H. OWSIANNA: „OBIECYWAŁAM SOBIE, ŻE NIE BĘDĘ RADNĄ OBSERWUJĄCĄ PROBLEMY ZZA BIURKA”
Praca w tej komisji zmienia mnie też mentalnie, nie ukrywam, że coraz bardziej mięknę, choć do tej pory wydawało mi się, że jestem taka twarda – mówi w rozmowie z nami Halina Owsianna, Przewodnicząca Komisji Polityki Społecznej i Zdrowia. Radna Miasta Poznania dzieli się również swoimi przemyśleniami dotyczącymi koncepcji powstania muzeum Piątkowa na wieży RTV oraz tym, kogo planuje przeprosić przed świętami.
Anna Kowalewska: Spotkałyśmy się akurat w okresie, kiedy można podsumować rok działalności w radzie miasta. Pamiętam, jak rok temu, w grudniu dzwoniliśmy do tzw. radnych debiutantów, pytając ich o pierwsze wrażenia. Teraz w pewnym sensie można ponowić te pytanie.
Halina Owsianna: Po roku to już nie jest zaskoczenie, tylko takie wdrażanie się. Nie ukrywam, że bardzo dużo się uczę, ale też dużo się nauczyłam. Jest to nowe wyzwanie, bowiem odziedziczyłam można powiedzieć komisję, z którą wcześniej miałam mało styczności. Jestem przewodniczącą Komisji Polityki Społecznej i Zdrowia, szczerze mówiąc to było i jest dla mnie duże wyzwanie.
Patrząc z boku nie wydaje się, żeby to nie była Pani działka.
To znaczy na pewno nie były to dla mnie odległe tematy, bo spotykałam się z tym w radzie osiedla, jednak nie były mi one tak znane, jak są w tej chwili. To diagnozowanie, wchodzenie głębiej w temat, pojawiły się także rzeczy dla mnie nowe, jak np. kontakty z osobami niepełnosprawnymi, chorymi z różnymi dysfunkcjami, to dogłębne poznawanie problemów osób niedowidzących i niedosłyszących. Poznawanie barier, z którymi muszą żyć i które muszą przyswajać w codziennym życiu. Wcześniej nie miałam też styczności z osobami autystycznymi, tutaj po raz pierwszy doświadczyłam spotkania z takim dzieckiem i muszę przyznać, że to robi duże wrażenie. Praca w tej komisji zmienia mnie też mentalnie, nie ukrywam, że coraz bardziej mięknę, choć do tej pory wydawało mi się, że jestem taka twarda... Z racji pełnienia tej funkcji doświadczam trochę innej sfery, mocno to przeżywam i gdzieś mi tam też to zostaje.
Empatyczna radna to zdecydowany plus, w szczególności jeżeli przewodniczy właśnie takiej komisji.
Wydaje mi się, że właśnie taka cecha jest przede wszystkim potrzebna. Akurat w tej dziedzinie trzeba mieć w sobie dużo empatii i myślę, że czasem mam jej aż za dużo i za dużo chciałabym zrobić naraz. Ale małymi krokami niektóre rzeczy udaje się załatwić, udaje się gdzieś dotrzeć. Sprawia mi to też wiele satysfakcji, chociaż wiem, że przede mną jest ciągle dużo wyzwań. Jeszcze wszędzie nie byłam, a obiecywałam sobie, że nie będę radną obserwującą problemy zza biurka, telewizji czy Internetu, tylko taką, która będzie wszędzie docierała. W Poznaniu jest wiele punktów pomocy społecznej, żłobków, a ja dobrze znam tylko dom na Ugorach, ale nie byłam chociażby w punktach noclegowni, a chciałabym zobaczyć jak to funkcjonuje i czego tak naprawdę tam potrzeba. Tak samo myślę o programie antyalkoholowym, mam takie wrażenie, że niektóre działania są, co roku powielane według rozrysowanego planu, wciąż te same. Chcę się temu przyjrzeć.
A jak Pani ocenia pracę w innych komisjach?
Na pewno zawsze w osiedlowej działalności skupiam się na polityce przestrzennej, ochrony środowiska i rewitalizacji. Zawsze się tym interesowałam, chodziłam na różne spotkania i w związku z tym w radzie miasta zostałam członkiem zarówno komisji ochrony środowiska, rewitalizacji, jak i polityki przestrzennej. Nie odpuszczam, jestem tam i myślę, że to pokłosie mojej działalności osiedlowej. Mając dwa parki na swoim terenie, nie mogę wypaść z tego obiegu. Jestem też członkiem komisji rewizyjnej oraz gospodarki komunalnej i mieszkaniowej.
„Muszę przyznać, że czasem jestem taka trochę upierdliwa”
Właśnie, Park Cytadela. Pamiętam, że jak pewien czas temu napisałam na łamach naszego portalu tekst między innymi o Konradzie Zaradnym i jego napisach, Pani dość ostro zareagowała, komentując, że ta kreda jest także w Parku Cytadela. Wciąż coś tam po niej zostało?
Te napisy naprawdę były długo, mam nawet fotografię w telefonie. Uważam, że to było takie trochę nieodpowiedzialne. Generalnie pomysł fajny i już kiedyś mówiłam, że mi się podoba, ale jednak nie popieram tego na terenie Cytadeli. Poza tym na ulicach to się szybko ściera, jest więcej przechodniów...
Czy ja wiem czy tak szybko się ściera...
Faktycznie, długo to było, ponad miesiąc. Nawet odgrażałam się, że jak nie weźmie szczotki i nie wyczyści tej Cytadeli, to będę go ścigać. Jednak te napisy się zmazały, końcówkę listopada mieliśmy dość obfitą w deszcz, co prawda jeden jeszcze nie starł się do końca i jest taki dosyć widoczny, ale inne są już rozmyte. To jednak nie było tak, jak zapowiadał w czasie kampanii, że one znikną same...
Widocznie te produkty eko trzymają dłużej.
Właśnie i dziwię się, bo kredki, którymi rysują dzieci po chodnikach, zmazują się bardzo szybko. W przeciągu tygodnia już ich nie ma.
W sprayu są jednak trwałe (śmiech).
Jednak tak (śmiech).
Pozostańmy jednak przy Cytadeli. To taki Pani obszar, jest Pani przecież członkiem zarządu w Stowarzyszeniu Miłośników Parku Cytadela.
Nie chcę powiedzieć, że moim obszarem jest tylko Park Cytadela, choć co prawda, jest to takie moje oczko w głowie. Dobrze mi się współpracuje z Zarządem Zieleni Miejskiej, a w samym parku czuję się jak u siebie, może to też dlatego, że codziennie spaceruję tam z moimi psami. Muszę przyznać, że czasem jestem taka trochę upierdliwa; bo zadzwonię, że drzewo leży za długo, a to, że palą się światła, przykładowo później okazuje się, że gdzieś na dole grzebią przy instalacji i one muszą się wszystkie palić. Ale tak jak jestem już w miarę spokojna o Cytadelę i wiem, że pewne rzeczy już jej nie zagrażają, tak dużą nadzieję pokładam w parku Szelągowskim. To jest drugi taki „mój” teren, on dopiero odzyskuje swój blask. Dzięki temu, że mamy tam stworzony bulwar, zaczyna się dużo dziać, mamy plac zabaw, siłownię. Bardziej idę w tamtym kierunku, aby stworzyć coś nowego i jeszcze bardziej ożywić to miejsce. Muszę przyznać, że tę plażę nad Wartą prowadzili fajni ludzie, coraz więcej podmiotów chce współpracować, mamy na Wilczaku mobilny dom kultury. Wiele osób zgłasza się z nowymi pomysłami, stąd moja bytność w wielu komisjach, bo trzeba pewnych spraw przypilnować (śmiech).
Ale w Komisji Kultury Fizycznej i Turystyki Pani nie ma, a jest Pani przecież absolwentką Akademii Wychowania Fizycznego.
Szczerze mówiąc bardzo chciałam, tak samo jak chciałam być w Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego, ale nie daję rady. A sport z racji różnych kontuzji, musiałam sobie odpuścić. Powiedziałam: no nie, to już nie ten wiek. Sport jest dla młodszych!
Pani pasją jest działalność społeczna, zresztą często to Pani podkreśla. Jest Pani przewodniczącą rady osiedla Stare Winogrady już trzecią kadencję.
Zaczęłam działać społecznie w radzie osiedla w 2000 roku, czyli już za chwilę, w marcu będziemy mieli 16 lat. Ale tak naprawdę ja całe życie działałam społecznie, np., kiedy moje dzieci były w szkołach czy w przedszkolu. Można by rzec, że byłabym tam dożywotnio w każdej radzie. Mogę się pochwalić odznakami przyjaciela szkół. Po prostu z racji tego, że między moimi dziećmi jest akurat taka różnica wieku, że jak jedno opuszczało ósmą klasę, to drugie zaczynało pierwszą, mieliśmy do czynienia z taką wymienną ciągłością. Faktycznie ja lubię, to, co robię, ale robię to też, dzięki temu, że nie muszę pracować. Nie ukrywam, że gdybym pracowała, to nie pogodziłabym tych wielu funkcji. Nie wyobrażam sobie pracy zawodowej i działania w tylu komisjach. Ja praktycznie codziennie jestem w urzędzie, już żartem powiedziałam, że powinnam tutaj odbijać jakąś kartę pracowniczą. Różne komisje są niemal każdego dnia, niekiedy pojawiają się dodatkowe spotkania. Właśnie Komisja Polityki Społecznej i Zdrowia ma dwie Komisje Dialogu Obywatelskiego i wiele spotkań z organizacjami pozarządowymi, a ja wychodzę z założenia, że aby dobrze współpracować, trzeba zawsze być obecnym. Nie wyobrażam sobie, gdybym miała chodzić do pracy i jeszcze to wszystko godzić. Jestem i chcę być konsekwentna, jak już zapisałam się do wszystkich komisji, to muszę być przynajmniej na większości spotkań. Chociaż i tak nie da się wszystkiego pogodzić, jest wiele ciekawych debat dotyczących rewitalizacji, ale pokrywają się z innymi wydarzeniami. Co nie zmienia faktu, że muszę przyznać: tak - poświęcam się, w domu jestem gościem. To fajne! (śmiech)
„Bo wszyscy możemy mieć jakieś pomysły i marzenia, ale czy zawsze to się przekłada na wynik finansowy i późniejsze osiągnięcia?”
Chciałabym też poruszyć kwestię ewentualnego powstania muzeum Piątkowa na wieży RTV (głównym inicjatorem koncepcji jest radny Michał Boruczkowski – przyp. red.). Pamiętam, że na jednej z ostatnich komisji rewitalizacji, w momencie, kiedy omawiany był ten punkt, Pani tak trochę z tego kpiła.
Tak, powiem dlaczego. Jest mi przykro, bo trochę tak z Michała drwię, nie ukrywam, że czasem jestem złośliwa, ale te jego pomysły nie są do końca przemyślane. Na samą sprawę powstania w tym miejscu muzeum, patrzę z nieco innej perspektywy. Dużo się mówi na temat fal radiowych, telefonii komórkowej i tak dalej, więc robienie muzeum w miejscu, gdzie jest takie natężenie tej kumulacji przepływów fal antenowych i przekaźnikowych, nie jest najlepszym pomysłem. Poza tym do tego obiektu wchodzi się jak do takiej wieży dla strażaka, po krętych, bardzo niebezpiecznych schodach. Uważam, że o wiele prościej byłoby wykorzystać na ten cel wysokościowce, na Piątkowie jest ich bardzo dużo. Obecnie te ostatnie piętra, które kiedyś służyły za suszarnie, są niewykorzystywane, a one mogłyby posłużyć, jako tarasy widokowe. W wieżowcach jest winda, co ułatwia dostępność, można by też pomyśleć o ciekawym zagospodarowaniu tej przestrzeni, jest to zdecydowanie wygodniejsze, bezpieczniejsze i ponosimy wówczas mniejsze koszty finansowe.
A tu pojawia się coś takiego, co nie do końca jest w ogóle wyjaśnione czy oni chcą tę wieżę miastu przekazać, czy jednak nie chcą... W takim przypadku należy dopytywać o wszystko, od początku do końca, tymczasem nam przedstawia się zupełnie coś innego. Pojawia się jakaś wizja radnego Boruczkowskiego, na sesji rady miasta odczytuje nam przez 15 minut elaborat, my cierpliwie słuchamy jego wystąpienia, w którym mówi, gdzie to on nie był i czego nie robił, a na końcu w konfrontacji okazuje się, że mamy do czynienia z rozbieżnością zdań i faktów. Wydaje mi się, że jako prawnik powinien pewnych rzeczy przestrzegać. Tak w ogóle ostatnio sobie pomyślałam, że ja go chyba na święta przeproszę, bo się trochę na niego uparłam (śmiech). Docinam mu strasznie, a w sumie mi go żal, bo chłopak przystojny, fajny, ale coś jest z nim nie tak. On spala wszystko, czego się podejmuje. Jest trochę tupeciarzem, zresztą proszę wejść na jego stronę. Wymyślił grę, strzelanie do PO i ja nie wiem, czemu ma to służyć. On ma problem osobowościowy i nie wiem jak długo można coś takiego znosić. Irytują mnie takie rzeczy, kiedy jest zabierany czas na głupotę. Siedzimy na radzie, słuchamy, potem powtarza się to na komisji. Ja strasznie tego nie lubię, może jestem już za stara i mam inne wymagania, ale szanujmy swój czas.
Temat muzeum jednak wciąż się przewija. Na jakim jest teraz etapie?
W tej chwili pani przewodnicząca powiedziała, że będzie rozmawiała ze spółką Emitel. Pierwsza rozmowa już właściwie była, ale to są takie kwoty, że mnie to trochę przeraża. Szczerze mówiąc czy to muzeum musi być na aż takim wypiętrzeniu? Trzeba logicznie pomyśleć o kosztach: utrzymaniu tej wieży, zrobieniu windy, wygrodzeniu działek. Ja nie jestem przeciwna muzeum. Absolutnie, uważam, że to bardzo fajny pomysł. Można by stworzyć takie miejsce spotkań połączone z kawiarnią, chcę tylko, żeby to miało sens.
Mieszkańcy Piątkowa przekonują jednak, że wieża RTV to dla nich ważne, symboliczne miejsce i nie wyobrażają sobie, aby muzeum mogło powstać w innym miejscu.
Potrafię to zrozumieć, ale czy to nie może być symbol sam w sobie? Po co ładować takie pieniądze? Pozostaje jeszcze kwestia czy ktoś będzie chciał iść sto ileś schodów tam na górę, czy to będzie służyło wszystkim? Śmiałam się też z Michała, jak to on potrafi podpisy zbierać. Przepraszam, ale co ma Stowarzyszenie Lajkonik do wieży telewizyjnej? Gdyby on pokazał, że te podpisy zbierał wśród mieszkańców i że to oni chcą powstania tego muzeum, pewnie też zareagowałabym inaczej. Tymczasem on poszedł do kilku organizacji, powiedział: „weźcie podpiszcie, że chcecie muzeum”, a to nie jest sztuka. Mógł stanąć pod kościołem i tam zbierać podpisy. Jeżeli to jest faktycznie potrzebne mieszkańcom i oni tego chcą, to wtedy można ten pomysł rozważać. Uważam jednak, że mimo to, wcześniej powinna odbyć się debata, aby ci mieszkańcy zobaczyli, w jakim jest stanie ta wieża i jakich nakładów potrzeba, a nie...
… chcemy i tyle.
Właśnie, a nic za tym konkretnie nie idzie. Uważam, że jak coś chcemy, to najpierw się zastanówmy. Ja też mam wiele pomysłów, np. chciałam stworzyć na Cytadeli centrum dla osób starszych. Wydawało mi się, że to byłoby fajne, ale pojawiała się też wątpliwość, czy te starsze osoby dotrą tam z całego osiedla. Poza tym, tam też trzeba byłoby ponieść masę nakładów. Z jednej strony myślałam, że taki kontakt z przyrodą przez cały okres wiosenno-letni to fajna sprawa, jednak mimo wszystko mam mieszane uczucia, co do tego, jakby to wyglądało kosztowo. Każdy może mieć dużo pomysłów, ale musi to być dobrze zdiagnozowane.
Mariusz Wiśniewski o koncepcji stworzenia muzeum Piątkowa na wieży RTV powiedział: „Uważam, że mieszkańcy mają prawo o tym myśleć, ale też w tym wszystkim musi pojawić się zimna kalkulacja”.
Tak, niestety. Bo wszyscy możemy mieć jakieś pomysły i marzenia, ale czy zawsze to się przekłada na wynik finansowy i późniejsze osiągnięcia? Jeszcze nigdy nie znalazło się muzeum, które byłoby dochodowe, ono zawsze jest obciążeniem dla budżetu.
Ale takie połączone z punktem widokowym, to, kto wie?
Jeżeli byłoby połączone z punktem widokowym i jakąś kawiarnią, to możliwe. Tylko pytanie, jak tam dotrzeć, jak tę kawiarnię utrzymać i jak to wszystko będzie na siebie pracowało. Ktoś musiałby przedstawić kosztorys, projekt, coś takiego, żeby faktycznie przekonać. To wtedy jak najbardziej tak.
Czyli nie mówimy nie.
Ja nie mówię nie, tylko musi to być konkretnie zrobione i wyliczone. Powinna zostać bezwzględnie przeanalizowana kwestia bezpieczeństwa, wiem, że ta cała wieża przy silniejszych wiatrach trochę się huśta. Ale nie neguję pomysłu. Każdy ma prawo marzyć i tu jestem otwarta, co nie zmienia faktu, że wszystko musi być kalkulowane i w granicach rozsądku. Bo to nie są tylko nasze pieniądze, ale wszystkich poznaniaków.
_______________________
Wywiad z radną Haliną Owsianną powstał w ramach cyklu artykułów miastopoznaj.pl, w którym rozmawiamy z poznańskimi radnymi. Dotychczas opublikowaliśmy rozmowy z następującymi osobami:
Maria Lisiecka-Pawełczak m.in. o ofercie Poznania dla absolwentów uczelni
Łukasz Mikuła - m.in. o przejściach dla pieszych i zaletach mieszkania w centrum Poznania
http://www.miastopoznaj.pl/polityka/2805-l-mikula-wazny-jest-rowniez-komfort-pieszego
Tomasz Lipiński - m.in. o mediach społecznościowych i o sporcie
Tomasz Lewandowski - m.in. o powstaniu schroniska przy ul. Kobylepole
http://www.miastopoznaj.pl/polityka/2638-t-lewandowski-chcialbym-miec-schronisko-pod-domem
Dominika Król m.in. o zielonej mapie Poznania
http://www.miastopoznaj.pl/polityka/2579-d-krol-poznan-jest-miastem-z-duza-iloscia-zieleni
Wojciech Kręglewski- m.in. o rewitalizacji w naszym mieście
Janusz Kapuściński - m.in. o pracy radnego z perspektywy naukowca
http://www.miastopoznaj.pl/polityka/2465-j-kapuscinski-jestem-bezkompromisowym-radnym
Grzegorz Jura - m.in o Ratajach
Ewa Jemielity - o polityce mieszkaniowej i problemie opieki szpitalnej
Zbyszko Górny - o szybkim internecie i Parku Rataje
http://www.miastopoznaj.pl/polityka/1497-radny-walczy-o-szybki-internet-i-park-rataje
Michał Grześ - o kulturze w Poznaniu
http://www.miastopoznaj.pl/polityka/1447-m-grzes-chcialbym-by-sztuka-wyszla-na-ulice-szukala-widza
Grzegorz Ganowicz - o działalności samorządowej
http://www.miastopoznaj.pl/polityka/1415-grzegorz-ganowicz
Joanna Frankiewicz - o rozwoju północnej części Poznania
http://www.miastopoznaj.pl/polityka/1369-j-frankiewicz-priorytetem-sa-inwestycje-na-polnocy-poznania
Karolina Fabiś-Szulc - m.in o strefie parkowania
http://www.miastopoznaj.pl/polityka/1278-k-fabis-szulc-strefa-to-nie-tylko-czysty-fiskalizm
Małgorzta Dudzic-Biskupska - m.in o połączeniu życia zawodowego i rodzinnego
http://www.miastopoznaj.pl/polityka/1226-m-dudzic-biskupska-poznaniacy-nie-maja-wygorowanych-marzen
Michał Boruczkowski - m.in. o planach na tę kadencję
Przemysław Alexandrowicz - m.in o sprawach oświaty w Poznaniu
Przeczytaj poprzedni artykuł!
DUDAPOMOC W POZNANIU
