INTERPELACJA – NARZĘDZIEM PRACY RADNEGO CZY ALIBI?
Interpelacje są jednym z głównych narzędzi sprawowania mandatu przez poznańskich radnych. Wskazują w nich na konieczność rozwiązania problemu i żądanie zajęcia stanowiska przez władze Poznania. Wśród naszych przedstawicieli w radzie miasta są tacy, którzy wyjątkowo lubują się w tej formie kontaktu, a są i tacy, którzy z interpelacji korzystają stosunkowo rzadko, albo wcale.
Radny Prawa i Sprawiedliwości Mateusz Rozmiarek, uważa, że interpelacja jest bardzo ważnym narzędziem radnego. - Pozwala ona zasygnalizować władzy istnienie konkretnego problemu, pełniąc jednocześnie rolę „pisemnego głosu mieszkańców”. Oczywiście łatwiej jest rozwiązać konkretną sprawę bezpośrednio, natomiast przykładowo radni pełniący swoją funkcję po raz pierwszy nie wiedzą często, pod jaki wydział podlega dana sprawa lub jaki jest najlepszy sposób jej realizacji. Interpelacja to zdecydowanie ułatwia – podkreśla.
H. Owsianna: „W jednej sprawie napisałam aż 3 interpelacje, irytowało mnie to, że musiałam dopytywać, bo nie otrzymywałam konkretnych odpowiedzi”
Halina Owsianna (ZL) mówi natomiast, iż poprzez interpelacje dopytuje jedynie o rzeczy, na które ciężko jest otrzymać odpowiedź bezpośrednio. - Np. miałam ostatnio pytania do Wydziału Urbanistyki czy Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego dla Miasta Poznania, więc odpowiedzi wolałam uzyskać w formie interpelacji – podpowiada. Radna wskazuje natomiast, iż w większości nie są one w pełni dobre. - W jednej sprawie napisałam aż trzy interpelacje, irytowało mnie to, że musiałam dopytywać, bo nie otrzymywałam konkretnych odpowiedzi – dodaje.
- Generalnie nie jestem zwolenniczką interpelacji, wolę osobiście zadzwonić i dopytać. Np. w ZKZL jest osoba odpowiedzialna za dialog społeczny, dzięki czemu, gdy ostatnio miałam tam do załatwienia sprawę, odpowiedź została przygotowana sprawnie, a ja mogłam o wszystko na bieżąco dopytać. Bardzo to sobie cenię – słyszymy.
G. Jura: „Dobrze byłoby, gdyby radni składali propozycje bardziej realne do wykonania”
Problem z uzyskaniem konkretnych odpowiedzi dostrzega również uwagę wiceprzewodniczący rady miasta Michał Grześ. - Od wielu miesięcy, występując w imieniu mieszkańców naszego miasta, składam interpelacje w sprawie działań nowej pani dyrektor w poznańskim zoo. Rola pana sprowadza się do bycia listonoszem – zwraca się do prezydenta Poznania. - Chciałem jednak zauważyć, że jak chciałbym korespondować z panią dyrektor, robiłbym to bezpośrednio – czytamy w jednej z ostatnich interpelacji.
Zdaniem Grzegorza Jury (PO) należałoby zmienić zasady składania interpelacji. - Dobrze byłoby, gdyby radni składali propozycje bardziej realne do wykonania, a przy tym oszacowali wstępny kosztorys i źródło, skąd miałyby pojawić się pieniądze przeznaczone na obrany cel – uważa.
Interpelacja jako alibi?
Radny wszystkich kadencji Wojciech Kręglewski (PO) deklaruje, że z zasady nie składa interpelacji. - Dlatego, że jest ona czymś, co daje alibi radnemu, że sprawą się zajął, ale proszę zrobić takie badanie, ile tych interpelacji przyniosło pozytywny skutek, a kiedy jest ona traktowana przez urzędnika, jako donos na niego. Jeżeli ja mam problem do rozwiązania, to zgłaszam go odpowiedniemu decernentowi albo dyrektorowi jednostki i zazwyczaj wspólnie znajdujemy rozwiązanie – mówi w rozmowie z nami.
- Moim zdaniem to jest najlepsza metoda, wówczas jeżeli idę z problemem do konkretnego urzędnika, to uzyskuję u niego zainteresowanie i chęć załatwienia sprawy – uzupełnia. - Proszę zwrócić uwagę jak w większości wyglądają odpowiedzi na interpelacje. One są na okrągło – dostrzega, dodając, że nie zamierza ścigać się z radnymi na ilość interpelacji. - W tej kadencji nie złożyłem żadnej, w poprzedniej też. Gdyby wskaźnik interpelacji był oceną radnego, to czy zostałbym wybrany siedmiokrotnie do rady miast? - podsumowuje.
Zupełnie inne podejście do tej formy kontaktu z władzami miasta ma radny Michał Boruczkowski. Tylko w ubiegłym miesiącu sporządził dziesięć interpelacji. Dotyczyły one między innymi implementacji rozwiązań zapoznanych podczas wyjazdu studyjnego do Kopenhagi i Hanoweru, utworzenia Centralnego Kąpieliska w jednej z poznańskich odnóg rzeki Warty czy budowy molo w Kiekrzu. W ostatnim czasie radny zasłynął także z interpelacji ws. łowców organów czy wcześniej - ws. minaretu.