M. GRZEŚ: „CHCIAŁBYM BY SZTUKA WYSZŁA NA ULICE, SZUKAŁA WIDZA”
- W Poznaniu jest tak, że poza niezłymi artystami, niestety sporo jest takich kiepskich, którzy przyssali się do władzy, takich pasożytów, którzy kiedyś coś pokazali, a teraz już nie bardzo im wychodzi. Ale z racji tradycji i układów, korzystają z dotacji miejskich. Ich kosztem dobrych wydarzeń kulturalnych jest coraz mniej - mówi w rozmowie z nami radny Michał Grześ.
Anna Kowalewska: Ostatnio spotkałam się z Pana wypowiedzią dotyczącą teatrów w Poznaniu. Przyznał Pan wtedy, że młodzi ludzie do teatrów nie chodzą, ale to m.in. dlatego, że w naszym mieście zbyt wiele dobrych teatrów nie ma.
Michał Grześ: Tak, rzeczywiście mamy Operę, Teatr Polski, Teatr Muzyczny i Teatr Nowy, mamy jeszcze scenę roboczą. Właśnie to są miejsca, do których studenci mogliby chodzić. Ale powiedzmy sobie szczerze, mimo że obecnie Teatr Muzyczny szuka takiego repertuaru, by młodzież przyciągnąć, to jednak w dalszym ciągu jest on przede wszystkim dla pokolenia średniego i starszego. W Teatrze Polskim zdarzają się bardzo dobre premiery. Teatr Nowy podobnie, ale nawet jeżeli teatr ma trzy lub cztery premiery w roku i z tego niech będzie połowa dobrych, to są to dwie premiery, czyli tak naprawdę można iść w Poznaniu na cztery dobre spektakle. Nawet jeśli studenci chodziliby na te cztery dobre spektakle w ciągu roku, to wyjdzie że chodzą bardzo rzadko. A trudno chodzić dwa razy na to samo czy na coś, co nie jest ciekawe. Wydaje mi się, że to też jest taka specyfika Poznania. Rzeczywiście nie jest to miasto, w którym jest aż tyle teatrów i na pewno nie wszystkie spektakle przyciągają młodych ludzi. Staram się uczestniczyć w premierach w miejskich teatrach. Mogę powiedzieć, że niektóre sztuki są naprawdę niezłe, ale nie przebijają się w mediach. Dużo jest też takich sztuk, które mogłyby wręcz tych młodych ludzi do teatru zniechęcić.
O spektaklu „Oblężenie” było dość głośno w mediach. Słyszał Pan o tej sztuce?
O spektaklu Oblężenie nie słyszałem. To pewnie w Teatrze Nowym...
Nie, właśnie w Teatrze Polskim. Spektakl zdobył nagrodę w konkursie Metafory Rzeczywistości, wówczas był to dość kontrowersyjny temat. Pojawiła się postać księdza pedofila, tylko właściwie nie do końca było wiadomo czy jest winny, czy raczej poszkodowany.
Mnie najbardziej podobał się spektakl „Szczaw i Frytki”.
Mnie również, to moja ulubiona sztuka.
Ostatnio fajny był „Reisefieber, czyli podróż w nieznane”, ale to o moim pokoleniu właściwie, więc nie wiem czy na to młodzi ludzi zechcą się wybrać.
Wydaje mi się, że zechcą. W szczególności, że spektakl jest na podstawie „Podróży za jeden uśmiech”, a to było wielokrotnie powtarzane. Obecni studenci mieli szansę się z tym zapoznać.
Tak, tak. Przyznam, że „Oblężenia” nie widziałem, ksiądz pedofil to może też nie dostałem zaproszenia jako radny prawicowy...
Nie, nie. Ja wyjaśnię. Bardziej to jest chyba w kierunku interpretacji. W spektaklu nie jest do końca ukazane czy ten ksiądz jest winien, czy też nie. To widz ma zadecydować. Spektakl jeżeli kogoś obraża, to chyba najbardziej dziennikarzy.
Tej sztuki nie widziałem, więc nie chcę się wypowiadać. Natomiast jest parę sztuk dobrych, Pani teatrem się interesuje, to Pani wie. Natomiast student musiałby się o tym dowiedzieć. A myślę, że problemem jest w ogóle dotarcie do młodych ludzi z informacją, co warto zobaczyć niż to, że nie chcą uczestniczyć. Jeżeli jest coś dobrego w teatrach warszawskich, to faktem jest, że dotrze to szybciej do telewizji ogólnopolskiej niż coś, co jest w Poznaniu, co najwyżej pojawi się w lokalnej kablówce czy w lokalnej telewizji. Albo pocztą pantoflową rozejdzie się, że coś jest dobre, albo się nie rozejdzie i młodzi ludzie nie skorzystają. Chociaż jak bywam w teatrach, przynajmniej w Teatrze Polskim, to widuję wielu młodych ludzi. Także chyba nie jest z tym aż tak źle, tylko tych spektakli za mało...
„ Malta zamyka się po różnych pomieszczeniach i ciężko znaleźć dobry spektakl.”
A inne wydarzenia kulturalne w naszym mieście?
Niestety, festiwal Malta mocno się zepsuł. Pani nie, ale ja pamiętam początki Malty, gdzie rzeczywiście gro spektakli odbywało się nad jeziorem maltańskim i rzeczywiście było tak, że szło się od spektaklu do spektaklu wokół jeziora, właściwie okrążając tę Maltę. Część spektakli odbywało się na tafli jeziora, były wielkie widowiska, gdzie był ogień i woda. Dzisiaj właściwie Malta zamyka się po różnych pomieszczeniach i ciężko znaleźć dobry spektakl. To już rzeczywiście ktoś musi być mocno zdeterminowany, żeby je obejrzeć. Zresztą też coraz mniej osób korzysta z oferty festiwalu. Ja natomiast chciałbym by sztuka, wyszła na ulicę, szukała widza. Dzisiaj jest naprawdę trudno kogoś namówić na odbiór sztuki w pomieszczeniu zamkniętym, nawet jak na osiedlu organizujemy wydarzenie kulturalne zapraszamy aktorów, jest spektakl, to też coraz mniej ludzi przychodzi. Sztuka powinna bardziej wychodzić do ludzi, stąd ostatnio proponowałem, żeby niektóre wystawy organizowane w Arsenale, prezentować również na zewnątrz, czyli na Starym Rynku. Proponowałem też, żeby poza festiwalem teatralnym, który już niestety nie jest nad Maltą, pojawiały się również festiwale muzyczne w plenerze. Niestety jest ciężko, w Poznaniu jest tak, że poza niezłymi artystami, niestety sporo jest takich kiepskich, którzy przyssali się do władzy, takich pasożytów, którzy kiedyś coś pokazali, a teraz już nie bardzo im wychodzi. Ale z racji tradycji i układów, korzystają z dotacji miejskich. Ich kosztem dobrych wydarzeń kulturalnych jest coraz mniej.
W porównaniu do innych dużych miast w Polsce wypadamy źle?
Nie powiem co w tej chwili jest we Wrocławiu, ale pamiętam, że kiedyś jako radni byliśmy tam i rzeczywiście oferta wrocławska wydała nam się bardzo bogata. Stąd nie dziwiliśmy się, że bardzo wiele firm zagranicznych otwiera właśnie swoje filie tam. Mieszkanie we Wrocławiu jest po prostu ciekawsze. Tam więcej się dzieje, jest więcej wydarzeń kulturalnych, ci ludzie mają po prostu większy wybór. Myślę, że Wrocław (poza oczywiście Warszawą, ale trudno się z nią porównywać, bo to stolica i tam wszyscy chcą występować) ma naprawdę dużą ofertę.
„ (…) nikt nie pójdzie na coś co przypomina np. spektakl, nic nie ujmując młodzieży licealnej, trochę taki poziom, jakby to licealiści zagrali."
Czyli to też może wpływać negatywnie na wizerunek Poznania, również jako miasta biznesu?
Tak, bo pamiętajmy, że nawet jeśli ktoś otwiera zagraniczną firmę, to wie, że będzie musiał tu jakiś czas mieszkać, chciałby mieszkać w mieście, w którym coś się dzieje. Nie ma wymogu, że muszą to być ciągle jakieś wielkie wydarzenie kulturalne, to mogą być rzeczy, które są charakterystyczne dla nas – dla Poznaniaków czy dla Polaków. Ale oni chcieliby w tym uczestniczyć. Zwłaszcza, że większość z nich zna język polski, ale nikt nie pójdzie na coś co przypomina np. spektakl, nic nie ujmując młodzieży licealnej, trochę taki poziom, jakby to licealiści zagrali. To oczywiście nobilitowałby licealistów, ale nie nobilituje zawodowych aktorów i reżyserów.
A co do promocji naszego miasta, Termy Maltańskie i program emitowany na Polsacie: Celebrity Splash…
W życiu bym tego nie oglądał, ale oglądam tylko dlatego, że to jest na Termach Maltańskich (śmiech), i jest to niezła reklama naszego obiektu.
Czyli jest to jakaś forma promocji miasta?
Jest, właśnie dlatego to oglądam, bo wielokrotnie pada tam nazwa Termy Maltańskie w Poznaniu, Poznań, a trzeba przyznać, że w tym programie Termy prezentują się rewelacyjnie. Jest to duża promocja, w dobrym czasie antenowym. Zresztą Termy są takim obiektem, który warto odwiedzać i wydaje mi się, że wybudowanie takiego obiektu było potrzebne.
„Co prawda ja lubię ostre przyprawy, niestety zawsze mnie odciągają od tzw. pieprzenia”.
Zmieniając temat, w Wielki Czwartek organizowane jest spotkanie „Politycy od kuchni”, w którym poznańscy politycy i samorządowcy będą przygotowywać świąteczne potrawy. Wybiera się Pan?
Tak, regularnie uczestniczę w gotowaniu, choć ostatnio proponowałem organizatorom, aby osobom, które często biorą w tym udział, dać jakieś zaświadczenie, po nim może żona wpuściłaby mnie do kuchni... Pogotować czasem można. Zawsze jestem w parze z koleżanką radną Dudziak, która dokładnie mnie pilnuje. Co prawda ja lubię ostre przyprawy, niestety zawsze mnie odciągają od tzw. pieprzenia (śmiech). Przede wszystkim jednak myślę, że będzie wesoła atmosfera.
Podsumowując, czego można życzyć na święta i nie tylko na święta Poznaniakom?
Przede wszystkim chciałbym życzyć, żeby wybór nowego Prezydenta nie okazał się pomyłką, a ostatnio niestety coraz bardziej wygląda na to, że była to pomyłka. Cały czas jednak mam nadzieję, że może nie i chciałbym życzyć Poznaniakom, żeby za 4 lata ten Poznań był faktycznie taki, jak sobie wymarzyli. Żeby prezydent okazał się strzałem w dziesiątkę. Życzę tego sobie i wszystkim mieszkańcom.
-------------
Rozmowa z radnym Michałem Grzesiem, to cykl artykułów portalu miastopoznaj.pl, w których rozmawiamy z poznańskimi radnymi. Dotychczas naszymi rozmówcami byli:
Przemysław Alexandrowicz - m.in o sprawach oświaty w Poznaniu
Michał Boruczkowski - m.in o planach na tą kadencję
Małgorzta Dudzic-Biskupska - m.in o połączeniu życia zawodowego i rodzinnego
http://www.miastopoznaj.pl/polityka/1226-m-dudzic-biskupska-poznaniacy-nie-maja-wygorowanych-marzen
Karolina Fabiś-Szulc - m.in o strefie parkowania
http://www.miastopoznaj.pl/polityka/1278-k-fabis-szulc-strefa-to-nie-tylko-czysty-fiskalizm
Joanna Frankiewicz - o rozwoju północnej części Poznania
http://www.miastopoznaj.pl/polityka/1369-j-frankiewicz-priorytetem-sa-inwestycje-na-polnocy-poznania
Grzegorz Ganowicz - o działalności samorządowej
http://www.miastopoznaj.pl/polityka/1415-grzegorz-ganowicz
Przeczytaj poprzedni artykuł!
TAJEMNICZE PRACE NAD BILETEM DLA SENIORÓW
