JAKUB JĘDRZEJEWSKI – ZŁOTE DZIECKO PLATFORMY POD OSTRZAŁEM WŁASNYCH KOLEGÓW?
Jakub Jędrzejewski był jednym z najlepiej zapowiadających się młodych polityków Platformy. Zaszedł daleko. Dokonał tego szybko i efektownie. Teraz jego kariera równie szybko i efektownie może jednak runąć. Partyjny sąd koleżeński i prokuratura zajmująca się wiceprezydentem - to może być jej koniec. Może, ale nie musi. Wiele zależeć będzie od Jacka Jaśkowiaka. Czy prezydent stanie w obronie swojego pierwszego zastępcy?
Jeszcze kilka lat temu Jakub Jędrzejewski znany był głównie, jako brat swojej siostry. Sidonia Jędrzejewska była eurodeputowaną Platformy. W Brukseli i Sztrasburgu wyróżniała się pracowitością, czego efektem były nagrody, m.in. najlepszy debiut w Parlamencie Europejskim oraz najlepszy polski europoseł.
Pracowity jest również jej brat, co zaowocowało bardzo szybką karierą. Jakub Jędrzejewski do Platformy Obywatelskiej należy od 2001 roku. Już 5 lat później został miejskim radnym. W Radzie Miasta zajmował się głównie sportem i m.in. przewodniczył Komisji kultury fizycznej i turystyki.
Kariera
W 2009 roku, 28-letni Jakub Jędrzejewski zostaje zastępcą dyrektora Departamentu Gospodarki Urzędu Marszałkowskiego. Departament ten podlega ówczesnemu wicemarszałkowi Leszkowi Wojtasiakowi, o którym mówi się wówczas, że jest partyjnym opiekunem młodego radnego. W kwietniu 2012 roku Jędrzejewski zostaje członkiem zarządu spółki Szpitale Wielkopolskie.
Poza błyskawiczną karierą przyszły wiceprezydent wykazuje się również pracowitością, czego efektem było zdobycie w 2011 roku tytułu „Najlepszego radnego miasta Poznania”. Organizatorem plebiscytu był „Głos Wielkopolski”.
Człowiek Jaśkowiaka
Jednak prawdziwe przyspieszenie w karierze radnego Jędrzejewskiego nastąpiło w drugiej połowie ubiegłego roku, kiedy to został on szefem sztabu wyborczego Jacka Jaśkowiaka. Jędrzejewski już wcześniej aktywnie brał udział w kampaniach wyborczych Platformy pomagając w zarządzaniu niektórymi spośród nich. Szefowanie sztabowi zwycięscy wyborów prezydenckich otworzyło jednak przed nim nowe, ogromne możliwości.
Jeszcze przed druga turą wyborów na prezydenta Poznania mówiło się o tym, że w przypadku zwycięstwa Jaśkowiaka prawdopodobnie zaproponuje on stanowisko wiceprezydenta właśnie szefowi swojego sztabu. Kiedy wieczorem 30 listopada Jaśkowiak w geście zwycięstwa podnosił ręce do góry, stało się jasne, że wraz z nim na Placu Kolegiackim pracować będzie właśnie Jędrzejewski. Już nie jako radny, ale jako wiceprezydent.
Jako pierwszy zastępca Jacka Jaśkowiaka, odpowiada on m.in. za sport. Jakub Jędrzejewski został również przewodniczącym GOAP i tym samym wziął na swoje barki śmieciowy problem, który na początku roku był najbardziej nagląca sprawą w Poznaniu.
Problemy
Media pisały niedawno o niejasnościach przy nagrodzie, jaką Jędrzejewski miał otrzymać kończąc swoją współpracę ze Szpitalami Wielkopolskimi. Po prasowych publikacjach Jędrzejewski ostatecznie zwrócił 28 tys. zł. Pozostał jednak niesmak i ostry spór z Michałem Łagodą, który był szefem rady nadzorczej Szpitali Wielkopolskich. W związku z tym sporem i groźbami, jakie zdaniem części mediów, Jędrzejewski miał kierować w stronę Łagody wiceprezydentowi miał grozić sąd koleżeński a w jego efekcie nagana albo nawet wyrzucenie z partii.
Jakub Jędrzejewski ze złotego dziecka poznańskiej Platformy szybko stał się najbardziej atakowanym członkiem jej lokalnych struktur. – Teraz jego głównym wrogiem w partii jest Leszek Wojtasiak – mówi mi wieloletni działacz poznańskiej PO i dodaje - Z jednego z najbliższych współpracowników wicemarszałka Jędrzejewski stał się jego największym wrogiem. Podobno od kilku tygodni panowie ze sobą nawet nie rozmawiają – kończy.
Kiedy wydawało się, że spór z byłym patronem i kwestia niejasnej premii są największymi zmartwieniami Jędrzejewskiego, okazało się, że to dopiero początek. „Gazeta Wyborcza” w środę opisała sprawę faktur, za które Szpitale Wielkopolskie miały zapłacić kwotę 150 tys. zł. Pieniądze te miały trafić m.in do nowopowstałego klubu sportowego, w którym ćwiczył Jędrzejewski. Faktury zostały zakwestionowane, ponieważ nie jest jasne za co klub otrzymywał pieniądze.
Po artykule w "Wyborczej" Leszek Wojtasiak, odpowiadający w zarządzie województwa za kwestie związane ze zdrowiem, przyznał otwarcie- Ocena naszych prawników jest jednoznaczna, dlatego będzie wniosek do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez prezesa spółki Jakuba Jędrzejewskiego. Jest to sytuacja bez precedensu. Wiceprezydent skonfliktowany z własną partią, którym na dodatek interesować się będzie prokurator?
Co dalej?
Zostawiając prokuraturze badanie dotyczące nieprawidłowości przy fakturach Szpitali Wielkopolskich, które podpisywał Jędrzejewski, zajmijmy się na chwilę politycznymi konsekwencjami zamieszania wokół wiceprezydenta.
Jakub Jędrzejewski ze złotego dziecka i wielkiej nadziei swojej partii, stał się dla wielu jej działaczy wrogiem numer jeden. Jeśli sąd partyjny rzeczywiście zajmie się wiceprezydentem, to być może albo udzieli mu nagany albo zawiesi go w prawach członka albo też usunie z partii. Co wcale nie jest nieprawdopodobne. Co wtedy? Wiceprezydent zawieszony w prawach członka albo nawet usunięty z partii – tego jeszcze trzy miesiące temu nikt nie mógł się spodziewać. Paradoksalnie mogłoby to jednak być na rękę. Komu? Wiceprezydentowi.
Jaśkowiak jako Grobelny-bis?
Już kilka dni temu od jednego z bardziej znanych komentatorów i badaczy poznańskiej sceny politycznej usłyszałem, że wcale by się nie zdziwił, gdyby za jakiś czas poza Platformą znalazł się nie tylko Jędrzejewski, ale i Jaśkowiak. Dlaczego? Ponieważ ostatnie tygodnie, to silne spory na linii prezydent/wiceprezydent – Platforma.
Usunięcie z partii albo nawet samodzielne wyjście mogłoby dać prezydentowi więcej swobody. Przecież w Radzie Miasta Platforma Obywatelska nie ma przewagi głosów, więc prezydent do przegłosowania swoich projektów i tak będzie musiał za każdym razem szukać większości. Poza tym poznaniaków już męczy uzależnienie Jacka Jaśkowiaka od Platformy i wyraźne tarcia między partią a prezydentem. Mocne postawienie się PO mogłoby zatem przysporzyć Jaśkowiakowi wielu punktów. Co więcej, mógłby się stać dla Platformy kimś na wzór Grobelnego-bis. Zdobył stanowisko przy poparciu PO, ale z czasem coraz mocniej od partii się odcinał, stając się jej głównym zmartwieniem.
Póki co przed Jackiem Jaśkowiakiem ważny test – jak zachowa się wobec swojego najbliższego współpracownika Jakuba Jędrzejewskiego, oczywiście głównie na podłożu sporu Jędrzejewksiego z częścią partyjnych działaczy. Jego decyzja i słowa w sprawie swojego pierwszego zastępcy mogą pokazać jak w najbliższych miesiącach kształtować się będzie całościowa współpraca pomiędzy Platformą a władzami miasta. Czas pokaże. Na chwilę obecną, jedno jest pewne – dla wiceprezydenta Jędrzejewskiego po paśmie wielu sukcesów w rozwoju kariery nastał bardzo trudny czas. Na kogo może liczyć?