciąga. Kierunki wyjazdów też się zmieniają. Jeszcze parę lat temu była to przede wszystkim Europa, teraz coraz więcej osób jedzie do Azji, czy do Ameryki Południowej. Życie tam jest dużo tańsze, a perspektywa życia i zarabiania jest zupełnie inna.
A co wyróżnia naszych absolwentów, którzy wyjeżdżają z kraju?
Są bardzo elastyczni. Mają wiedzę międzysektorową. Jeżeli ktoś np. jest informatykiem i uczył się w innym kraju, bardzo często jest to ktoś, kto doskonale sobie radzi z działaniami opartymi o procedury. Ale jeżeli trzeba połączyć jakieś informacje, zrobić coś bardziej kreatywnego, wyjść poza schemat działania to Polacy lepiej sobie z tym radzą. Dodatkowo szybko się uczą, są elastyczni. My często tego nie dostrzegamy, bo przyzwyczailiśmy się do tych cech, ale za granicą to cenią.
Czy pracodawcy zza granicy też poszukują u Państwa pracowników?
Tak, oczywiście. Najczęściej Niemcy. Biotechnolog, informatyk, wszystkie osoby, które znają języki obce, a studiują chociażby historię, pedagogikę, czy filozofię. Kierunek studiów jest tutaj drugorzędny, liczy się znajomość języka obcego. Pracodawcy nam mówią, że nauczą tego co należy zrobić w firmie, ale podstawą jest umiejętność posługiwania się językiem, obowiązkowo angielskim i np. niemieckim. Często szukają humanistów, którzy będą znali język korzyści, mieli umiejętności miękkie do wykorzystania w kontaktach z kontrahentami.
Wróćmy do Poznania. Jest grono absolwentów, które zostaje w naszym mieście. I to nie tylko z tych małych miejscowości, prawda? Co ich tutaj zatrzymuje?
Przede wszystkim zatrzymują ich możliwości z których skorzystali w czasie studiów. To, w jaki sposób funkcjonuje miasto i jaki mają start jeśli chodzi o możliwość mieszkania i zarabiania tutaj. Jeżeli ktoś już dostał pierwszą pracę podczas studiów, albo zaczął tutaj praktyki, generalnie przejście między pracą a uczelnią było bardzo płynne, to pozostanie tendencja do pozostania w mieście.
Drugim czynnikiem jest aspekt osobisty. Część osób poznaje partnera na studiach i pozostaje w Poznaniu z powodu relacji. I trzeci powód, bardzo dobrze widoczny przy rewitalizacji dzielnic. Sporo naszych studentów i absolwentów angażuje się w ruchy społeczne. Mówią: „Poznań to jest nasze miasto, to jest miejsce które chcielibyśmy zmieniać. Ta ulica czy dzielnica, to nasze mieszkanie.”
To jest niesamowity przykład. Czyli taka chęć działania zatrzymuje ich w Poznaniu?
Spotykam takich ludzi w biurach coworkingowych, start-upach innych miejscach gdzie rozwijają się ludzie. Biorę udział w różnych akcjach i często widuję tam w działaniu naszych absolwentów.
Czyli mamy ludzi, którzy chcą zmienić coś wokół siebie, a nie tylko stwierdzić, że im się nie podoba i wyjechać.
Są tacy ludzie, którzy są świadomi tego, że chcą zmieniać rzeczywistość wokół siebie. To są aktywne osoby, które chcą zdobywać a nie dostawać, zmieniać a nie dostosowywać się. To są ludzie, którzy często zakładają własne biznesy, można ich spotkać na startupowych spotkaniach. Wielu z nich działa już podczas studiów i widać ich aktywność na płaszczyźnie społecznej, zawodowej, politycznej i religijnej.
Odbiegając trochę od tego co Pani powiedziała, chciałbym jeszcze wrócić do kwestii pracy. Czy przez to, że w Poznaniu jest niskie bezrobocie absolwenci UAM mają problem by ją znaleźć?
Odpowiedź nie jest prosta. Bo mogę odpowiedzieć, że jeżeli ktoś chciałby znaleźć jakąkolwiek pracę w Poznaniu to ją znajdzie. Ale pytanie jest trudne, bo jeżeli to jest absolwent, który musi utrzymać rodzinę, wynająć tutaj mieszkanie, wziąć kredyt, to już nie jest tak łatwo. Bo praca jest, ale poziom zarobków stanowi znaczący problem.
W Poznaniu rynek zmienia się dynamicznie. Powstają nowe miejsca pracy, ale często za takie wynagrodzenie,, że nie każdy jest w stanie się utrzymać i być w pełni samodzielnym. Zaczepić się można, ale patrząc perspektywicznie nie jest już tak łatwo. Z drugiej strony, skoro zaczyna ostatnio brakować pracowników, to nie ma innej opcji i zarobki prawdopodobnie wkrótce wzrosną.
A samo miasto?
Zaczyna to być dobre miejsce do mieszkania. Ludzie się tu odnajdują. Szczególnie to widać jak przyjeżdżają do nas obcokrajowcy, to bardzo to sobie chwalą. Np. fakt, że ogólnie w mieście jest bezpiecznie, że nocą miasto żyje, że centrum daje możliwość zwiedzania i sporo atrakcji, jest tu sporo młodych ludzi. Nie wszystko też jest instytucjonalnie sterowane, ale pojawia się coraz więcej działań o podłożu społecznym, które stanowią o atrakcyjności tego miasta.
*Dorota Pisula – Kierownik Biura Karier na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. www.biurokarier.amu.edu.pl
--------------------------------
W ramach naszych piątkowych rozmów na weekend z osobami działającymi w Poznaniu rozmawialiśmy już z:
Agatą Karską, pracownikiem Obserwatorium Astronomicznego UAM w Poznaniu
- O pracy astronoma i poszukiwaniu wody w kosmosie
Sławomirem Cichockim, członkiem Stowarzyszenia Ulica Wrocławska
- O zmianach na Starym Mieście
Poznańskimi społecznikami i naszymi czytelnikami
- O tym jak powinien wyglądać dziedziniec Urzędu Miasta Poznania
Dorotą Bonk-Hammermeister, przewodniczącą Rady Osiedla Wilda
- o Wildzie i wyborach do Rad Osiedli
Anną Michalak z Caritas Archidiecezji Poznańskiej
- o pomaganiu nie tylko w święta
Konradem Dąbrowski z Inicjatywy Mariniarze
Cezarym Ostrowskim, założycielem zespołu Bexa lala
- o tym, że miasto powinno być mecenasem
Mateuszem Woźniakiem ze Stowarzyszenia Inwestycje dla Poznania
- O wyglądzie Nowego Dworca PKP w Poznaniu
Olgierdem Rodziewiczem-Bielewiczem poznańskim społecznikiem i zawodnikiem brydżowym
- o Centrum Sportów Umysłowych
Patrycją Poczekaj przewodniczącą Parlamentu Samorządu Studentów UAM
- o reprezentowaniu uczelni i studentów
Katarzyną Lesińską z MPK Poznań
- o prowadzeniu profilu MPK w mediach społecznościowych
Łukaszem Kozłowskim ze Stowarzyszenia Wildecka Inicjatywa WILdzianie
- o tym czego potrzebuje Wilda
Pawłem Sztando z Rady Osiedla Stare MiastoPawłem Sztando z Rady Osiedla Stare Miasto
Michałem Kucharskim ze Stowarzyszenia Społeczna Inicjatywa Wyborcza Poznaniacy
- o centrach handlowych w Poznaniu
Janem Radomskim ze Stowarzyszenia Projekt Polska
- o Pomniku Wdzięczności nad Maltą
Franciszkiem Sterczewskim, aktywistą miejskim
- o zmianach po wyborach w Poznaniu
Pawłem Głogowskim ze Stowarzyszenia Ulepsz Poznań
- o budżecie obywatelskim
Lechem Merglerem ze Stowarzyszenia Prawo do Miasta
- o funkcjonowaniu Stowarzyszenia po wyborach