KIBICE CHCĄ MIEĆ MONOPOL NA MÓWIENIE O POWSTANIU
"Jeżeli prawica krzyczy: „My jesteśmy patriotami, do nas należy pamięć o Powstaniu!”, to wiele innych środowisk te wydarzenia pomija i zostawia ich kultywowanie tylko określonej grupie. I to jest złe, bo wszyscy mamy jedną historię, wspólną tożsamość." O Pomniku Wdzięczności, Powstaniu Wielkopolskim oraz o różnym rozumieniu patriotyzmu rozmawiamy z Janem Radomskim, ze Stowarzyszenia Projekt Polska.
Sebastian Borkowski: Skąd pomysł na zbieranie głosów przeciwko pomnikowi wdzięczności na Malcie?
Jan Radomski*: To było działanie, które podjęliśmy dlatego, że najpierw pojawili się zwolennicy tego pomysłu. W Stowarzyszeniu od wielu lat obserwujemy, że na tematy związane z patriotyzmem wypowiada się tylko jedna strona sceny politycznej. Postaram się mówić konkretnie – prawa, konserwatywna strona. To prawica narzuciła temat: „Budujmy Pomnik Wdzięczności nad Maltą!” i zebrała kilka tysięcy podpisów. Zbierano je m.in. w wielu parafiach w Poznaniu i okolicach. I nikt na to nie odpowiedział. Stwierdziliśmy, że warto pokazać, że ta druga strona też istnieje. Że Polska i Poznań nie składają się tylko z osób, które ten pomysł popierają.
Dlaczego pomnik w tym miejscu jest błędnym rozwiązaniem?
Według mnie to miejsce jest absolutnie najgorsze ze wszystkich, jakie można sobie wyobrazić w Poznaniu. Jezioro Maltańskie dla przeciętnego poznaniaka to miejsce na spacer z rodziną, relaks, jogging. Po pracy w dzień roboczy albo w weekend.
I obawiacie się, że to byłoby miejsce jakiś manifestacji religijnych?
Obawiamy się, że tak mogłoby to się skończyć. W Poznaniu od kilku lat odbywa się joga nad Jeziorem Maltańskim. Przypuszczam, że jakąś konsekwencją tego, że pojawiłby się Pomnik Wdzięczności byłoby to, że joga nie mogłaby się tam odbywać. Można dyskutować o tym, czy sam Pomnik Wdzięczności to dobry pomysł, ale wybór miejsca na Malcie to błędna decyzja.
A sam pomysł postawienia pomnika jest dobry?
Moim zdaniem nie.
Dlaczego?
Ponieważ to jest taki temat, który pojawił się nagle…
…Ale przecież jest grupa ludzi, która chce go postawić. Dyskutować można nad miejscem, ale jest to pomnik, który kiedyś stał. Jest to też odwołanie się do naszej tradycji czy historii.
Tak, ale to jest temat, który zniknął na długi czas, a teraz został narzucony mieszkańcom. To jest tak, że każda grupa znajdzie kilkanaście tysięcy osób, które poprą jakąś inicjatywę. I jest to bardzo niebezpieczne na dłuższą metę. Może się przecież okazać, że jakaś skrajnie lewicowa część mieszkańców zechce byśmy wybudowali pomnik Che Guevary. I zbierze te trzydzieści tysięcy podpisów.
No, ale nie można ludziom tego odmówić. Za zbieraniem podpisów, czy próbą narzucenia tematu nie idzie jego realizacja.
Dlatego my staramy się demokratycznie na to odpowiadać. Były podpisy prawej strony, a my stajemy do nich w opozycji.
Zbieracie podpisy od drugiej połowy grudnia, ile udało Wam się zebrać?
W tej chwili mamy trzy tysiące podpisów. Są to ludzie głównie z Poznania, w tej chwili zbieramy podpisy tylko w Internecie. (więcej znajdziecie tutaj)
Z jakim spotkaliście się odzewem?
Wydaje mi się, że z pozytywnym.
Hejtstop
Wróćmy jeszcze do tego elementu, jakim jest próba narzucania tematów przez pewne grupy, szczególnie te prawicowe. Czy widzisz to tylko w Poznaniu, czy jeszcze gdzieś indziej?
Obserwuję to zarówno ja, jak i wiele osób w naszym Stowarzyszeniu. Chcemy pokazać inną stronę medalu. Ta druga często milczy, bo nie znajduje w sobie energii do działania.
Czy Wasze stowarzyszenie od dawna istnieje?
Od 2007 roku, czyli teraz zaczęliśmy ósmy rok działalności. Skupiamy kilkaset osób z całej Polski o różnym stopniu aktywności.
W skali kraju macie jakieś ogólne tematy, czy bardziej są to sprawy lokalne?
Tak, mamy kilka przewodnich tematów, którymi się zajmujemy.
Możesz podać jakiś przykład?
Wszelkie działania związane z tolerancją, którymi zajmujemy się na różnym szczeblu. Są to i realne działania np. projekt Hejtstop (http://www.hejtstop.pl/), który realizujemy od dwóch lat. Są więc tematy związane z działalnością opiniotwórczą, czyli z tym, że staramy się na poziomie miejskim narzucać pewne tematy.
Dużo ich jest?
Tak naprawdę tych tematów jest bardzo wiele. Zawsze wychodziliśmy z założenia, żeby to był naprawdę Projekt: Polska, czyli projekty, które wychodzą od naszych poszczególnych członków z całego kraju. Jeżeli ktoś chce zobaczyć, czym się zajmujemy powinien wejść na naszą stronę.
Patriotyzm ma wiele znaczeń
Chciałbym byśmy teraz porozmawiali o Twoim felietonie, który jest do przeczytania na stronie internetowej liberte.pl, pod tytułem: „Patriotyzm spod znaku szmaty”. Nawiązujesz w nim do Powstania Wielkopolskiego i zachowania grup kibiców, ale mam wrażenie, że tak naprawdę chcesz tym przykładem pokazać pewne szersze zjawisko.
Cóż, zawsze na przykładzie jakiś konkretnych działań pokazuje się szersze zjawisko. Artykuł dotyczy dwóch rzeczy. Po pierwsze dotyczy tego, że od paru lat widzę transparenty, które rozwieszają kibice Lecha Poznań na wiaduktach w Poznaniu. I od wielu lat rozmawiałem z różnymi osobami, że nam się to nie podoba. Powstanie Wielkopolskie kojarzy się z czymś dobrze zorganizowanym, profesjonalnym, a nagle w Poznaniu pojawią się jakieś transparenty, zamazane, podwiewane przez wiatr, z jakimiś poślizganymi literami, które ledwo na tych płachtach się mieszczą. To nie jest moim zdaniem metoda, którą należy upamiętniać tak ważne wydarzenie. Zasługuje ono na większy szacunek, a jeżeli chcemy je upamiętnić to musimy to zrobić dobrze. Ja nie miałbym odwagi, by upamiętnić nasze powstanie w tak marny sposób.
Ale czy to nie jest tak, że kibice Lecha pomogli przywrócić pamięć o tym powstaniu? Że lata temu było ono jeszcze nie aż tak medialne, czy rozpoznawalne jak jest teraz?
Nie mam wrażenia, żeby Powstanie Wielkopolskie było kiedyś tak zapomniane, jak teraz się uważa. To jest naturalne, że piętnaście lat temu nie myśleliśmy o tym tak, jak teraz. Jesteśmy w dwudziestym szóstym roku demokracji, dopiero teraz mamy czas, żeby zająć się pewnymi sprawami. I to jest naturalny proces, że teraz o Powstaniu Warszawskim czy Wielkopolskim po prostu się mówi więcej. Nie wydaje mi się, byśmy kibicom powinni być jakoś za to specjalnie wdzięczni. Druga sprawa, że ze strony kibiców jest to próba zagarnięcia tego tematu. Próbują stać się takimi strażnikami pamięci Powstania Wielkopolskiego. Chcą mieć monopol na mówienie o tym powstaniu. I to mi się zupełnie nie podoba.
Ale po części jest to cały czas pamięć o powstaniu, nie można jej nikomu zabrać. Kibice są elementem tej pamięci. Ja nie widzę tutaj próba zagarnięcia czegoś. Weźmy chociażby akcję zbierania pieniędzy na renowację grobów powstańców.
To jest akurat bardzo fajny pomysł.
To proszę wytłumacz mi to, jak to jest, że Twoim zdaniem kibice próbuję to zagarnąć. Nie rozumiem tego.
Mam wrażenie, że w Polsce jest tak, że pewne tematy, np. Powstania Wielkopolskie, czy Warszawskie, próbuje zagarnąć przede wszystkim prawa część strony politycznej, do której również należą kibice. Co jest niebezpieczne, bo automatycznie druga część tej sceny będzie się od tego odcinać. Jeżeli prawica krzyczy: „My jesteśmy patriotami, do nas należy pamięć o Powstaniu!”, to wiele innych środowisk te wydarzenia pomija i zostawia ich kultywowanie tylko określonej grupie. I to jest złe, bo wszyscy mamy jedną historię, wspólną tożsamość.
No dobrze, ale co Twoim zdaniem należy w takim razie zrobić by tak nie było? Przecież to zależy od ludzi.
No np. ten artykuł był próbą reakcji poprzez zaprzeczenie. Spotkałem się z wieloma głosami, które przyznały mi rację, że np. mieszkają w Poznaniu, pamiętają o Powstaniu Wielkopolskim, a ciągle o nim słyszą w kontekście kibiców. I w efekcie sami mają dość tego powstania, bo nie lubią kibiców, a cały czas od nich o tym słyszą.
Wrócę do tego samego, o co przed chwilą pytałem. Czy to nie jest tak, że kibicom po prostu na pamięci o takich wydarzeniach zależy?
Uważam, że kibice są taką grupą, które potrzebuje swojej legendy. A tworzenie legendy właśnie w taki sposób jest trochę chorobliwe. Takich tematów związanych z kibicami jest zresztą bardzo wiele, np. żołnierze wyklęci to temat, który kibice zagarnęli w pełni. I nie chciałbym, by coś takiego stało się z Powstaniem Wielkopolskim.
Jakie działania Twoim zdaniem możemy podejmować, żeby zrównoważyć tę prawą część strony politycznej, która pewne wydarzenia chce dla siebie przygarnąć? Trudno powiedzieć przecież, że skoro oni chcą postawić Pomnik Wdzięczności, to my postawimy kontrpomnik.
Tutaj są dwie rzeczy. Prawica ma to do siebie, że dla niej ważne są symbole. Powinniśmy udowadniać, że symbole to nie jest najważniejsza rzecz. Wybudowanie pomnika nie powoduje, że jesteśmy większymi patriotami. Równie dobrze możemy dbać o to, by Polska rozwijała się codziennie choćby przez naszą codzienną pracę, działalność społeczność, funkcjonowanie naszej okolicy.
Niegranie symbolami, a bardziej pozytywistyczna praca?
Dla mnie oczywiście tak. Prawica lubi marsze, okrzyki, hasła, pomniki, a dla mnie to nie jest cały patriotyzm. Powinniśmy budować swoje pomniki trochę mniej spektakularne, niż planuje prawica. Niech efektem naszej pozytywistycznej pracy będzie chociażby „Hiszpanka”, która zapowiada się na niezły film z Powstaniem Wielkopolskim w tle. Niech to będzie poprawa naszego codziennego życia, poruszania się po mieście komunikacją miejską albo drogami. Tolerancyjna i rozwinięta gospodarczo Polska byłaby dla mnie najlepszym pomnikiem, jaki moglibyśmy stworzyć.
*Jan Radomski działacz pozarządowy, członek zarządu Stowarzyszenia Projekt Polska. Od 2010 roku członek redakcji magazynu „Liberté!”. www.projektpolska.pl
-------------------------
ZAPRASZAMY NA SPOTKANIE Z PREZYDENTEM JAŚKOWIAKIEM