BRAWO PANIE PREZYDENCIE JĘDRZEJEWSKI
Wyraźny sprzeciw wobec budowy Pomnika Wdzięczności nad Maltą. Pomoc przy happeningowym Pomniku Pracy Organicznej. Nagłośnienie 50 000 zł dla Mirosława Kruszyńskiego z GOAPu, które być może będzie on musiał zwrócić. I w końcu nominacja dla Bartosza Wielińskiego na stanowisko dyrektora GOAP. Nowy wiceprezydent wprowadza swoje zwyczaje. I bardzo dobrze! Choć wielu się to nie podoba.
Od wyborów samorządowych minęły dwa miesiące, nowe władze Poznania starają się wprowadzić swoje porządki. I to dosłownie. Ostatnia ważna i odważna decyzja dotyczy właśnie porządków. I to zarówno tych za urzędniczymi biurkami, jak i na ulicach. Patrząc na wybór nowego dyrektora GOAPu trzeba powiedzieć jedno - brawo panie Jędrzejewski. Dlaczego? Powodów jest kilka.
Wybór Bartosza Wielińskiego na stanowisko dyrektora GOAPu, to decyzja odważna. Po pierwsze ze względu na wiek nowego dyrektora. Do tej pory w urzędniczych gabinetach (szczególnie tych z tabliczką „dyrektor” na drzwiach) trudno było znaleźć jakiegoś 29-latka. Po drugie, nie jest to jakiś koleś z partii, który swoją ścieżkę do dyrektorskiego fotela zawdzięcza partyjniactwu. Co prawda Wieliński jest działaczem PO, ale chyba nikt nie zarzuci jemu i Jakubowi Jędrzejewskiemu, że to właśnie partyjny szyld zdecydował o wyborze. Po trzecie nie jest to przeniesienie z jednego wydziału urzędu do drugiego. To ktoś z zewnątrz wieloletnich układzików z placu Kolegiackiego.
Czy Wieliński się sprawdzi? Miejmy nadzieję, że tak. Do tej pory raczej z sukcesami kierował przecież spółką, której kapitał zakładowy wynosi ponad 18 mln zł. Jak na 29-latka, to całkiem nieźle. Jest to poza tym manager a nie ktoś, kogo głównym zawodowym sukcesem i zaletą jest wieloletnia praca w urzędzie.
Pomniki nad Maltą
Jakub Jędrzejewski dość aktywnie zaangażował się w kwestie pomników nad Maltą. Zarówno tych powstających (kładąc pierwszy kamień pod przewrotny Pomnik Pracy Organicznej), jak i tych głośno zapowiadanych. W temacie Pomnika Wdzięczności wiceprezydent nie pozostał bowiem obojętny.
Fot: facebook.com
To zdjęcie wywołało falę krytyki. Piotr Bojarski z "Gazety Wyborczej" napisał nawet, że „Jakub Jędrzejewski - odkąd został zastępcą prezydenta Jacka Jaśkowiaka - myli chyba role happenera i człowieka, który w imieniu nas wszystkich ma podejmować decyzje”. Myślę, że jest inaczej.
Jakub Jędrzejewski prezentuje dotąd nieobecny w Poznaniu styl sprawowania władzy. Nie jest beznamiętnym, chłodnym urzędasem, któremu nie wypada się zaśmiać, bo zawsze musi być smutno i sztraszno. Łamie on stereotyp dziwnie pojmowanego dostojeństwa władzy.
Władze miasta, które bały się wyrażać swoje własne opinie już mieliśmy. Ich przygoda skończyła się jakieś 7 tygodni temu. Z ust Mirosława Kruszyńskiego, Jerzego Stępnia czy nawet Ryszarda Grobelnego trudno było usłyszeć jakiś ich pogląd na dana sprawę. Taki ludzki. Zawsze była chłodna mina i argument w postaci paragrafów i punktów.
Oczywiście, że władza musi właśnie przy pomocy paragrafów i uchwał podejmować decyzje w imieniu mieszkańców i argumenty wszystkich stron musi brać pod uwagę, ale poza tym każdy jest też człowiekiem i ma prawo do wyrażania swoich poglądów. Nawet (a właściwie przede wszystkim), jeśli jest się jedną z najważniejszych osób w mieście.
Po fali krytyki, która przelała się przez media i internet, Jędrzejewski na swoim twitterowym profilu napisał:
I wyrażać swoje zdanie powinen Pan w każdej ważnej dla mieszkańców sprawie. Brawo panie prezydencie Jędrzejewski!
P.S. Nie oznacza to oczywiście, że Jakub Jędrzejewski wszystko robi bezbłędnie. Błędy się zdarzają i zdarzać się pewnie będą.
Ale nie robi ich tylko ten, który nic nie robi.