STRZESZYNEK NA LATO
Były tu koncerty Leszka Możdżera, jest piękna restauracja i bogactwo szlaków rowerowo – pieszych. Niedoceniana jest rzeczka Bogdanka i pobliskie Stawy.
Strzeżone kąpielisko, bliskość miasta i dobra sieć dróg rowerowych i dla pieszych. Nieco gorzej jest z dojazdem dla aut. Głównie chodzi o miejsca parkingowe. Jezioro Strzeszyńskie, bo o nim tu mowa jest lubiane przez mieszkańców naszego miasta. Niewiele osób wie jednak, że ów akwen ma bogatą historię.
Jedynym naturalnym dopływem jeziora leżącego w zachodnim klinie zieleni jest Rów Złotnicki, to ten dopływ stoi za ciągłą degradacją jeziora, doprowadzając do niego nieczystości z Suchego Lasu. Trwa walka o poprawę jakości wody.
Trochę historii
Ktokolwiek odwiedza plaże nad „Strzeszynkiem” pamięta o kilku znakach rozpoznawczych. Pierwszym z nich jest charakterystyczna restauracja „Oaza” która w latach 60 i 70 przeżywała rozkwit, a w latach 90 upadała. Blask odzyskała dopiero w ostatnim czasie. Z dużym sukcesem, bo udało się tam zorganizować występ Leszka Możdżera. Wracając do czasów PRL dowiemy się o paru szczegółach. - By zarezerwować tam miejsce należało wspomnieć o tym minimum dwa tygodnie wcześniej. Było tam bardzo nowocześnie. Pamiętam dobry system przewietrzania w upalne dni, a w zimowe ogrzewanie podłogowe. To tam były genialne dancingi, kończące się długimi rozmowami na pobliskich pomostach, tuż nad lustrem wody – ten opis znajdziemy w Kronice Miasta Poznania. Dalej, dotrzemy do informacji jeszcze ciekawszej. – Prawdopodobnie to tutaj miał miejsce pierwszy po wojnie występ striptizerek. Chętnych do oglądania tych występów nigdy nie brakowało – przeczytamy w Kronice.
Dziś restauracja jest chlubą okolic jeziora. Wszystkie wesela odbywające się nad jeziorem kończą się sesją fotograficzną na molo. Przy tym samym molo znajdowała się kiedyś pływająca restauracja. Zniknęła, a molo pozostało i ma się całkiem dobrze.
W przeciwieństwie do pomostów
Słynny kwadrat oznaczający plażę strzeżoną, był jeszcze niedawno pomostem dostępnym dla wszystkich. Teraz dostępny tylko dla ratowników, krzywy i zniszczony. – Plaża jest jednak strzeżona przez ratownika i dobrze, bo nie ma problemu aby iść z dziećmi nad wodę. Tuż obok jest plac zabaw i wypożyczalnia sprzętu wodnego. Chodzimy nad „Strzeszynek” od wielu lat i gdyby nie coraz bardziej zanieczyszczona woda, bylibyśmy nadal zadowoleni. W tej sytuacji pozostaje niesmak – podpowiada mieszkanka Strzeszyna. Do dyspozycji aktywnych plażowiczów pozostaje wypożyczalnia rowerów wodnych kajaków i łodzi.
Wszystkim chętnym by popływać podpowiadamy – Średnia głębokość zbiornika to osiem metrów. Największa to szesnaście metrów. W miejscach, które odwiedzają korzystający ze zbiornika, poziom dna może zaskoczyć. Niewykluczona będzie nagła zmiana głębokości. Zatem osoby słabo potrafiące pływać zapraszamy do korzystania ze strefy plaży strzeżonej, tutaj dno jest przewidywalne – dodają ratownicy WOPR.
Nad jezioro dotrzemy na wiele sposobów. O tych znanych, w postaci linii autobusowej 95 i 46 nie będę wspominał. Samochodem pojedziemy ulicą Koszalińską i w sobotę czy niedzielę nie zaparkujemy. Alternatywą, niedocenianą zresztą, jest pozostawienie auta przy ulicy Biskupińskiej (konkretnie przy Instytucie Technologiczno – Przyrodniczym) i przejście pieszo nad jezioro (ulicą Jastrowską). Droga jest daleka, ale malownicza. Bo można spacerować pośród pól i jabłoni. Odległość nad samą wodę wynosi jednak dwa i pół kilometra.
Kierowcom przypominamy o trudnych sytuacjach związanych z parkowaniem przy ulicy Koszalińskiej. Najbliżej jeziora postój jest płatny, bliżej osiedla Strzeszyn krążyła w ten weekend policja i wlepiała mandaty. Autobus był pełny plażowiczów, pomimo podstawienia przez ZTM kilku dodatkowych pojazdów.
Rower lub transport publiczny wydaje się być jednak najlepszą metodą na dojazd nad „Strzeszynek”. Kto może, niech przesiądzie się z auta na dwa kółka i zrobi trochę miejsca dla tych, którzy zmuszeni są do korzystania z samochodów.
Użytkownicy rowerowych ścieżek, lub spacerowicze mogą dotrzeć także do „Stawów Strzeszyńskich” zasilanych przez rzeczkę Bogdankę. Kto pragnie, może wymyślić nazwę dla jednego ze zbiorników. Dwa mają swoje nazwy (właściwie numery Staw I i II), jeden pozostał bezimienny (bez numeru). Co ciekawe, w okolicy tych akwenów zauważono w roku 2006 bobra europejskiego. Występuje tam bogata szata roślinna i są też ryby. Jeszcze dziesięć lat temu, na „dołach” bo tak lokalnie zwane są te stawy, można było złowić szczupaka czy suma.
Kto chciałby poznać więcej wodnych tajemnic miasta i okolic, może zadać sobie trud i przejechać rowerem trasę rzeczki Bogdanki. Od „Strzeszynka”, przez Park Sołacki, a skończywszy nad Wartą. Po drodze przepływając jeszcze wspólnie z wodą, w betonowych szykanach, pod wiaduktem PST.
Jezioro Strzeszyńskie cieszy się ogromną popularnością, mamy nadzieję, że tak jak tłumnie odwiedza się ów akwen, tak samo, wszyscy razem staną w obronie jego czystości.
----
Artykuł ukazał się pierwszy raz na miastopoznaj.pl w 2016 roku, autor: M.Szefer