WOLNY POZNAŃ. O CO CHODZI Z TYM KONKURSEM?
Hasło ma opisywać aspiracje i dążenia mieszkańców oraz władz miasta, a także ukazywać je jako miejsce wolne od rasizmu, nietolerancji oraz innych form cenzury. Niby nie powinno, a jednak zastanowiło mnie pojęcie „Wolny Poznań”. I dopytać chciałam czy ta otwartość, aby na pewno nie dotyczy tylko wybranych.
Wielokrotnie na różnych spotkaniach prezydent Jacek Jaśkowiak mówił: „Poznań mój widzę otwarty” oraz „Wolne Miasto Poznań”. Teraz z tegoż hasła uczynił przedmiot konkursu, o którym zresztą pisał wcześniej mój redakcyjny kolega: konkurs na znak graficzny.
Samo hasło ma opisywać aspiracje i dążenia zarówno mieszkańców, jak i władz miasta oraz ukazywać je jako miejsce wolne od rasizmu, nietolerancji oraz innych form cenzury. Docelowo pojawi się w przestrzeni publicznej, jak przekonuje sam prezydent – w sposób spontaniczny. - Chcemy z niego korzystać, bo wolność i otwartość to wartości dla nas ważne, o które trzeba bezustannie dbać – napisał na Facebooku, z prośbą o udostępnianie tejże informacji.
Niby nie powinno, a jednak zastanowiło mnie pojęcie „Wolny Poznań”. Dlaczego nie powinno? Bo co prawda niejako się z nim zżyłam i do niego przyzwyczaiłam (wszak to hasło pojawia się niemal w każdym przemówieniu prezydenta), ale wolny od czego? Chyba z tą nietolerancją u nas w mieście nie jest aż tak tragicznie. Wiem o tych trzech pobiciach z roku ubiegłego, bo zostały one wystarczająco dobrze nagłośnione przez samego Jacka Jaśkowiaka, ale to chyba mimo wszystko nie świadczy o bandyckim nastawieniu poznaniaków i ich niskiej świadomości społecznej.
Zresztą któregoś dnia na sesji rady miasta, zaintrygowana częstotliwością pojawiającego się hasła „wolność” zapytałam radnych różnych opcji, co na ten temat myślą. Wówczas od Haliny Owsianny (ZL) usłyszałam, iż nie wydaje się jej, że w Poznaniu potrzebna jest szczególna promocja wolności w Poznaniu. Radna dodała, iż nie czuje zniewolenia, a sama nie chciałaby przesady oraz nakręcania sytuacji. I ja się pod tym podpisuję. Podobnie uważam, iż prezydent przez długi czas bazował tak naprawdę na kilku incydentach, natarczywie o nich wspominając.
Artykuł oraz wypowiedzi radnych dostępne są TUTAJ.
To co mnie jeszcze boli to tolerancja, wolność oraz wyrozumiałość dla wybranych. Słowa, które prezydent wielokrotnie wygłaszał na manifestacjach KODu są z kolei zaprzeczeniem otwartości. Jeżeli zatem takie hasła są promowane przez obecnie nam urzędującego, niech sam je respektuje. Ot, chociażby nie obrażając wyborców partii, z którą sam w żaden sposób sympatyzować przecież nie musi. Ba! Na tym i na różnego rodzaju demonstracjach również polega wolność. A wolność słowa? Oczywiście – jak najbardziej! Ale może tak bez obrażania pewnej części mieszkańców miasta? Mowa tu o pewnej kulturze wypowiedzi, nie zaś samych poglądach. Bo to piękne, że się różnimy! Dyskusje powinny jednak odbywać się na pewnym poziomie.
Młodzież Wszechpolska Poznań z kolei dyskredytuje prezydenta za wykluczenie z możliwości zorganizowania turnieju sportowego, jak sami podkreślają – ze względu na narodowo- katolickie poglądy organizatorów. Ich zdaniem wyczerpuje to znamiona dyskryminacji ze względu na poglądy. W tej sprawie została zresztą złożona skarga. Owszem, można się z tą grupą nie zgadzać, ale tu chodzi o pewną konsekwencję. Skoro o wolności i otwartości była wcześniej mowa...
Ponadto zastanawia mnie czy prezydent jest cały czas samorządowcem czy już bardziej politykiem aspirującym oczko wyżej. Cała ta PR-owa otoczka i działania stricte polityczne nie wnoszą nic dobrego do struktur miasta. Psuje dodatkowo nastroje i podtrzymują międzypartyjne konflikty na szczeblu miejskim, które nie pozostają bez znaczenia dla wielu wyborców. Jak zatem może tu być spokojnie? A kiedyś, wydawało mi się, że Miasto to dobro wspólne i wszyscy gramy w jednej drużynie... OK, przyznaję to było zawsze pobożne życzenie, bo doskonale zdawałam sobie sprawę, że to byłoby zbyt proste. A skoro zbyt proste – to tak się nie da.
Poza tym konkrety – nie same pięknie brzmiące slogany Panie Prezydencie, konkrety!
Tymczasem, powracając do konkursu, na nagrodę główną przeznaczono pięć tysięcy złotych. Wybrany znak graficzny pojawi się na gadżetach, których wykonanie zostanie zlecone przez Urząd Miasta. Będzie także wykorzystywane do celów promocyjnych. Nasz Poznań będzie zatem firmowany hasłem wolności. Pytanie tylko... czy wolności całościowej, czy tej definiowanej wielokrotnie przez prezydenta.