K.FABIŚ-SZULC: STREFA TO NIE TYLKO CZYSTY FISKALIZM
Mój charakter jest wybuchowy, ale Rada Miasta nauczyła mnie spokoju - opowiada w rozmowie z nami radna Karolina Fabiś-Szulc. Zapraszamy na rozmowę o strefie parkowania, działalności na Grunwaldzie, oraz pracy samorządowej.
Sebastian Borkowski: Jak popatrzeć na strefę parkowania w Poznaniu na tle innych miast, to u nas wydatki w stosunku do wpływów są dużo wyższe. Z czego to wynika?
Karolina Fabiś-Szulc: Przede wszystkim z tego, że rozszerzyliśmy strefę na Jeżyce, a tam są znacznie niższe wpływy niż przewidywano. Z drugiej strony wprowadzenie jej, zdecydowanie uporządkowało tam parkowanie samochodów. Strefa to nie tylko czysty fiskalizm.
No właśnie, czy w strefie chodzi tylko o pieniądze?
Nie, strefa również ma za zadanie uporządkować pewną przestrzeń. Warunkiem jej dobrego funkcjonowania jest połączenie jej z parkingami typu Park&Ride. Jeżeli one by powstały, jej działanie byłoby duże lepsze, a i przełożyłoby się to również na większe wpływy do budżetu. Dopóki nie powstaną, sytuacja będzie wyglądać tak jak obecnie.
Czyli co, na tą chwilę jesteś przeciwna rozszerzeniem strefy na Wildę?
Na tą chwilę tak. Najpierw wybudujmy parkingi Park&Ride, a potem myślmy ewentualnie o poszerzeniu strefy w tamtych rejonach.
Czyli w najbliższym czasie nie możemy spodziewać się większych wpływów ze strefy?
Działania, które powinny być prowadzone przez osoby odpowiedzialne za kontrolowanie strefy, czyli parkingowych i straż miejską, powinny iść też w kierunku jej uszczelniania. Ciągle są osoby parkujące nielegalnie, nadal ludzie zatrzymują się gdzieś w bramach czy podwórkach. Przez to też uciekają wpływy.
Jesteś radną z Grunwaldu. Co przez te prawie 5 lat bycia radną zrobiłaś dla swojej dzielnicy?
Udało się wprowadzić budżetu na ten rok projekt ścieżki rowerowej na ul. Grunwaldzkiej, oraz jej realizację w przyszłym roku. Druga sprawa to ul. Husarska. Parę spraw jeszcze chciałabym zrobić jak zagospodarowanie okolic stadionu dla okolicznych mieszkańców np. szachty miejskie, ławki czy poprawić infrastrukturę np. remont chodników na Malwowej. Mam nadzieje, że przez najbliższe lata uda mi się to zrealizować.
Coś jeszcze?
W ciągu tych 4 lat udało mi się przygotować, zrobić kilka rzeczy nie tylko dla Grunwaldu. Przygotowałam np. uchwałę, która obniżyła w styczniu-marcu opłatę targową dla kupców na poznańskich targowiskach. Przygotowałam uchwałę udzielającą bonifikatę przy wykupie budynków mieszkalnych jednolokalowych na terenie miasta Poznania. Dotyczyło to w szczególności rejonu ul. Sarmackiej, której mieszkańcy przez lata walczyli o odpowiednie warunki wykupu nieruchomości. Byłam członkiem komisji, która przygotowała program mieszkania do wynajęcia z opcją dojścia do własności. Program niedługo rusza i mam nadzieję, że będzie się cieszył dużym zainteresowaniem mieszkańców.
Co będzie zmieniane na ulicy Husarskiej?
Tam jest w tej chwili strasznie, w związku z wcześniejszą budową stadionu. Pozarywane chodniki, brak miejsc parkingowych – to w tej chwili największa katastrofa tej ulicy. To wszystko będzie uporządkowane, zmieniona będzie nawierzchnia, pojawią się miejsca parkingowe.
W którym momencie wiedziałaś, że chcesz być radną?
W 2010 roku, jak weszły te wszystkie parytety.
Chcesz powiedzieć, że startowałaś do Rady Miasta przez parytet?
Nie! Ogólnie całemu parytetowi jestem przeciwna. Ale tak się złożyło, że wtedy zaproponowano mi start i się zgodziłam.
Czyli sama z siebie się nie zgłosiłaś?
Nie, złożono mi taką propozycję i ją zaakceptowałam.
A w 2014 też Tobie zaproponowano, czy już byłaś sama zdecydowana?
(śmiech) W ubiegłym roku już sama byłam chętna.
Jak się startuje z dzielnicy, w której jest radny sprawujący swoją funkcję od początku lat 90tych XX wieku?
Rady Kręglewski to już jest historia Grunwaldu. Nawet w trakcie kampanii, jak się roznosi ulotki, to nazwisko, które ludzie kojarzą, to właśnie radnego Kręglewskiego. Ludzie porównują, szczególnie moją kandydaturą, bo przecież startuje z gorszego miejsca na liście niż ja, ale zdobywa więcej głosów.
Tym bardziej, że rejon Grunwaldu, z którego startujesz Ty i radny Kręglewski jest bardzo zbliżony. A nie tak jak np. Bartosz Zawieja, z Górczyna.
Tak. Ale wyniki z ubiegłego roku pokazały, że gdzieś tam gonię radnego Kręglewskiego. Wiele osób, szczególnie na Junikowie, głosuje na niego.
A czy do Ciebie często się ludzie zgłaszają ze swoimi problemami?
Często. Nawet bardzo. Szczególnie w sprawach mieszkaniowych, bo jestem wiceprzewodniczącą Komisji Gospodarki Komunalnej i Polityki Mieszkaniowej. Jest to bardzo ciężki temat i wiele osób zwraca się do mnie myśląc, że radni mają mieszkania do rozdania. A tak nie jest. Ludzie przychodzą do mnie wyżalać się, czy prosić by potraktować ich prośby w pierwszej kolejności. My nie mamy na to takiego wpływu, jak wielu sądzi.
To co możesz zrobić dla takiego mieszkańca?
Ja zawsze mówię, żeby składać odpowiednie wnioski…
…Ale mieszkaniec może zrobić to bez rozmowy z Tobą.
Tak, ale jestem też członkiem komisji, która przyznaje mieszkania do remontu. Ludzie przychodzą też często by popchnąć ich sprawę do przodu, przedstawiają odpowiednie dokumenty. W komisji jest jednak 9 osób, więc decyzja nie zależy tylko do mnie.
Na jednej ze stron przedstawiających Twoją osobę, znalazłem informację, że interesuje Ciebie polityka, podróże i kulinaria. Czy to nie jest trochę wybuchowa mieszanka?
Ja w życiu prywatnym taka jestem. Ci, którzy mnie znają, mogą to potwierdzić. Mój charakter jest wybuchowy, ale Rada Miasta nauczyła mnie spokoju.
No właśnie, obserwując sesje Rady Miasta widać, że nie należysz do najaktywniejszych radnych. Mówię tu o wygłaszaniu swoich opinii i pojawianiu się w mediach.
Bo sesja Rady Miasta nie temu ma służyć. Gdyby wszyscy chcieli to robić, tak jak niektórzy radni, to siedzielibyśmy tam po kilkanaście godzin. Do tego by wygłaszać swoje opinie służą posiedzenia komisji, podczas sesji zaś głosem naszego klubu jest przewodniczący. Ja swoją pracę bardziej widzę, jako współpracę z ludźmi, którzy przychodzą do nas, z prośbą by im pomóc w ich sprawach.
Od dawna jesteś w Platformie Obywatelskiej?
Mniej więcej 7 lat.
To partia Ciebie przyciągnęła, czy sama się zgłosiłaś?
Sama się zgłosiłam, razem z obecnym mężem.
A jesteś bardziej politykiem, czy samorządowcem?
Samorządowcem. Zanim wystartowałam do Rady Miasta zaczęłam pracę w samorządzie, w jednej podpoznańskich gmin. Pracuję tam cały czas. To ma swojej dobre strony. Widzę dzięki temu jak wygląda praca urzędnika, a będąc radną mam trochę więcej wyrozumiałości do ich pracy. Wbrew pozorom, wiele rzeczy, które oni przygotowują, wcale nie jest takie proste. Jak na razie myślę, że nie będę uciekać z urzędu, ale nawet moja kierowniczka stwierdziła ostatnio, że będę w samorządzie do końca kariery zawodowej.
Na koniec chciałem się Ciebie spytać o narodziny Twojego syna, które mogą nastąpić lada chwila. Czy taka radość z macierzyństwa przekłada się potem na pracę w Radzie Miasta?
Ja już teraz widzę, że się pozytywnie przekłada. Mnie do tego by być radną nikt nie zmuszał, przyszłam tu z własnej woli, wiem, że sesje mogą być burzliwe. Decydując się na start w 2014 roku wiedziałam już, że jestem w ciąży. I to właśnie macierzyństwo spowodowało, że pewne rzeczy, już udało mi się zrobić. Np. w budżecie pojawiły się pieniądze na szczepienia przeciw pneumokokom. Jestem też w podkomisji, która zajmie się żłobkami – a bycie mamą na pewno pomoże mi podejmować odpowiednie decyzje.
---------------------
Karolina Fabiś-Szulc: Radna Miasta Poznania od 2010 roku. W kadencji 2014-2018 pełni funkcję Wiceprzewodniczącej Komisji Gospodarki Komunalnej i Polityki Mieszkaniowej. Absolwentka Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Obecnie pracuje w Urzędzie Gminy w Rokietnicy.
W cyklu naszych rozmów z radnymi miejskimi rozmawialiśmy już z: Przemysławem Alexandrowiczem, Michałem Boruczkowskim i Małgorzatą Dudzic-Biskupską.