WILDA STAJE SIĘ OSTATNIO BARDZO MODNA
Mieszkańcy Wildy ją zmieniają, wprowadzają się młodzi, aktywni ludzie. To dobra prognoza dla tej dzielnicy. Postęp jest widoczny, ale jest jeszcze wiele do zrobienia. O tym czego Wilda potrzebuje najbardziej oraz o innych ważnych dla Poznania tematach, rozmawialiśmy z Łukaszem Kozłowskim – członkiem Stowarzyszenia Inwestycje dla Poznania oraz Wildeckiej Inicjatywy Lokalnej WILdzianie.
Sebastian Borkowski: Mam wrażenie, że Wilda staje się ostatnio modna. Nie masz takiego odczucia?
Łukasz Kozłowski*: Zgadzam się. Zrobiło się o niej głośno. O Wildzie wcześniej się dużo nie mówiło, a ostatnio właśnie m.in. dzięki naszym działaniom udało się Wildę rozpromować. Ludzie poczuli, że można coś zrobić. I patrząc na rok działalności naszego Stowarzyszenia na Wildzie widzimy bardzo duży postęp. Włączyła się też w to rada osiedla, do której mieszkańcy zaczęli się zwracać z różnymi problemami. Faktycznie, Wilda robi się modna, Wilda się rewitalizuje sama, bez udziału dużego budżetu miasta.
Mieszkańcy sami ją zmieniają?
Tak. Wprowadzają się młodzi ludzie, którzy chcą tam działać, aktywizują się, tworzą miejsca kulturalne, restauracje, pojawiają się kawiarnie. Widzę duży postęp, ale jeszcze dużo pracy przed nami.
Czego Wilda najbardziej potrzebuje w tej chwili?
Myślę, że z jednej strony pieniędzy, takich miejskich. Żeby to, co miejskie na Wildzie wyremontować, odnowić, żeby jeszcze bardziej zachęcić ludzi do sprowadzania się do tej dzielnicy. Wilda po prostu potrzebuje ludzi, którzy by się wprowadzali w te stare, piękne kamienice, czy też nowe, które powstają. Żeby jak najwięcej ludzi uczestniczyło w tych działaniach, które prowadzimy, ale jednocześnie by było dla kogo to wszystko organizować i zmieniać, więc podstawowym punktem są pieniądze, bo jak spojrzymy na mapę inwestycji, które się dzieją w mieście, Wilda była raczej omijana.
Faktycznie.
Była rewitalizacja śródmieścia, był program rewitalizacji Środki, na Wildzie jeżeli coś się działo inwestycyjnie, to tylko dlatego, że już się coś sypało. Mamy nierówne, tragiczne chodniki, bardzo zniszczone drogi, na to wszystko potrzeba funduszy. Potrzeba wprowadzić strefę parkowania, wiele elementów trzeba uporządkować, porobić przystanki i wymienić tory tramwajowe, które nadają się już do remontu. Wilda jest chyba ostatnią dzielnicą, która większość przystanków tramwajowych ma z poziomu ulicy.
Druga rzecz to mieszkańcy. Wilda się rewitalizuje sama. Okazało się, że jest wiele ludzi, którzy maja w sercu Wildę i klimat wildecki, że sami działają. Miasto nie musi robić żadnych specjalnych planów. Musi po prostu posłuchać tych ludzi, co i gdzie jest potrzebne. Np. teraz mamy sytuację z budynkami Politechniki przy Rynku Wildeckim. Okazało się, że Politechnika sprzedaje je i się z nich wyprowadza. Zostaną, więc przy rynku piękne, zabytkowe budynki i jest pytanie co się z tym dalej stanie. My chcielibyśmy tam wildecki dom kultury. Ludzie mogliby się tam spotykać, realizować swoje pasje. Zobaczymy kto je kupi, może uda się żeby chociaż część tych budynków przejęło miasto i udostępniło mieszkańcom czy radzie osiedla.
A nie jest tak, że ludzie na Wildzie oczekują czegoś więcej niż na innych osiedlach? Mam na myśli to, że w innych dzielnicach mieszkańcom przede wszystkim zależy na zmianach poprawiających codzienne funkcjonowanie, tymczasem na Wildzie duży nacisk kładzie się też na estetykę. Ludzie chcą żeby było ładnie.
Tu się zgodzę w 100%. Ale zwróć też uwagę, że jeżeli chodzi np. o Śródmieście, czy Rataje to są to ładne dzielnice, jest dużo zieleni, są zaplanowane parki. Wilda nie ma tej zieleni dużo. Zresztą odnośnie Wildy kiedyś panowały takie stereotypy, że tam jest brudno, najgorsza dzielnica. A tymczasem okazało się, że za tym wszystkim są piękne kamienice, miejsca, które warto pokazać. I dlatego tak zależy nam by nie tylko chodziło o samo funkcjonowanie, ale również o to jak to wygląda. I tylko wtedy uda nam się przyciągnąć np. turystów na Wildę.
Dlatego czy te zmiany szyldów, czy czyszczenie słupów, to takie działania, które pokazują, że to jest nasza wspólna przestrzeń, o którą warto dbać. Mieliśmy ciekawą akcję sprzątania po psach, rozdawaliśmy woreczki. I się okazało, że jest zainteresowanie, ludzie to brali, więc nawet, jeżeli okaże się, że dzięki temu kilka osób zaczęło sprzątać po swoim psie, to już warto to było zorganizować.
Okno na świat
Jaka jest pozycja Ławicy w Polsce?
Jeżeli miałbym przyrównać z którymś z miast, to albo z Wrocławiem, albo z Gdańskiem. A co do naszego lotniska – to faktycznie miało w ostatnich latach spory problem. Połączenia zaczęły znikać, gdzieś te inne miasta zaczęły nam uciekać. Jak spojrzymy na siatkę połączeń we Wrocławiu, Katowicach, Krakowie czy w Gdańsku to Poznań jest z tyłu.
Czy ten problem nie wynika z błędu miasta, które nie dofinansowywało lotów?
Ja uważam, że tak. Moim zdaniem to błąd, który popełniało i miasto i województwo, bo to oni są od tego zależni. Tu jest właśnie taka kwestia, którą trzeba rozgraniczyć, a której chyba nie mieli odwagi dotychczas zrobić włodarze: dajemy jakąś sumę pieniędzy na organizację lotów z Poznania, czyli tak naprawdę dofinansowujemy przewoźników, ale te pieniądze wrócą w ludziach, którzy do nas przyjadą. Wrócą w rozwoju lotniska. Samoloty, które od nas wylatują, wracając przywożą do nas turystów. Gdzieś kiedyś czytałem, że średnio turysta zostawia w Polsce 250 Euro dziennie. I nawet jakby w Poznaniu to miało być mniej, to przecież taksówki, zakwaterowanie, jedzenie – to kosztuje, a miasto dzięki temu żyje.
I w czasie kiedy inne miasta właśnie to zrobiły, Poznań postąpił inaczej, twierdząc, że lotnisko samo się utrzyma. I to jest największy błąd jaki popełniono w ostatnich latach. Mam nadzieję, że nowa władza się zorientuje, że jednak warto pomóc.
Mówimy tu o pieniądzach, które przynajmniej w teorii idą na promocję naszego regionu.
To jest taki mechanizm, który formalnie wspomaga linie lotnicze. I jeżeli mówimy o kwotach rzędu 20-30mln złotych to na tle całego budżetu to nie są wielkie pieniądze. Oczywiście, ktoś inny zaraz powie, że to duża kwota. Ale my musimy zacząć patrzeć szeroko – wydajemy sporą kwotę, ale te pieniądze wrócą. Nie bezpośrednio, ale w ludziach, którzy dzięki tym liniom do nas dotrą. Mam, więc nadzieję, że ta siatka połączeń się zwiększy, bo póki co je tracimy.
Mimo drugiego samolotu Wizzair?
Tak. To nie będzie niestety tylko samolot przypisany do Poznania, będzie też obsługiwał inne miasta w Europie. Jest to problem, bo poznańska siatka połączeń, jeżeli myślimy o turystyce zorganizowanej, nie jest atrakcyjna. Gdzieś tam ostatnio zastanawialiśmy się, jakie połączenia są potrzebne, to mówiliśmy o Hiszpanii i Madrycie, Portugalii (Lizbona, Porto), Francji, bo tego też brakuje…
… jest Paryż.
Jest, ale lotnisko oddalone o kilkadziesiąt kiloemtrów. Południa Francji nie ma. Zimą Barcelony też nie. A ludzie się o to pytają. Brakuje więcej lotów do Wielkiej Brytanii, do takich miast jak Cork, Manchester. Poznań obsługuje nie tylko Wielkopolskę, bo ktoś kto kupuje bilet jedzie do Poznania nawet 2-3 godziny i to nie jest dla niego problem.
Czyli powinniśmy mieć inne kierunki niż Wrocław czy Gdańsk?
Owszem, ale nie tylko. Wystarczą te same miejscowości, ale w inne dni – to już będzie sporo. Ludzie latają na różne terminy. Ale na pewno przydałoby się połączenia z Austrią, więcej połączeń z Włochami, czy co raz bardziej popularną Gruzją. Nie mamy Brukseli, która wydaje się najbardziej oczywistym połączeniem. A żeby sprowadzić zamożniejszych turystów kolejne połączenia ze Skandynawią. Opcji jest dużo.
Lotnisko czy miasto będzie miało wpływ na to jaki kierunek będzie otworzony, czy to decyzja linii?
To są wszystko negocjacje. Na pewno linia ma swoje wyliczenia, gdzie i jak połączenia pójdzie. Ale jeżeli dokłada się pieniądze to ma się głos w tym, gdzie samoloty będą latać. Obecnie linie robią to według swojego rachunku i mają te trasy, które zarabiają na siebie. A dokładając pieniądze ten próg, który musi spełnić dany kierunek by na siebie zarabiać jest niższy.
----
*Łukasz Kozłowski – członek Stowarzyszenia Inwestycje dla Poznania, grupy „Latamy z POZnania” oraz Stowarzyszenia Wildecka Inicjatywa WILdzianie. Współpracuje z Komisją Rewitalizacji oraz Komisją Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego w Radzie Miasta.