POZNAŃSKIE ARTYSTKI Z LAT 70-TYCH I 80-TYCH
Posłuchamy Sipińskiej, Banaszak, Sośnickiej, Jantar i Frąckowiak. Te znakomite artystki łączy Poznań. Zapraszam do podróży w świat słów i muzyki!
Poznań nie tylko pełen fantastycznych lokali, ale pełen energetycznych artystek i artystów znanych w całym kraju. Wprawdzie w całym kraju, a nie tylko w naszym mieście, od 1971 roku ruszył program „Lato z Radiem”, który tak wspominają internauci – Nie było alternatywy, wszyscy słuchaliśmy tego programu. Było fantastycznie!
Jaki ma to związek z naszym miastem? Bardzo istotny, bo głosy artystek, które można było usłyszeć w tym programie, wywodzą się z Poznania.
Hanna Banaszak
Zacznijmy zgodnie z alfabetem. Hanna Banaszak swoich fanów odwiedzających jej stronę internetową wita cytatem Witolda Gombrowicza – Człowiek, a przede wszystkim artysta, jest niewolnikiem swojej formy. Uczciwy artysta robi to, na co pozwala mu forma. – pisał Gombrowicz. W wywiadzie dla Programu I Polskiego Radia, Hanna Banaszak sugerowała – Nigdy nie czułam się do końca piosenkarką, sięgam po różne gatunki muzyczne. Gdybym miała się nazywać piosenkarką, to byłoby dla mnie za mało. Istnieje też coś takiego jak prawo pierwszego wrażenia. Świat się zmienia, a my musimy biec razem z nim – wspominała artystka. Poznanianka swoją drogę artystyczną rozpoczęła po koniec lat siedemdziesiątych, od początku współpracowała z takimi postaciami jak Jerzy Wasowski, Jeremi Przybora czy Jonasz Kofta.
Hanna Banaszak to piosenkarka estradowa i jazzowa, poetka i wielbicielka fotografowania. Jej cykl zdjęć nazwany „Fragmentami pogody” został ułożony przez autorkę w opowieść i zaprezentowany w Szczecinie na otwarciu Przeglądu Filmów Dokumentalnych. Poznaniacy zapamiętają artystkę za sprawą jej utworów muzycznych. Mógłbym przypomnieć te, które po dziś dzień możemy usłyszeć w eterze: „W moim magicznym domu” lub „Mam ochotę na chwileczkę zapomnienia" Wykorzystałem jednak sugestie osoby pamiętającej owe czasy.
Halina Frąckowiak
Kolejną wybitną artystką mającą związek z naszym miastem, trzymając się kolejności ustalonej na wstępie jest Halina Frąckowiak. Poznanianka już na początku drogi estradowej, bo w roku 1963 na Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie konkurowała z takimi postaciami jak Krzysztof Klenczon, Czesław Niemen i Zdzisława Sośnicka. Kilka lat później, w roku 1976 artystka zdobyła w Opolu tytuł „Miss Obiektywu”. - Zadebiutowała dziesiątego kwietnia 1963-go roku, jako uczennica Technikum Ekonomicznego, w poznańskim Domu Kolejarza w ramach eliminacji do II Festiwalu Młodych Talentów. Przyszła właściwie na koncert „Czerwono-Czarnych”, a że uczestnicy eliminacji wchodzili za darmo, jej koleżanka zadecydowała, że „Halinka na konkurs”. Zaśpiewała „Mister wonderful” z repertuaru L. Jakubczak, kwalifikując się do następnego etapu – przeczytamy w biografii artystki. Na antenie większości rozgłośni radiowych, możemy usłyszeć utwory Haliny Frąckowiak. Są to z reguły te najbardziej popularne. „Nie wszyscy wielcy” czy „Mały elf”. My jednak postanowiliśmy zaprezentować nieco mniej znany utwór Poznanianki.
Anna Jantar
Właściwie Anna Maria Szmeterling, uczyła się gry na fortepianie w naszej Szkole Muzycznej, niespecjalnie marząc o karierze piosenkarki. - Na samym początku miałam inne plany artystyczne. Kształciłam się na pianistkę. Było to w moim rodzinnym mieście w Poznaniu (...) Ale z biegiem lat przekonałam się, że kariera pianistki jest bardzo trudna, jest po prostu - fizycznie trudna, trzeba mieć sporo siły, a ja nigdy nie zapowiadałam się na Herkulesa. Mam przy tym małą rękę, dla pianistki jest to utrudnienie – wspominała artystka, podsumowując swoją drogę na scenę.
Postać, która podpowiada mi tytuły utworów przy Annie Jantar, przechodzi w chwilę zadumy, by po krótkim czasie odpowiedzieć. – Nie wybiorę tu jednego utworu. Każdy z nich był przebojem – usłyszałem błyskawicznie. Zostałem więc zdany na własną intuicję. „Baju baj” to był przebój na Sylwestra, jest jeszcze „Staruszek Świat” i „Mój, tylko mój”. Dla Czytelników zaprezentujemy jednak dwa.
W poczuciu szacunku dla dokonań Anny Jantar, która zginęła tragicznie należy przypomnieć jej jeszcze jeden utwór. Ostatni zagrany na trasie koncertowej w USA, zarejestrowany przypadkowo na amatorskim sprzęcie. Artystka powiedziała wówczas.
- Dobry wieczór, witam Państwa bardzo serdecznie. Witam wszystkie dzieci, które przyszły dzisiaj także (...). Drodzy Państwo, witam i w zasadzie niestety, z przykrością stwierdzam także, że żegnam. Ponieważ śpiewam dzisiaj po raz ostatni (...) dla Państwa i bardzo się cieszę i jednocześnie smucę trochę z tego powodu.- Zaśpiewam dla Państwa kilka piosenek ze swojego repertuaru. Będą starsze, nowsze... Oczywiście nie zabraknie zupełnych nowości. A rozpocznę piosenką, którą darzę szczególnym sentymentem, jako że przypomina mi ona początki mojej pracy estradowej. Piosenka o pięknym tytule, który może być także receptą na szczęście - te słowa znalazłem w biografii artystki, stworzonej przez bliskie jej osoby.
Urszula Sipińska
Poznanianka, artystka estradowa, kompozytorka i architekt wnętrz. Wychowana na Wildzie artystka, kojarzona jest z utworem „Cudownych rodziców mam”, bez którego nie odbędzie się absolutnie żadne wesele. Tymczasem świetnych utworów ma wiele więcej. „To był świat w zupełnie starym stylu” albo „Są takie dni w tygodniu”.
Artystka dotrzymała słowa danego jeszcze przed czterdziestymi urodzinami. Zapowiedziała wówczas. - Zejdę z estrady po ukończeniu 40 lat – I tak się właśnie stało.
Zdzisława Sośnicka
Urodziła się wprawdzie w Kaliszu, ale szkołę muzyczną ukończyła w stolicy Wielkopolski. Oto jak artystka, o swojej drodze na scenę pisze we własnej biografii - Stanęłam na rozdrożu. Czy powinnam śpiewać ? Nie byłam pewna. Ostatecznie dałam sobie 2 lata, żeby zaistnieć w branży rozrywkowej. Przez te 2 lata nie zdarzyło się nic, nic co mogłabym uznać, za jakikolwiek znak, że powinnam iść w tym kierunku. I nagle, tuż po tym terminie zobaczyłam podczas koncertu na molo w Sopocie na którym śpiewałam, Janusza Rzeszewskiego, reżysera TV Polskiej. Nie pomyślałam, że przyszedł w mojej sprawie. A jednak myliłam się – przyszedł z mojego powodu. Zaprosił mnie do udziału w koncercie dużej grupy artystów, którzy wyjeżdżali za granicę. Był to koncert pokazowy. Egzamin zdałam i wyjechałam z grupą na 2 miesięczne tournée – czytamy.
Warte wspomnienia, oprócz muzycznych dokonań artystki są także przemyślenia, zapisane w biografii, a datowane na rok 1981. - To najsmutniejszy okres w moim życiu. Prawie nie nagrywam, mało występuję. Nikt mi niczego nie zabrania, Po prostu nie potrafiłam wychodzić na scenę. Nie występuję w telewizji to mój osobisty wybór. Tak czułam.
Drugi raz liczyłem na pomoc w wyborze utworu. Kolejny raz dotarł do mnie komentarz – Wymień wszystkie. Nie było gorszych – i co zrobić z taką podpowiedzią? Trzeba wybrać. Nagle słyszę krzyk – Bez ciebie jesień! Nie był aż tak popularny, ale genialny – usłyszałem w oddali.
Wybór utworów był całkowicie subiektywny. Posiłkowałem się wiedzą osoby pamietającej lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte. Artystek i Artystów można wymieniać bez liku. Tytułów, które każdy pamięta też jest wiele więcej. Przypomnijmy sobie znane i mniej znane utwory z dawnych lat. Zapraszam do komentowania. Na koniec przedstawiam cytat osoby która mi podpowiadała.
– Kiedyś się śpiewało i tańczyło także w domach. Były płyty winylowe, potem kasety, a przedtem nawet takie szpulowe taśmy. Ważne jest też to, że słuchaliśmy radia i te utwory tam były! Szanowaliśmy je. Pamiętam też telewizyjny „Koncert Życzeń”. Naprawdę w ciężkich latach nie mieliśmy wiele wygód, ale jednak bardzo wiele dobrych przeżyć. – I na tym zakończę, zostawiając drogę otwartą dla Czytelników.
-------
W cyklu miastopoznaj.pl "Historie Poznania" opublikowaliśmy już m.in artykuły o pływalni na Niestachowie oraz dawnych miejscach dancingowych w Poznaniu. /Artykuł ukazał się pierwszy raz na naszym portalu w 2016 roku. Autor: M.Szefer