POZNAŃ MIASTEM WOLNYM I OTWARTYM?
Prezydent Jacek Jaśkowiak często na różnych spotkaniach podkreśla, że ważnym dla niego jest, aby Poznań był miastem wolnym, otwartym oraz proeuropejskim. Tak, aby inne polskie miejscowości mogły czerpać z niego wzorce. Zapytaliśmy poznańskich radnych co myślą o tych słowach i co w ich ocenie należy zrobić, aby do tej wolności oraz otwartości dążyć.
„Nie odczuwam jakiegoś zniewolenia”
Halina Owsianna (Zjednoczona Lewica): Nie wiem czy w ogóle jest potrzeba promocji i mówienia o wolności w mieście Poznaniu. Nie odczuwam jakiegoś zniewolenia, szczerze mówiąc jak dotąd wszystko odbywa się w przyjaznej atmosferze. Nawet na manifestacjach, z którymi można się zgadzać czy nie zgadzać, nie ma żadnych ekscesów i zaciekłych tematów, ani żadnej antydemonstracji obok. Myślę, że jest to załatwiane w dosyć kulturalny sposób i też nie chciałabym takiej przesady oraz nakręcania sytuacji, mówienia o tym. Czasem jest to źle odbierane i ta druga strona – przeciwna panu prezydentowi, podchwytuje jego pewne wypowiedzi i właściwie możemy sobie zrobić trochę krzywdy.
Pan prezydent bazuje na kilku incydentach. Myślę, że też niepotrzebnie tak o nich głośno mówi. Podejrzewam, że jak w każdym dużym mieście potrafimy zrobić z małej afery, dużą aferę. U nas pobicie jednej czy dwóch osób jest później rozkręcane i podchwytują to media. Wiem, że mamy pewne punkty zapalne, np. mówimy o Romach, którzy nie do końca fajnie egzystują, przez co dzieją się różne rzeczy. Uważam jednak, że te elementy powinny być wyciszane, bo nagłaśnianie ich robi wręcz odwrotną atmosferę.
„Osobiście wolne miasto odbieram jako takie, w którym każdy ma swobodę wypowiedzi”
Mateusz Rozmiarek (Prawo i Sprawiedliwość): Tutaj jest dyskusja na temat otwartego Poznania, bo czy miasto jest otwarte, jeżeli prezydent wygłasza hasła typu: „precz z kaczyzmem”? Oczywiście na manifestacjach, które odbywają się legalnie, bo żyjemy w demokratycznym państwie i nikt takiej demonstracji nie pacyfikuje. Jeżeli jednak mówimy o otwartym, wolnym mieście Poznaniu to przede wszystkim należy odpowiedzieć sobie na pytanie czy osoba, która wypowiada te słowa, faktycznie je respektuje. Patrząc na to, że ewidentnie możemy zauważyć kierowanie pośrednich ataków w stronę osób reprezentujących określone poglądy polityczne związane z Prawem i Sprawiedliwością, można się głęboko zastanowić nad tym czy jest to takie wolne i otwarte miasto.
Osobiście wolne miasto odbieram jako takie, w którym każdy ma swobodę wypowiedzi. Oczywiście możemy pozwolić sobie na krytykę np. konkretnej opcji politycznej, natomiast szanujemy się wszyscy, akceptujemy, że żyjemy w jednym mieście i działamy dla wspólnego dobra. Jeżeli prezydent na takiej demonstracji zaznacza swoimi sformułowaniami, że faktycznie nie zgadza się z częścią nas, do czego oczywiście ma prawo, powinien przede wszystkim skłaniać się do dialogu. To nie jest tak, że radni Prawa i Sprawiedliwości mają złe pomysły. Bardzo często są one dobre, a jeśli prezydent nie zgadza się z nimi, to może warto usiąść przy jednym stole i porozmawiać, by uzyskać konkretny i kompleksowy program rozwiązania danej sprawy, który można by ponadpartyjnie przyjąć na sesji rady miasta Poznania.
W tej chwili wydaje mi się, że „wolne miasto Poznań” to bardzo naciągana teoria. Ono co do zasady jest wolne, aczkolwiek moim zdaniem słowa prezydenta zaprzeczają całej idei, którą ma na myśli.
„Myślę, że potrzebne są nie tylko pewne gesty wizerunkowe, ale często także solidna praca u podstaw"
Łukasz Mikuła (Platforma Obywatelska): Programowo zgadzam się z opinią prezydenta Jacka Jaśkowiaka, że Poznań powinien być miastem otwartym i wolnym czy żeby był przykładem dla innych polskich miast. Ważne jest jednak to, aby poza samymi deklaracjami, pojawił się realny obraz. Myślę, że potrzebne są nie tylko pewne gesty wizerunkowe, ale często także solidna praca u podstaw – nie tylko w sferze ideologicznej, ale i w twardych projektach miejskich. Chciałbym, aby Poznań był nie tylko wzorcem w zakresie kwestii tolerancji, otwarcia na innych, swoistej gościnności, ale także w aspekcie pewnych nowoczesnych rozwiązań miejskich. I tutaj jest jeszcze dużo do zrobienia, jeszcze trudniej przejść ze sfery deklaracji do konkretnych wyników. To jest zadanie dla prezydenta i jego urzędników na najbliższe lata. My jako radni będziemy wspierać te działania, ale często tej codziennej pracy urzędowej czy prezydenckiej nie będziemy w stanie dla niego wykonać.