CHCEMY WILDY CZYSTEJ, BEZPIECZNEJ I ATRAKCYJNEJ
Mam taką nadzieję, że teraz, poprzez naszą czteroletnią działalność i większe otwarcie na ludzi spowodujemy, że za cztery lata ta frekwencja będzie większa - tak komentuje dość niską frekwencję na Wildzie w rozmowie z nami Dorota Bonk-Hammermeister.
Sebastian Borkowski: Jakie to jest uczucie, kiedy grupa wspólnie startujących 21 kandydatów wygrywa w wyborach do Rady Osiedla?
Dorota Bonk-Hammermeister*: Niesamowite. Radość była wielka!. Zrobiliśmy sobie „wieczór wyborczy” w niedzielę 22 marca.
Exit polls też były?
Nie chcieliśmy czekać na oficjalne wyniki, więc zrobiliśmy dyżury przy komisjach wyborczych. Potem dostarczaliśmy wyniki do naszego głównego sztabu, podsumowaliśmy głosy ręcznie i wieczorem wiedzieliśmy, że bierzemy wszystko. Niektórzy mówili, że byli pewni, że wejdziemy wszyscy. Ja nie byłam taka pewna.
Różnica pomiędzy ostatnią osobą na liście, która się dostała, a następną była dość spora i wynosiła ponad 100 głosów.
To jest bardzo dużo. W niektórych radach osiedli wystarczyło mieć mniej niż 100 głosów by się dostać. To oznacza też, że mamy silny mandat i spore poparcie mieszkańców.
No właśnie, chciałem nawiązać do tego silnego mandatu. Mimo wszystko frekwencja na Wildzie nie była najwyższa.
To jest zadziwiające. Frekwencja była na podobnym poziomie jak cztery lata temu, mimo naprawdę większej akcji wyborczej – my informowaliśmy naszymi ulotkami, było sporo ogłoszeń, akcja „Wybierz się”. W wybory mocno zaangażowały się też lokalne media, a proboszczowie w parafiach zachęcali do głosowania. Jeżeli to ludzi nie zachęciło, to ja nie wiem co trzeba zrobić, żeby ich przekonać do pójścia na wybory. Mam taką nadzieję, że teraz, poprzez naszą czteroletnią działalność i większe otwarcie na ludzi spowodujemy, że za cztery lata ta frekwencja będzie większa.
W poprzedniej radzie osiedla też Pani działała.
Tak, to była moja pierwsza kadencja. Zgłosiłam się nie wiedząc co czynię (śmiech). Nie było wtedy strony internetowej rady, gazetki, nie wiedziałam dokładnie czym się zajmuje. A tak się złożyło, że dotarła do mnie informacja, że brakuje kandydatów na radnych, powiedziałam sobie – „tak nie może być” i zgłosiłam się. Okazało się to strzałem w 10-tkę, robię w ROW to, co lubię.
Poprzednia Rada Osiedla skupiła się na dwóch inwestycjach – fontannach.
Tak. Najpierw była fontanna na placu Marii Skłodowskiej-Curie. Warto ją była odnowić, jest to ponad 100-letni zabytek. W temacie drugiej fontanny – większość nowych radnych poprzedniej rady była przeciwna tej inwestycji, bo koszty zwiększały się z miesiąca na miesiąc.
Skoro była przeciwna…
…Ale powiedziano nam, że to zadanie było założone w poprzednich budżetach i spore kwoty były już na to przeznaczone. Szkoda było rezygnować z tego, bo przepadłyby pieniądze, które już zostały na to wydane. Zostaliśmy więc postawieni w sytuacji bez wyjścia i musieliśmy to dokończyć. Trzeba jednak przyznać, że to miejsce gdzie stoi teraz fontanna jest dzięki niej weselsze.
Z naszych rozmów wstępnych, już nowej rady, wynika, że kolejnej fontanny już nie będzie.
Wróćmy do nowo wybranej rady. Czy to nie jest tak, że nie będziecie mieli państwo w radzie opozycji? I nie chodzi mi tutaj o polityczne zagrywki, ale o inny punkt patrzenia, przeciwne spojrzenie na jakiś temat, które mogłoby coś państwu – jako grupie 21 nowych radnych - podpowiedzieć.
Ja bym się tego nie obawiała. To nie jest tak, że jedno stowarzyszenie, w tym przypadku Wildzianie, wzięło całą radę. Ze stowarzyszenia Wildzianie jest 11 osób na 21. Pozostałe osoby są to ludzie o różnych poglądach, z różnych stron, reprezentujące też różne interesy. Jedno co nas łączy to wspólne główne cele, które ustaliśmy startując jako grupa w wyborach. Chcemy Wildy czystej, bezpiecznej, atrakcyjnej. Chcemy by wszystkim dobrze się żyło na Wildzie. Nie wyrobiliśmy wspólnego stanowiska dotyczącego np. strefy płatnego parkowania.
No właśnie, a uważa Pani, że taki sposób startowania w wyborach zespołami jest lepszym rozwiązaniem? Bo w praktyce, po państwa tegorocznym sukcesie, za 4 lata możemy spodziewać się startu tylko grup, które będą liczyć tyle osób ile rada. Nie mówiąc już o pojedynczych kandydatach, którzy będą chcieli coś zmienić, a w praktyce będą, szczególnie na tych osiedlach bardziej zaangażowanych, bez szans.
U nas nie byłoby to problemem, ponieważ my właśnie tak robiliśmy. Wyszukiwaliśmy pojedyncze osoby, które chciały startować do Rady Osiedli i proponowaliśmy im wspólny start.
Nie znaliście się wszyscy Państwo bezpośrednio?
Nie wszyscy znaliśmy się osobiście. To, co nas łączyło, to forum aktywistów Wildy. Myśmy sami zaprosili te aktywniejsze osoby z forum na Facebooku, proponując, żeby zaangażowały się w działalność w świecie realnym. Zapraszaliśmy też aktywnych ludzi z różnych organizacji wildeckich. Zaproponowaliśmy wspólny start dlatego, że tak jest łatwiej. Trudno roznieść 10 tys. ulotek samemu, a jak się to podzieli między 21 osób to jest to prostsze.
Przed wyborami zrobiliśmy sobie warsztaty, przez 3 godziny ustalaliśmy czym jest dla nas Wilda, jak ma wyglądać w przyszłości, co chcemy zmienić.
Te warsztaty prowadziła dla Was profesjonalna firma.
Dziewczyny, które mają swoją firmę coachingową, wildzianki, zgodziły się to dla nas zrobić bezpłatnie. Bo im też zależy na Wildzie. I to jest fajne, bo dzięki temu nie tylko osoby, które działają społecznie dokładają swoją cegiełkę do poprawy dzielnicy.
A wracając do tematu, o który Pan pytał. Myślę, że to niebezpieczeństwo, że osoba startująca samotnie nie będzie miała szans – może to i dobrze? Bo przecież wchodząc do Rady Osiedla będzie działać w jakieś grupie, też nie będzie sama. Więc jeżeli potrafi się dogadać przed wyborami, jest szansa, że dogada się w trakcie kadencji.
Czy macie Państwo jakiś pomysł na budynek Politechniki Poznańskiej przy Rynku Wildeckim? Czy jest szansa pozyskać go dla społeczności lokalnej?
To jest trudny temat. Politechnika wystawiła wszystko na sprzedaż za sporą sumę. Na razie nikt tego nie kupuje. My mamy taki pomysł, żeby chociaż część, np. jeden budynek, odzyskać. Kiedyś Politechnika ten budynek od kogoś otrzymała, z pewnością na mocy jakiegoś dekretu. Miłym gestem ze strony uczelni byłoby przekazanie go miastu, a miasto udostępniłoby go mieszkańcom. U nas takiego miejsca nie ma. Mamy MDK przy Drodze Dębińskiej, ale po pierwsze jest dość daleko, a po drugie ich program jest przeznaczony głównie dla dzieci.
Mieliśmy kiedyś pomysł na zagospodarowanie budynku, w którym wkrótce znajdzie się Szkoła Muzyczna, ale w związku z jej przeprowadzką w to miejsce temat upadł. Cały czas poszukujemy takiego miejsca, które ożywi Wildę.
Czasami jest tak, że za jednym takim ruchem, np. jedną kafejką, pójdą następne.
Mamy nadzieję. Teraz właśnie powstała mała kawiarenka na ul. Sikorskiego, powstaje też coś na ul. Krzyżowej. To jest chyba taka reakcja łańcuchowa. Powstanie jedno, drugie, a za tym kolejne. A czegoś takiego właśnie nam brakuje. Jest kilka miejsc, w które można pójść, ale nie są one na kieszeń zwykłego wildzianina.
Na koniec chciałem wrócić jeszcze do wyborów. Co druga osoba, która oddała głos w wyborach na Wildzie, zagłosowała również na Panią.
Cieszy mnie to bardzo. W wyborach do rady miasta dostałam nieco ponad 500 głosów, teraz było ich o połowę więcej i to tylko w naszej społeczności lokalnej. Myślę, że to też trochę dzięki temu, co dotychczas zrobiłam, ale też pewnie dlatego, że od czasu do czasu pojawiam się prasie czy telewizji i ludzie kojarzą moje trudne nazwisko . I chyba to co tam mówię też nie jest najgłupsze, skoro się ludziom podoba. (śmiech)
*Dorota Bonk-Hammermeister - Członkini zarządu Stowarzyszenia Prawo do Miasta oraz Stowarzyszenia Wildecka Inicjatywa Lokalna WILdzianie.
--------------
W ramach naszych piątkowych wywiadów z osobami działającymi aktywnie w Poznaniu rozmawialiśmy już z:
Z Anną Michalak z Caritas Archidiecezji Poznańskiej
- o pomaganiu nie tylko w święta
Z Konradem Dąbrowski z Inicjatywy Mariniarze
Z Cezarym Ostrowskim, założycielem zespołu Bexa lala
- o tym, że miasto powinno być mecenasem
Olgierdem Rodziewiczem-Bielewiczem poznańskim społecznikiem i zawodnikiem brydżowym
- o Centrum Sportów Umysłowych
Patrycją Poczekaj przewodniczącą Parlamentu Samorządu Studentów UAM
- o reprezentowaniu uczelni i studentów
Katarzyną Lesińską z MPK Poznań
- o prowadzeniu profilu MPK w mediach społecznościowych
Łukaszem Kozłowskim ze Stowarzyszenia Wildecka Inicjatywa WILdzianie
- o tym czego potrzebuje Wilda
Pawłem Sztando z Rady Osiedla Stare MiastoPawłem Sztando z Rady Osiedla Stare Miasto
Michałem Kucharskim ze Stowarzyszenia Społeczna Inicjatywa Wyborcza Poznaniacy
- o centrach handlowych w Poznaniu
Janem Radomskim ze Stowarzyszenia Projekt Polska
- o Pomniku Wdzięczności nad Maltą
Franciszkiem Sterczewskim, aktywistą miejskim
- o zmianach po wyborach w Poznaniu
Pawłem Głogowskim ze Stowarzyszenia Ulepsz Poznań
- o budżecie obywatelskim
Lechem Merglerem ze Stowarzyszenia Prawo do Miasta
- o funkcjonowaniu Stowarzyszenia po wyborach