MIASTO TO JEST DOROBEK POKOLENIOWY
Mówimy, że zwykły poznaniak jest zadowolony ze swojego miasta. I tak jest. Lubi je lubić. I jeżeli zada pan mu pytanie jak się żyje w Poznaniu, odpowie, że świetnie. Natomiast jak Pan zacznie drążyć szczegóły funkcjonowania to, jak jest zadowolony z poruszania się między pracą, a domem, szkołą czy ośrodkami opieki zdrowotnej, to usłyszy pan być może już inne opinie - opowiada w rozmowie z nami Włodzimierz Nowak. Zaprasamy na pierwszą część rozmowy z dwoma miejskimi działaczami - Michałem Klincewiczem i Włodzimierzem Nowakiem.
Sebastian Borkowski: Z różnych wypowiedzi Pana Włodzimierza Nowaka spisałem sobie takie: „Poznań przestał się mierzyć z wyzwaniami.” Dlaczego?
Włodzimierz Nowak: To jest pytanie do prezydenta Grobelnego.
Ale to Pan tak stwierdził.
WN: Miasto podlega pewnym fazom rozwoju. Jesteśmy mniej więcej 25-30 lat za miastami Europy Zachodniej.
Ale tylko Poznań czy wszystkie polskie miasta?
WN: Wszystkie polskie miasta. I Poznań przygotowywał się na ten kryzys miasta, który następuje obecnie i jesteśmy jego świadkami już od kilkunastu lat. On przygotowywał się zaraz po zmianie ustroju, kiedy ta wiedza o fazach rozwoju urbanistycznego dotarła do Polski.
Czyli teraz, w drugim dwudziestoleciu XXI wieku jesteśmy 20 lat do tyłu w stosunku do wielu miast zachodnich?
WN: Tak, i ten dystans rośnie. Miasta zachodnie rozwijają się w tej chwili w sposób uznawany za nowoczesny, czyli koncentrując swoje zasoby w środku. Natomiast Poznań stanął w miejscu.
Czyli jeżeli mówimy, że Poznań przestał się mierzyć z wyzwaniami, znaczy to, że nie idzie tą drogą, którą poszły miasta zachodnie?
WN: Zdecydowanie tak. Ponieważ sposób rozwoju, który u nas następuje, czyli dezurbanizacja i suburbanizacja jest niezwykle kosztowny. Wpływa też na pogorszenie warunków interakcji międzyludzkich, na zwiększające się problemy z transportem, z porozumiewaniem się ludzi, z całym życiem codziennym. A przede wszystkim ze zwiększonymi kosztami utrzymania całej infrastruktury. Poznań musi wrócić do kierunku wyznaczonego przez prezydenta Szczęsnego-Kaczmarka, czyli europejskiego modelu rozwoju miasta. Prezydent Grobelny zanegował ten sposób rozwoju Poznania.
To podajemy w takim razie naszym czytelnikom przykłady miast, które mogą wpisać sobie w google i zobaczyć jak wyglądają takie miasta, które powinny być przykładem dla stolicy Wielkopolski, jeśli chodzi o rozwój.
WN: Na pewno w Europie Zachodniej możemy zaobserwować miasta, które się skupiły na rozwoju wewnętrznym. Do dobrych przykładów możemy zaliczyć Kopenhagę, Amsterdam, Monachium, Wiedeń czy Bazyleę. To są takie miasta, które są w tej chwili na świecie w czołówce, jeśli chodzi o ranking jakości życia. Ciekawym przykładem też jest Lipsk, który wyszedł z podobnego jak my punktu wyjścia, przez pierwsze pięć lat popełniał podobne błędy, zachłyśnięte np. samochodem, który jest takim katalizatorem przestarzałego, modernistycznego miasta. Natomiast po pięciu latach wprowadzili reformy i silne restrykcje, jeśli chodzi o suburbanizację i rozwój śródmieścia. To nie jest miasto idealne, ale na jego przykładzie idealnie widać jak wygląda wyjście ze złego stanu w ten zgodny z Kartą nomen omen Lipską.
Jakie są konkretne rozwiązania powinniśmy przenieść do Poznania? Proszę spojrzeć na to oczami zwykłego poznaniaka, który wstaje codziennie, jedzie do pracy, ma mieszkanie, pracę, dziecko w przedszkolu. I jest z naszego miasta zadowolony. Dlaczego mamy ściągać z zachodu coś będzie dla niego niewiadome?
WN: Chciałbym ten dylemat trochę podważyć. Mówimy, że zwykły poznaniak jest zadowolony ze swojego miasta. I tak jest. On ma świadomość nadal, że żyje w jednym z najfajniejszych miast w Polsce. Jak nasze krajowe warunki, całkiem zadowalająco. Poznań jednak traci te atuty, które ma, albo inne miasta zyskują bardziej, ale wciąż jest to miasto, w którym się dobrze żyje. Z drugiej strony poznaniak jest bardzo przywiązany do swojego miasta. Lubi je lubić. I jeżeli zada pan mu pytanie jak się żyje w Poznaniu, odpowie, że świetnie. Natomiast jak Pan zacznie drążyć szczegóły funkcjonowania to, jak jest zadowolony z poruszania się między pracą, a domem, szkołą czy ośrodkami opieki zdrowotnej, to usłyszy pan być może już inne opinie. Nie będzie już tak wysokiego poziomu zadowolenia.
I to dlatego potrzebna jest zmiana na stanowisku prezydenta? Mimo że tak jak Pan stwierdził, poznaniacy są generalnie zadowoleni ze swojego miasta?
WN: Tak, ale przy zastrzeżeniu, że to nie prezydent odpowiada za wszystkie zmiany.
No, ale sam Pan przecież pisał na Facebooku, że to prezydent odpowiada za podejmowanie 80% decyzji w mieście.
WN: No tak, ale nie da się też przez kilkanaście lat całkowicie zdewastować albo zrewolucjonizować miasta. Miasto to jest dorobek pokoleniowy i podstawową rolę odgrywają nawarstwienia historyczne.
Michał Klincewicz: Wielkopolska jest niewątpliwie jednym z najbardziej równomiernie rozwiniętych regionów w Polsce. Poznań jest elementem tego regionu i trudno przez dwadzieścia lat to po prostu zepsuć. Można też powiedzieć o innych wyzwaniach, który nie wymienił Włodek. My się nawet nie próbujemy mierzyć z takimi, z którymi mierzą się miasta zachodnie. Dlaczego? Bo nie umiemy zmierzyć z własnymi problemami, np. że powstają miejsca pracy, ale o niskiej wartości dodanej jak choćby Amazon.
Inny przykład. Jeżeli nie uruchamia się terenów inwestycyjnych pod domy jednorodzinne to jak chcemy zatrzymać ludzi w mieście? Argumentem Ryszarda Grobelnego było, mówię tutaj już specjalnie o obecnym prezydencie w czasie przeszłym, że te działki byłyby za drogie. Dlaczego nie potraktować tych działek, jako inwestycje? I mieszkańcy mogliby zbudować swój dom w mieście, a nie wyprowadzać się np. do Borówca.
Porównałem ilość osób uprawnionych do głosowania w ostatnich wyborach samorządowych. W 2006 było to prawie 444 tysiące, w 2010 432 tysiące, a w tym roku niewiele ponad 414 tysięcy.
WN: Jest bardzo prosta teza w sprawie suburbanizacji. Można założyć, że od 1999 roku przedmieścia Poznania zdecydowanie wzrastają. Mieszkać tam zaczynają ludzie, którzy życiowo związani byli z Poznaniem, którzy zaczęli swoje dorosłe życie w mieście i się wychowali, a teraz mając już pewną dojrzałość życiową zainwestowali w nieruchomość i przenieśli się poza miasto. Od 1999 roku są to ok. 104 tysiące ludzi. Odejście tych ludzi to jest realna strata dla miasta.
Inaczej jest w Warszawie.
WN: Tak, Warszawa już przez to przeszła. W stolicy jest już widoczna reurbaniazacja, ludzie dostrzegli, że mieszkanie blisko pracy jest czymś pozytywnym.
Ten system miasta rozproszonego, gdzie jesteśmy zmuszani do stałego używania samochodu, powoduje największe obciążenia dla jakości życia, związane z wpływem na środowisko, zatorami i niemożnością poruszania się. Badania właśnie na to wskazują, jako nadrzędne powody, dla których ludzie przeprowadzają się na przedmieścia.
Musimy próbować to powstrzymać, inaczej dojdzie do sytuacji, w której nikt nie będzie chciał mieszkać w centrum miasta. Już teraz z resztą jest to widoczne w Poznaniu. Nikt w śródmieściu nie chce mieszkać, prócz osób, które są, że tak powiem, na tym punkcie zakręcone.
MK: Proszę też zwrócić uwagę na pewnego narrację, jaką prowadzi prezydent Grobelny. Jeżeli sam jeździ służbową limuzyną z Radojewa do Urzędu Miasta, mówi, że marzeniem poznaniaka jest dom z ogródkiem, ale jednocześnie nie daje możliwości by taki dom postawić, to potem trudno się dziwić, że ludzie się wyprowadzają. Wie Pan, co to znaczy ostracyzm?
Tak. Wykluczenie.
MK: A wie Pan skąd się to wzięło?
W starożytnej Grecji wypisywano na specjalnych tabliczkach wypisywano imię osoby, która miała być wyrzucona z miasta.
MK: Właśnie. Kiedyś miasto było dodatnią wartością. Miasto chroniło, karmiło, dawało poczucie bezpieczeństwa. Wyrzucenie poza miasto oznaczało wykluczenie. Odnieśmy to do omawianej przez nas sytuacji.
DRUGA CZĘŚĆ WYWIADU ZNAJDUJE SIĘ TUTAJ
--------------------
Michał Klincewicz – poznaniak, zaangażowany w sprawy miejskie i społeczne. Współtwórca tzw. Białej Księgi Tramwaju na Naramowice.
Włodzimierz Nowak – poznaniak z Grunwaldu. Od lat działa na rzecz miasta, były członek zarządu Stowarzyszenia My-Poznaniacy.