WODNIACY ZARAŻAJĄ LUDZI SWOJĄ PASJĄ
- Można pokochać rzekę Wartę, która jest pięknym miejscem i oknem na świat. Jakby poruszyć trochę wyobraźnią, to można wypłynąć stąd i popłynąć naprawdę bardzo daleko: na krańce Europy czy nawet w stronę Azji, jeśli człowiek będzie bardzo chciał, będzie miał cierpliwość i dużo czasu - opowiada w rozmowie z nami Konrad Dąbrowski, lider Inicjatywy Mariniarze. Przekonuje także, że można płynąć Wartą pod prąd, tylko trzeba wiedzieć jak wykorzystać jej siłę.
Anna Kowalewska: Skąd w ogóle pomysł na stworzenie takiej inicjatywy?
Konrad Dąbrowski – lider Inicjatywy Mariniarze: Jako wodniak, od wielu lat, propagujący turystykę wodną, trochę ubolewałem nad tym, że pływając po różnych miejscach w terenie stwierdzałem, że infrastruktura powstaje, a u nas nie bardzo. I już dość dawno temu, wpadłem na taki pomysł, aby wykorzystać bliskość rzeki i Fortu 4a, po to żeby zbudować przystań wodniacką dla Poznania z zapleczem w zrewitalizowanej XIX-wiecznej warowni. Ta koncepcja została wielokrotnie przez nas podnoszona, wygrała nawet w miejskim konkursie architektonicznym na zagospodarowanie poznańskich fortyfikacji. Miałem przyjemność być liderem zwycięskiego zespołu. Dostaliśmy nagrodę, z tym, że koncepcja poszła do szuflady i póki co nie jest wcielona w życie. Z tego powodu, w końcu, cierpliwość nam się zaczęła kończyć i wpadliśmy na pomysł zbudowania przystani tymczasowej, w istniejącym basenie dawnego poznańskiego portu. Stwierdziliśmy, że warto byłoby tym zainteresować Miasto Poznań.
Tak się szczęśliwie złożyło, że w międzyczasie ogłoszono konkurs: Centrum Warte Poznania. Przeczytałem założenia konkursowe, w zasadzie to wszystko ładnie pasowało do siebie: ma być zmiana w postaci tego, że centrum miasta będzie warte poznania i odwiedzenia. A co innego zrobić, jak nie ożywić rzekę Wartę? Udało nam się to nam się bardzo dobrze. Dobrym hasłem jest tu „Rzeka Warta Poznania”. Na podsumowanie tego projektu wrzuciliśmy film do Internetu, który ma 12 minut i jest złożony z wybranych fotografii z naszego ożywiania rzeki przez pół roku. W tej chwili prowadzimy dialog techniczny z Miastem, w związku ze zbliżającym się sezonem wodnym. Chcemy kontynuować nasze dzieło, tylko, że na trochę większą skalę.
Co to znaczy, że na większą skalę?
Będzie przystań w Starym Porcie i ma być w niej więcej jednostek. Mają pojawić się statki pasażerskie w Poznaniu, nie tylko na weekend, ale na dłużej. I nie statek, a statki. Mówimy o liczbie mnogiej. Chcemy też, żeby była możliwość wypożyczenia łodzi motorowodnej dla osób przeszkolonych, czyli posiadających patenty lub do nieposiadających takich patentów, bo też taka furtka prawna istnieje. Oczywiście trzeba to zrobić w sposób bezpieczny, czyli sprawdzić czy taka osoba może się poruszać obiektem po rzece Warcie, czy ma o tym jakieś pojęcie. Należy pamiętać, że Poznań leży nad rzeką, ale rzeka ta jest także drogą wodną. Tam obowiązują przepisy, ich nieznajomość jest porównywalna do wyjazdu na autostradę bez prawa jazdy. Trzeba chociaż mieć jakieś podstawy, znać znaki nawigacyjne i elementarne zasady postępowania, aby móc bezpiecznie poruszać się po szlaku. My budując przystań w zeszłym roku, musieliśmy postawić dodatkowe znaki nawigacyjne, informujące o tym, że przy wejściu do basenu portowego jest miejsce na rzece, w którym trzeba zwrócić szczególną uwagę i nie wolno płynąć szybko, wytwarzając fale. To Urząd Żeglugi Śródlądowej w Bydgoszczy postawił takie wymagania. My skrupulatnie wypełnialiśmy zalecenia opracowując koncepcję i później postawiliśmy znaki na szlaku.
Liczymy na to, że w tym roku będzie jeszcze ciekawiej. Chcemy, żeby Warta zaczęła tętnić życiem, dużo wcześniej niż w roku ubiegłym. Mieliśmy spore trudności wynikające z przepisów i kilku splotów niekorzystnych okoliczności. Nasz projekt był realizowany w pełni, ale z opóźnieniem. Po informacji, że mamy grant na realizację pomysłu, bardzo szybko zrozumieliśmy, że to jest niesamowicie odpowiedzialne zadanie. Pierwszą decyzją był szybki pomiar głębokości na akwenie, aby wiedzieć, w którym miejscu ta przystań powinna powstać. Później powstała dokumentacja bazująca już na danych wynikających z pomiarów. W tym roku czeka nas powtórka tej batalii, jeśli chodzi o zezwolenia. Mamy już trochę wprawy, więc liczymy na to, że będzie szybko szło. Z tym, że nasza dokumentacja będzie bardziej skomplikowana, bo będzie uwzględniała więcej urządzeń wodnych.
fot. Konrad Dąbrowski
Będzie na większą skalę.
Tak i musi być więcej miejsca. Liczymy na to, że uda się wszystko ładnie spiąć, aczkolwiek jest to bardzo męczące, bo człowiek nie jest cyborgiem, a doba ma 24 godziny.
„Warto mieć kontakt z wodniakami. Uprzedzam tylko, że jest to bardzo zaraźliwe.”
Ile osób jest w to zaangażowanych?
To jest zespół bardzo rozmaitych osób, z tym, że np. niektóre będą bardziej zaangażowane w sezonie, bo mamy znajomych oraz przyjaciół armatorów, którzy zamierzają się tu pojawić ze swoimi jednostkami. Najbardziej stresującą i najmniej wdzięczną pracą jest przygotowanie całości i spajanie całej idei. Liczymy także na ludzi, którzy sprawdzili się w zeszłym roku. Taką naszą ambicją jest scalanie środowiska wodnego. Inicjatywa Mariniarze powstała między innymi po to, aby różnych „wariatów” (którzy mimo to, że szlaki wodne nie są dobrze przygotowane w naszym kraju, a rzeka Warta jest jeszcze bardziej dziewicza niż w XIX w. zanim wytyczony został szlak żeglowny) bardziej zintegrować. Są to osoby, które pływają po naszej rzece i są mieszkańcami Poznania, bardzo pragną żeby w tym roku także w Poznaniu funkcjonowała przystań. W zeszłym roku solidnie się razem męczyliśmy i brudziliśmy, wykonując niektóre czynności związane z montażem czy demontażem przystani.
Jak rozumiem, dołączyć i pomóc może każdy?
Zapraszamy każdego człowieka, który chciałby, aby rzeka Warta była bardziej przyjazną przestrzenią. Jesteśmy otwarci na nowych ludzi. Wodniacy to jest taki specyficzny naród, jesteśmy bardzo serdeczni i staramy się zarażać ludzi swą pasją. To jest coś w rodzaju wielkiej rodziny. Na wodzie jest tak, że jak się kogoś spotka, to każdy pokiwa, pozdrowi a w razie potrzeby udzieli porady czy pomocy. Warto mieć kontakt z wodniakami. Uprzedzam tylko, że jest to bardzo zaraźliwe. Można pokochać rzekę Wartę, która jest pięknym miejscem i oknem na świat. Jakby poruszyć trochę wyobraźnią, to można wypłynąć stąd i popłynąć naprawdę bardzo daleko: na krańce Europy czy nawet w stronę Azji, jeśli człowiek będzie bardzo chciał, będzie miał cierpliwość i dużo czasu (śmiech). Poza tym wodniactwo jest sposobem na fajne wakacje, niespecjalnie kosztowne. Oczywiście mam na myśli pływanie za pomocą własnych mięśni, jeżeli mamy łódź motorową to trzeba kupić paliwo…
„Bo rzeka Warta, nawet, gdy płynie się pod prąd, to pomaga, tylko trzeba wiedzieć jak wykorzystać jej siłę.”
Ale tych sił może nie wystarczyć…
A to zależy. Ja akurat jestem człowiekiem, który nieraz pływał pod prąd rzeką Wartą i nawet 120 km w ciągu trzech dni. Można to zrobić. Oczywiście wymaga to dużego przygotowania, człowiek uczy się pokory, poznaje swoje możliwości i też uczy się sprytu. Bo rzeka Warta, nawet, gdy płynie się pod prąd, to pomaga, tylko trzeba wiedzieć jak wykorzystać jej siłę. Każda rzeka ma swój nurt, który pracuje w swój specyficzny sposób. A jeżeli mamy ostrogi lub główki tych ostróg na szlaku - takie cypelki wchodzące w nurt (w Poznaniu tego nie widać, bo mamy betonowy brzeg), to przy tych cypelkach powstaje prąd zwrotny. Można wtedy sobie co jakiś czas odpocząć, bo Warta wykonuje za nas pracę.
Z biegiem czasu człowiek staje się bardziej wymagający i woli, żeby pracę wykonywały za niego konie mechaniczne. Ja jestem właśnie na tym etapie (śmiech). Chociaż bardzo często wsiadam w kajak. Ostatnio w lutym, pływaliśmy po terenie dawnej stoczni rzecznej na Starołęce, bo być może tam też uda się uruchomić przystań. Wtedy byłaby podwójnie ciekawa oferta, bo można będzie pływać od Starego Portu do tego na Starołęce albo na odwrót. To zarażanie rzeką byłoby skuteczniejsze, mielibyśmy dwa ogniska, które pod marką Mariniarzy szerzyłyby ideę rekreacyjnego wykorzystania rzeki wśród mieszkańców. Zobaczymy co się uda, ja jestem dobrej myśli. Zresztą wszyscy, którzy mnie znają wiedzą, że staram się wyznaczać wizję ambitne, ale przeważnie kończy się to ich realizacją. Wiemy, że czeka nas batalia, bardzo dużo pracy i przygotowania odpowiednich dokumentów, dopięcia różnych szczegółów. Za to efekt będzie bardzo wspaniały.
fot. Krzysztof Dyla
Będzie można odpocząć, zrelaksować się przy i na rzece.
Tak i zaplanować sobie wyprawę. W zeszłym roku pewnego pięknego dnia nie wytrzymałem, wsiadłem w łódź i popłynąłem sobie do Puszczykowa, żeby chociaż na chwilę oderwać się od różnych procedur potrzebnych do tego, żeby projekt był dopięty w pełni.
Liczę na to, że w tym roku uda się wszystko tak zorganizować, aby mieszkańcy mogli zaplanować dzień lub cały weekend na rozmaite atrakcje: czy to wyprawa łodzią, czy rejs statkiem pasażerskim. Liczę na to, że w maju będzie to już dostępne i planujemy, że nasz sezon ma się zakończyć dopiero w październiku.Trudno mówić w tej chwili o programie czy o konkretnych terminach, na pewno będzie bardzo duża impreza na naszej rzece. Jesteśmy członkami komitetu organizacyjnego VI Sztafety Pływackiej na Warcie "WARTĄ DLA CHOJRAKÓW" która będzie się odbywała na trasie od Uniejowa do Poznania. Celem sztafety jest nagłośnienia potrzeby rozbudowy Kliniki Onkologii, Hematologii i Transplantologii Pediatrycznej co pomoże w pozyskaniu darczyńców dla Stowarzyszenia Wspierania Rozwoju Transplantacji Szpiku u Dzieci. Sztafeta będzie także sposobnością do pobicia rekordu pływackiego. Zasada jest taka, że pływak przez cały czas jest w wodzie, a jeżeli jest zmęczony, zmienia go następny. Non stop 230 km. Obliczamy, że wyczyn będzie trwał 48 godzin, w związku z czym uczestnicy będą także pływać nocą, co jest olbrzymim wyzwaniem. Ja wielokrotnie pływałem łodzią w nocy, widziałem jak wtedy Warta wygląda.
fot. Tomasz Jan Marciniak
I kiedy będzie ta impreza?
Od 17 do 19 lipca. Plan jest taki, że mamy wyprawę zakończyć w Starym Porcie, a wyruszymy z rejonu Uniejowa. Warta w tym rejonie to dosyć wymagający akwen, nie wszystkie jednostki będą mogły tam wpłynąć, dlatego my szykujemy specjalne jednostki o małym zanurzeniu. Oprócz tego będzie nas oczekiwać w Koninie, już na głębszej wodzie, statek pasażerski Bajka, który jest okrętem flagowym tego wydarzenia. Statek ten jest znany mieszkańcom Poznania z ubiegłorocznych rejsów. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że robimy to z myślą o celu charytatywnym. Chodzi o to, żeby zwrócić uwagę społeczeństwa i spróbować zebrać fundusze na dalszą rozbudowę Kliniki Onkologii, Hematologii i Transplantologii Pediatrycznej. Oddział przeszczepu szpiku kostnego, w którym leczone są przede wszystkim dzieci ma ograniczone możliwości lokalowe. Problem polega na tym, że leczenie wymaga długiego pobytu w szpitalu, a mama takiego dziecka spędza z nim czas. Warunki lokalowe nie są właściwe, często jest tak, że mama śpi na karimacie koło swojego dzieciątka Pomysł jest taki, aby wybudować nowe pomieszczenia, które mogłyby pomieścić odpowiednie zaplecze dla tych rodzin. Chodzi o to, aby takie dziecko i tak już doświadczone przez los, trochę mniej przeżywało tę chorobę, wiedząc że mama jest tuż obok.
Taką mamy wizję. Na razie wszystko jest w fazie przygotowania. Byliśmy na spotkaniu w Śremie, gdzie ta grupa inicjatywna mogła się poznać. Bardzo wiele fantastycznych osób, które już wcześniej organizowały tego typu akcje. W tym roku wydarzenie będzie miało specjalny wymiar, bo zakończy się w Poznaniu. Trasa będzie o wiele dłuższa. Liczymy na to, że na odcinku płynięcia przez Poznań, mieszkańcy miasta będą mogli nas zobaczyć na Warcie i nam towarzyszyć. Spodziewamy się wielu gości na Przystani w Starym Porcie w związku z tym wydarzeniem. To będzie taki duży akcent w środku lata. Prócz tego przewidujemy inne imprezy: zamknięcie sezonu, pożegnanie z latem, spływ na byle czym. Planujemy także Dni rzeki Warty, które mają stać się cykliczną imprezą. Pomysłów jest bardzo dużo. W zeszłym roku były rozmaite konkursy, w tym na pewno będziemy to ponawiać. Będzie również możliwość wzięcia udziału w rejsie na trasie z Poznania do Obornik, gdzie można spotkać np. parę orłów bielików, które czują się królami na tym odcinku rzeki. Gdy się obserwuje te majestatyczne ptaki, w sercu człowiek czuje dumę, że orzeł to godło naszego Narodu. Taka wyprawa Wartą może być fascynującą przygodą. Kto nie był, to zachęcam, a kto już był, to wraca…
----------------------------------------
W ramach naszych piątkowych rozmów z osobami działającymi aktywnie w Poznaniu rozmawialiśmy już z:
Z Cezarym Ostrowskim, założycielem zespołu Bexa lala
- o tym, że miasto powinno być mecenasem
Olgierdem Rodziewiczem-Bielewiczem poznańskim społecznikiem i zawodnikiem brydżowym
- o Centrum Sportów Umysłowych
Patrycją Poczekaj przewodniczącą Parlamentu Samorządu Studentów UAM
- o reprezentowaniu uczelni i studentów
Katarzyną Lesińską z MPK Poznań
- o prowadzeniu profilu MPK w mediach społecznościowych
Łukaszem Kozłowskim ze Stowarzyszenia Wildecka Inicjatywa WILdzianie
- o tym czego potrzebuje Wilda
Pawłem Sztando z Rady Osiedla Stare MiastoPawłem Sztando z Rady Osiedla Stare Miasto
Michałem Kucharskim ze Stowarzyszenia Społeczna Inicjatywa Wyborcza Poznaniacy
- o centrach handlowych w Poznaniu
Janem Radomskim ze Stowarzyszenia Projekt Polska
- o Pomniku Wdzięczności nad Maltą
Franciszkiem Sterczewskim, aktywistą miejskim
- o zmianach po wyborach w Poznaniu
Pawłem Głogowskim ze Stowarzyszenia Ulepsz Poznań
- o budżecie obywatelskim
Lechem Merglerem ze Stowarzyszenia Prawo do Miasta
- o funkcjonowaniu Stowarzyszenia po wyborach