SŁAWOMIR CICHOCKI-POZNANIOWI BRAKUJE WIZJONERÓW
W Poznaniu brakuje ludzi którzy mają koncepcję miasta wybiegającą na lata do przodu, nie tylko od wyborów do wyborów. Po ostatnich wyborach samorządowych czuć powiew świeżości i jest nadzieja na zmiany - mówi w rozmowie z nami Sławomir Cichocki, członek Stowarzyszenia Ulica Wrocławska.
Co było przyczyną powołania Stowarzyszenia Ulica Wrocławska?
Przyczyną był brak szacunku władz do mieszkańców i właścicieli nieruchomości. Nie byliśmy informowani o tym, co władze zamierzają robić. Mam tu na myśli przeprowadzanie remontów, przedstawienie planów co do tej ulicy. Wszystkiego na ten temat dowiadywaliśmy się z mediów, a my czuliśmy się pomijani. O przekształceniu Wrocławskiej w deptak dowiedzieliśmy się trzy miesiące przed faktem. Poinformowano nas o możliwościach jakie za tym idą, m.in. o tym, że lokale gastronomiczne będą mogły postawić ogródki. Wszystko miało ładnie wyglądać. Władze na czele z prezydentem Grobelnym były zachwycone deptakiem na Wrocławskiej, natomiast my byliśmy niezadowoleni z tego, że załatwiono to w ten sposób. Dopiero po fakcie dowiedzieliśmy się, że podobno były przeprowadzane konsultacje społeczne. Nas jednak nikt o tym nie poinformował. W związku z tym kilku mieszkańców postanowiło powołać stowarzyszenie, które miało być pomostem pomiędzy władzą a mieszkańcami.
Jaka jest największa bolączka użytkowników ulicy Wrocławskiej?
Jest ich wiele. Podstawowa jest taka, że ta ulica nie spełnia roli deptaka, nie można po niej chodzić wygodnie. Ma się to zmienić w tym roku. Planowana jest zmiana nawierzchni, obniżenie krawężników, kontrola instalacji biegnących pod ulicą. Prace planowo mają rozpocząć się w sierpniu i potrwać do października. Drugą rzeczą jest to, że właściciel nieruchomości czy mieszkania może podjechać pod nią samochodem tylko w określonych porach. Ogranicza mu się dostęp do jego domu czy lokalu do 5 godzin dziennie. Kolejna sprawa to wszechobecny hałas, nie dzienny lecz nocny. Po Euro 2012, kiedy władze przyzwoliły na spożywanie alkoholu na ulicy obserwujemy pogorszenie sytuacji. Niektórzy się przyzwyczaili, że na ulicy można pić. Oczywiście jest to nielegalne, grożą za to kary ale niemożliwe jest postawienie na każdym rogu patrolu. W dodatku my też nie chcemy państwa policyjnego. Już teraz wielu turystów nas odwiedzających pyta ze zdziwieniem co tutaj się takiego dzieje,że widać tyle policji na ulicach. Do tego ludzie będący pod wpływem alkoholu stają się coraz głośniejsi i robi się gwar. Kiedyś w trakcie weekendu w nocy wystawiliśmy decybelomierz. Wskazał on 61 decybeli, czyli tyle co duży ruch miejski w trakcie dnia. Przeszkadza również brak miejsc parkingowych. Użytkownicy biur i mieszkańcy nie mają gdzie parkować. Powoduje to, że firmy stąd uciekają. Problemem jest również brud na ulicach, poprzyklejane wszędzie gumy do żucia czy walające się w bramach puste butelki po alkoholu.
Czy z uwagi na dużą ilość patroli Straży i Policji mieszkańcy mogą się tutaj czuć bezpiecznie?
Patrole są widoczne ale często niepotrzebnie reagują zbyt rygorystycznie w stosunku do mieszkańców. Mówię tu o sytuacji gdy ktoś np. źle zaparkuje auto i łatwo jest namierzyć właściciela. Gdy wymagana jest interwencja, a winny nie jest tak grzeczny jak właściciel źle zaparkowanego auta, reakcja patroli nie jest już często taka twarda. Jeśli zdarzy się, że ktoś wezwie Policje lub Straż Miejską często przyjeżdża ona gdy jest już po wszystkim. Następna sprawa to taka, że gdy mieszkaniec wezwie na interwencję służby porządkowe, musi dojść do konfrontacji z osobą, która zawiniła. Jest to niekomfortowe, mieszkańcy po prostu się boją kolejnego spotkania z tym sprawcą. Często już przez to nie reagują, nie dzwonią bo nie widzą w tym sensu. Policja twierdzi,że jest bezpiecznie bo nie otrzymuje głosów od mieszkańców, a mieszkańcy nie zgłaszają, bo nie widzą skuteczności Policji. Istna kwadrarura koła. Jest to problem globalny, nie tylko Starego Miasta.
Sklepy monopolowe na Starym Mieście wyrastają jak grzyby po deszczu. Jakie jest Pana zdanie na ten temat?
Istnienie sklepów monopolowych w takiej ilości to kompletny bezsens. Jest to przecież obszar mający przyciągać turystów. Powinien zostać ustalony pewien rejon np. od Ratusza z włączeniem ulic otaczających Stary Rynek, gdzie tych sklepów powinno w ogóle nie być. Poza tym sklepy monopolowe są wprowadzeniem nieuczciwej konkurencji w stosunku do lokali gastronomicznych, które tutaj działają. Wprowadzają chaos i niebezpieczeństwo picia na ulicy. Właściciele lokali codziennie wyrzucają ze swoich ogródków czy lokali butelki po alkoholu, który wnieśli do środka nieuczciwi klienci. Właściciele tracą i traci też miasto, do którego trafia mniej pieniędzy z lokali gastronomicznych a na ulicach panuje większy bałagan i jest mniej bezpiecznie co generuje następne koszty związane z utrzymaniem porządku. Oczywiście sklepy również płacą za możliwość sprzedaży alkoholu, lecz mniej niż lokale gastronomiczne. Lokale płacą dodatkowo większy procent od jego sprzedaży, średnio od kilku do kilkudziesięciu tysięcy rocznie. Jest jeszcze kwestia ustawy o przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Mówi ona, że samorząd terytorialny wydaje pozwolenia na sprzedaż alkoholu, ale jego zadaniem jest również utrudnianie dostępu do niego. Czy wydawanie kolejnych pozwoleń to jest utrudnianie? Dopóki miasto będzie na tym zarabiać to nic się nie zmieni, zawsze przeważy argument ekonomiczny.
Czy planowane wprowadzenie parku kulturowego jest dobrą koncepcją?
Jest to furtka, która umożliwia lub nie wprowadzanie pewnych rzeczy na danym obszarze. Obawiam się jednak, że ta ustawa i jej przepisy będą bardziej się skupiać na uporządkowaniu chaosu reklamowego niż na uregulowaniu kwestii typów i rodzajów działalności gospodarczych bardziej lub mniej porządanych na danym obszarze. Jednak wiele spraw można już było dawno załatwić i bez parku. Jest plan zagospodarowania przestrzennego, który może określić czy na konkretnym terenie może być klub go-go lub sklep monopolowy, czy nie. Ogródki na Starym Rynku udało się już odpowiednio zagospodarować. Tylko można już było to zrobić dawno temu. Moim zdaniem urzędnicy chcieliby coś zrobić i chcą zmian. Tylko są w pewnym stopniu pomiędzy młotem a kowadłem. Z jednej strony mają przepisy i zwierzchników, z drugiej strony ich odczucia są często zbieżne z naszymi. Chcą mieć pewne poparcie z naszej strony. Prawo jest skonstruowane tak niejednoznacznie, że można wydać różne decyzje. Znając pogląd mieszkańców na konkretną sprawę, łatwiej jest im podjąć tę korzystniejszą dla mieszkańców.
Liczy Pan na zmiany związane z nowo wybranymi Radami Osiedlowymi?
Zmiany jakie nastąpią spowodują skruszenie skostniałego systemu, który się wytworzył. Do Rad Osiedlowych weszło bardzo dużo młodych ludzi z energią. Na Wildzie 21 członków Rady starej kadencji zastąpiło 21 nowych. Kolejnym przykładem jest Rada Osiedla Stare Miasto, gdzie pozostało tylko 4 radnych z ubiegłej kadencji. Tak sytuacja wygląda w wielu Radach Osiedlowych. To rokuje pewne nadzieje. My jako członkowie Stowarzyszenia Ulica Wrocławska widzimy szansę na zmianę. Prezydent Jacek Jaśkowiak wielokrotnie podkreślał, że liczy na współprace z mieszkańcami, chce ich słuchać i rozmawiać z nimi. Wiceprezydent Mariusz Wiśniewski również deklaruje chęć współpracy. Jeśli władze próbują zasięgać opinii, działać ze stowarzyszeniami i Radami Osiedlowymi to rokuje bardzo dobre nadzieje na przyszłość.
Jak Pana zdaniem wygląda ideał poznańskiego Starego Miasta?
Należałoby stworzyć kompletną, przemyślaną koncepcję określającą co ma się tutaj znajdować, jak ma to wyglądać i jaką ma mieć formę. Trzeba się zastanowić i jasno określić czy potrzebne w tym miejscu są np. kluby go-go czy lokale z automatami do gier hazardowych. To są rzeczy, które generują chaos i bałagan. Musimy usuwać przyczyny a nie skutki. Na skutki zawsze będzie brakowało środków. Musimy stworzyć wizje miasta, które jest przyjemne i ciekawe dla turystów. Zastanowić się nad tym, co tych turystów tutaj przyciągnie. Powinniśmy mieć kompletna ofertę turystyczną a nie sprzedawać jej komponenty. Jeśli ofertą maja być przytulne kawiarenki czy restauracje, gdzie można coś smacznie zjeść, napić się kawy, zjeść ciastko, to nie sprzedawajmy komponentów tej oferty w postaci alkoholu w butelkach lub na łyki po 150ml w tak zwanych "małpkach".Te sklepy przyciągają zbytnio ludzi, którzy lubią coś wypić pod sklepem a odpychają tych, którzy chcieliby tu spędzać czas i odwiedzać oraz zwiedzać te miejsca. Ideałem jest spójna wizja i twarde niedopuszczenie tych rzeczy, które tej wizji przeszkadzają. To musi być wizja stworzona wspólnie. Przez mieszkańców, właścicieli nieruchomości czyli podatników, a z drugiej strony strony fachowców od turystyki, promocji miasta oraz także przy wspóludziale Miejskiego Konserwatora Zabytków czy Plastyka Miejskiego. Taka wizja ma szanse przerodzić się w konkretny plan, który trzeba będzie wspólnie z urzędami miejskimi wprowadzić konsekwentnie w życie. To praca na lata, którą trzeba zacząć natychmiast gdyz każdy dzień zwłoki utrudni realizację tego planu w przyszłości lub ją niepotrzebnie opóźni.
-----------------------------
W ramach naszych piątkowych artykułów dotyczących ważnych tematów w Poznaniu rozmawialiśmy już z:
Z Dorotą Bonk-Hammermeister, przewodniczącą Rady Osiedla Wilda
- o Wildzie i wyborach do Rad Osiedli
Z Anną Michalak z Caritas Archidiecezji Poznańskiej
- o pomaganiu nie tylko w święta
Z Konradem Dąbrowski z Inicjatywy Mariniarze
Z Cezarym Ostrowskim, założycielem zespołu Bexa lala
- o tym, że miasto powinno być mecenasem
Olgierdem Rodziewiczem-Bielewiczem poznańskim społecznikiem i zawodnikiem brydżowym
- o Centrum Sportów Umysłowych
Patrycją Poczekaj przewodniczącą Parlamentu Samorządu Studentów UAM
- o reprezentowaniu uczelni i studentów
Katarzyną Lesińską z MPK Poznań
- o prowadzeniu profilu MPK w mediach społecznościowych
Łukaszem Kozłowskim ze Stowarzyszenia Wildecka Inicjatywa WILdzianie
- o tym czego potrzebuje Wilda
Pawłem Sztando z Rady Osiedla Stare MiastoPawłem Sztando z Rady Osiedla Stare Miasto
Michałem Kucharskim ze Stowarzyszenia Społeczna Inicjatywa Wyborcza Poznaniacy
- o centrach handlowych w Poznaniu
Janem Radomskim ze Stowarzyszenia Projekt Polska
- o Pomniku Wdzięczności nad Maltą
Franciszkiem Sterczewskim, aktywistą miejskim
- o zmianach po wyborach w Poznaniu
Pawłem Głogowskim ze Stowarzyszenia Ulepsz Poznań
- o budżecie obywatelskim
Lechem Merglerem ze Stowarzyszenia Prawo do Miasta
- o funkcjonowaniu Stowarzyszenia po wyborach