WIERZĘ, ŻE PLATFORMA W POZNANIU SIĘ ZMIENIŁA
Jest taki trójkąt. Jest wiceprezydent Wudarski, jest prezydent Jaśkowiak, jest też nasz radny Wierzbicki. Dobrze, jakby czasem nasz radny był języczkiem u wagi w Radzie Miasta, co przy obecnym układzie jest możliwe, bo wtedy bardzo wiele od niego by zależało - opowiada w rozmowie z nami członek Stowarzyszenia Prawo do Miasta, Lech Mergler.
Sebastian Borkowski: Rozumiem, że po wyborze Macieja Wudarskiego na wiceprezydenta Poznania, zgłosiło się do PdM sporo osób potrzebujących pomocy?
Lech Mergler: „Parę” zgłoszeń jest. Ale to dobrze, nie powinno dziwić. Jest ileś spraw w mieście, którymi trzeba zająć się natychmiast. Może dzięki temu da się coś uratować, jakiś drzew nie wyciąć, jakieś drogi nie zepsuć, czy jakieś nietrafionej inwestycji nie rozpocząć. Więc takich zgłoszeń od ludzi, którzy wierzą, że da się coś od ręki zrobić, czy naprawić, trochę jest. I ten optymizm cieszy.
Jest jeszcze budżet. Poznańska Masa Krytyczna już wysłała petycję do prezydenta z wnioskiem o kilkanaście poprawek.
My mamy radnego, więc jesteśmy w trochę innej, lepszej, sytuacji. Zresztą myśmy już swoje wstępne uwagi złożyli, dostaliśmy prośbę w tej sprawie od prezydenta. Zobaczymy jak daleko będą mogły pojść zmianyw tym budżecie autorstwa R.Grobelnego
Czy Maciej Wudarski to będzie Wasz wiceprezydent?
To zależy, co znaczy „nasz”. Sami się nad tym zastanawiamy.
Na Facebooku gdzieś napisałeś sformułowanie „nasi” i niektórzy to chyba opacznie zrozumieli.
W wymianie wypowiedzi na FB dokładniej chodziło o to, że nie wszyscy czterej prezydenci na zdjęciu na schodach ratusza wywodzą się z naszego środowiska. Ale istotne jest, co w tym kontekście znaczy słowo „nasi”. Żeby to dobrze zrozumieć warto może pokazać dwa skrajne bieguny, pomiędzy którymi gdzieś znajduje się adekwatna wykładnia słowa „nasi” – pamiętając jednak, że prezydent i wice podejmują decyzje jednoosobowo, i jednoosobowo za nie odpowiadają. Jeden biegun to wyobrażona sytuacja polegająca na tym, że Maciej w roli wiceprezydenta jest przez nas ubezwłasnowolniony i nie podejmuje żadnej decyzji bez telefonu do prezesa, zarządu czy innych członków stowarzyszenia. I w takim ekstremalnym rozwiązaniu on robi tylko i dokładnie to, co mu każemy. Jest to oczywiście niemożliwe, niewyobrażalne, i nikt przytomny tego nie chce. I drugi biegun, przeciwstawny, że jest on całkowicie niezależny od nas i w ogóle zapomina skąd się wywodzi i kto go popierał, działa całkowicie bez kontaktu z nami, wyłącznie w oparciu o swój indywidualny obraz i osąd. To równiez wydaje mi się niewyobrażalne.
Słyszałem, że długo dyskutowaliście czy poprzeć Macieja Wudarskiego na wiceprezydenta.
Najpierw w bardzo zorganizowany i sformalizowany sposób wybraliśmy go jako kandydata na prezydenta. Całkowicie demokratycznie – mieliśmy u nas prawybory, a na wybór nie miały wpływu żadne gazety ani sondaże. A kiedy media ujawniły jego osobę jako ewentualnie rozważaną propozycję kandydata na wiceprezydenta to faktycznie zaczęliśmy bardzo poważnie dyskutować o tym, czy go popieramy. Ale bez żadnych oporów, bardziej chodziło o przeanalizowanie wątków równolełych niż samej osoby Macieja. Najpierw cała historia pojawiła się w mediach, a dopiero potem u nas, bo było to rozważane przez prezydenta wstępnie, roboczo, bez żadnej pewności, że będzie zrealizowane. Chciałbym podkreślić, że cała ta sytuacja była dla nas kompletnym zaskoczeniem, spadła jak grom z jasnego nieba, nigdy wcześniej z żadnej strony kwestie personalne nie stawały. Maciej powiedział nam, że zdecyduje się serio potraktować propozycję prezydenta, ale tylko pod warunkiem, iż otrzyma od nas poparcie. I oczywiście otrzymał, ale dyskusja trwała mniej więcej dobę.
Co zdecydowało o Waszym poparciu?
Maciej został wiceprezydentem z powodów programowych. Jedną rzeczą jest nasze zobowiązanie wobec Jacka Jaśkowiaka, że będziemy go wspierać. To kwestia pewnej lojalności, bo w końcu to my rozpoczęliśmy organizowanie społecznego poparcia dla Jacka przed II turą. Wtedy takie zobowiązanie uczyniliśmy: jeśli wygrasz, to masz nas za soba. Ale – i to rzecz druga, ważniejsza – to poparcie jest związane z możliwością realizacji naszych założeń programowych. Zgodziliśmy się wspólnie na to, by pewne bardzo istotne naszym zdaniem dla miasta rzeczy przeprowadzić. Na pewno jest też tak, że jeżeli za bardzo nie będzie to wychodzić, za dużo będzie przeszkód, oporów i nastąpi przekroczenie jakiejś granicy, to Maciej może się wycofać, przy naszym poparciu.
Czyli co, z jednej strony jest to Wasz wiceprezydent, Wy go popieracie, ale z drugiej strony jak Maciej Wudarski będzie widział, że pewnych rzeczy nie da się zmienić, to może nawet zrezygnować.
Zależy to też od natury problemów, przeszkód na jakie natrafi. Przecież nie będzie miał wpływu np. na to, że zmienią się orzecznictwa sądów w jakieś tam sprawie na niekorzystne dla miasta a korzystne dla deweloperów! Ale jeżeli to będą powody takie, że inna część władzy wykonawczej…
…Czyli nazwijmy może wprost – Platforma.
Platforma Obywatelska, ale to też jest kwestia układu koalicyjnego w Radzie Miasta (dopiero zobaczymy, co tam się będzie działo), który może blokować zmiany. W takim przypadku inaczej będzie wyglądać kwestia ewentualnego wycofania się.
I Wy już to wcześniej sobie ustaliście?
Nie, jeszcze nie, przecież dopiero minęło pięć dni od informacji o stanowisku wiceprezydenta dla Macieja. Dopiero zaczął się proces definowania relacji Stowarzyszenia z naszym wiceprezydentem. Mamy jednak świadomość, że wynik wyborów bardzo jednoznacznie wskazuje na wielką potrzebę zmiany w Poznaniu. Jesteśmy w jej głównym nurcie, więc dość trudno sobie wyobrazić, że nowe władze spróbują tej powszechnej woli się przeciwstawić.
A „przywłaszczycie” sobie, jako PdM tylko dla siebie wiceprezydenta?
Rozpiętość ideowa i programowa, spór o jakieś konkrety, może powodować, że niektóre organizacje będą uważały, iż Maciej jest bardziej ich wiceprezydentem, inne mniej. Nadal jednak będzie to wiceprezydent wszystkich poznaniaków, a nie tylko „nasz”. Jako przykład niech służy żużel na Golęcinie, gdzie różne organizacje społeczne mają inne punkty widzenia.
Napisałeś gdzieś na blogu u siebie, że po wyborze Macieja Wudarskiego na prezydenta „część wspólnoty społecznej uznała go za wroga publicznego nr 1”. To nie jest zbyt ostro powiedziane?
Pytanie na ile blog jest agorą publiczną. Możemy przyjąć, że w tym świecie wirtualnym to jest.
No oczywiście, że jest. Niezależnie czy teraz podczas naszej rozmowy, czy powiedziane na ulicy, czy napisane gdzieś w internecie – to jest wypowiedź publiczna.
Ja traktuję te wypowiedzi, które pod adresem Macieja padały na Facebooku ze strony niektórych zawiedzionych w swoich oczekiwaniach osób, jako publiczne. Padały bardzo mocne słowa np. takie, że kieruje się on wyłącznie prywatnymi ambicjami, że łamie jakieś porozumienia – których zresztą nie było. Oczywiście nie jest to głos dominujący, ale jednak dał się usłyszeć. Wiele osób, również z otoczenia Anny Wachowskiej-Kucharskiej, czy z PiSu, popiera jednak ten powstający nowy układ zarządzania miastem i rozumieją one, że chodzi w nim wyłącznie o przeprowadzenie uzgodnionych, akceptowanych zmian w mieście.
Prawo do Miasta nie zostanie partią?
Na tę chwilę nikt na nic takiego nie wpadł. Ja akceptuję niedominującą rolę partii politycznych w miejskiej demokracji na tej zasadzie, że dysponuja one niektórymi takimi możliwościami jakich nie mają organizacje lokalne. Np. zaplecze krajowe, poparcie dla swoich tematów w stolicy, mają jasno określone struktury skutecznego działania, no i mają pieniądze. Źle się jednak dzieje wtedy, kiedy decyzje dotyczące nas tutaj, nie zapadają na miejscu, ale gdzieś tam w Warszawie, w gabinetach partyjnych wodzów.
Jak wykorzystacie Tomasza Wierzbickiego oraz Macieja Wudarskiego, do tego by coś zmienić w mieście? Czym to się będzie różniło, od tego, co robiliście dotychczas?
Dopiero niedawno sobie uświadomiłem, że ta zmiana władzy (wykonawczej) w Poznaniu jest największa od 1990 roku, od 25 lat. Dlatego że kiedy R.Grobelny przejmował władzę od W.Kaczmarka, to było to w „rodzinie” UW. W tej chwili dwóch z piątki prezydenckiej, bo czekamy na panią wiceprezydent, nie wywodzi się z tej samej „rodziny”, tylko skądinąd. I cała piątka jest nowa.
No, ale Mariuszowi Wiśniewskiemu współpracy z organizacjami pozarządowymi odmówić nie można.
Oczywiście. Ale zmierzam do czegoś innego. Ta zmiana, która teraz nastąpi, wymaga czasu, bo musi być bardzo zasadnicza. Po tylu latach działania pewnych struktur w urzędzie, nie da się zmienić utrwalonego sposobu jego funkcjonowania z dnia na dzień. I my też musimy sami porządnie i z namysłem określić sobie, jak chcemy i możemy wspierać Macieja i Jacka Jaśkowiaka oraz naszego radnego, Tomka Wierzbickiego. W tym celu spodziewam się, że może już w styczniu zwołamy walne zebranie naszych członków.
Najistotniejsze tu jest zawarte porozumienie programowe. I my, i prezydent i PO chcemy zmian. Wierzę, że Platforma w Poznaniu się zmieniła. Może jestem naiwny, ale tak mi się wydaje. Widzę, że dokonali pewnej ewolucji – od takiej wersji hard neoliberalizmu, do polityki bardziej uspołecznionej.
A gdzie miejsce dla Waszego radnego?
To jest taki trójkąt. Jest wiceprezydent Wudarski, jest prezydent Jaśkowiak, jest też nasz radny Wierzbicki. Dobrze, jakby czasem nasz radny był języczkiem u wagi w Radzie Miasta, co przy obecnym układzie jest możliwe, bo wtedy bardzo wiele od niego by zależało.