WIELKOPOLANIE W AUSCHWITZ-BIRKENAU
W 73. rocznicę wyzwolenia obozu w Oświęcimiu warto przypomnieć o ofiarach niemieckiej nazistowskiej machiny zagłady. To nie tylko obcy z innej części świata, innej części Polski, innej części miasta. Więźniami stawali się sąsiedzi, więźniami stawały się rodziny, więźniami byli także Wielkopolanie.
1539
Najdokładniejszego jak dotąd spisu więźniów obozu Auschwitz-Birkenau, pochodzących z terenów Wielkopolski, dokonał zespół pod redakcją Ryszarda Łuczaka. „Księga Wielkopolan – więźniów KL Auschwitz-Birkenau” zawiera 1539 nazwisk osób więzionych i pomordowanych.
„Spadkobiercy walk o wolność i niepodległość powstań narodowych i zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego stali się ofiarami brunatnego odwetu nazistowskiego” pisał we wstępie do „Księgi Wielkopolan” Łuczak.
Kim zatem byli ci, którzy ponieśli największą ofiarę podczas wojny? Wśród wielkopolskich więźniów obozu w Oświęcimiu znaleźli się powstańcy wielkopolscy. Trafił tam również uczestnik wojny polsko-bolszewickiej Józef Weder numer obozowy 35639. Byli tam też uczestnicy wojny obronnej z 1939 roku oraz członkowie ruchu oporu. Do Auschwitz trafili także pochodzący z Wielkopolski uczestnicy powstania warszawskiego.
Oprócz żołnierzy, w obozie znaleźli się również artyści, w tym rzeźbiarz Marcin Rożek (numer obozowy 131047), który został zamordowany 10 kwietnia 1944. Nie oszczędzono nauczycieli, urzędników, lekarzy, położnych a nawet studentów i uczniów.
Lusia
„[…] w Wielkopolsce w czasie hitlerowskiej okupacji działało 15 organizacji wojskowych, ogólnokrajowych i 11 organizacji lokalnych. Członkowie tych organizacji w wyniku dekonspiracji i wpadek trafiali po wyrokach do KL Auschwitz. Do obozu zsyłano również bardzo często ich rodziny.” podkreślał w „Księdze Wielkopolan były więzień KL-Auschwitz Mieczysław Ociepka (numer obozowy 24924).
Podobny los spotkał rodzinę „Lusi”, czyli Heleny Siekierskiej. Jej historia, to gotowy do realizacji scenariusz filmu rodem z Hollywood. Siekierska pracowała jako laborantka w Zakładzie Mikrobiologii Lekarskiej Uniwersytetu Poznańskiego. Działała w ruchu oporu razem z doktorem Franciszkiem Witaszkiem.
„Grupa Witaszka zajmowała się organizacją akcji dywersyjnych: między innymi rozmnażaniem kultur bakterii i sporządzaniem substancji toksycznych, pomocnych w działaniach sabotażowych. Była to skryta, bardzo nowoczesna i bardzo skuteczna metoda walki z okupantem.” opisuje działalność grupy Helena Czechowska z dwumiesięcznika Fakty UMP.
Pod koniec kwietnia 1942 roku aresztowano doktora Witaszka a kilka dni później również doktora Henryka Ginthera oraz „Lusię”. Więźniów najpierw okrutnie katowano podczas przesłuchań a następnie powieszono w Forcie VII.
„Zwłoki przetransportowano do więzienia na Młyńskiej i tam zgilotynowano, po czym przekazano do wówczas niemieckiego Zakładu Medycyny Sądowej w Anatomicum. Dzięki polskim laborantom: Andrzejowi Szymańskiemu i Michałowi Worochowi głowy męczenników utrwalone w formalinie przechowano do końca wojny.” opisuje Czechowska.
Pod koniec listopada 1945 roku odbył się pogrzeb zidentyfikowanych przez rodziny szczątków Franciszka Witaszka, Henryka Ginthera i Soni Górznej. Głowa Heleny Siekierskiej pozostała na wiele lat w słoju z formaliną w Zakładzie Medycyny Sądowej ponieważ jej krewnych nie odnaleziono.
Numer obozowy 39437
Co ta opowieść ma wspólnego z obozem Auschwitz? Gdy aresztowano grupę doktora Witaszka, w ramach represji aresztowano i zesłano do KL Auschwitz żonę doktora, brata doktora Ginthera oraz całą rodzinę Siekierskiej. W tym również Annę Siekierską (numer obozowy 39437).
„Dlatego, w czasie kiedy „witaszkowców” z honorami chowano, jej w Poznaniu jeszcze nie było. Dopiero po 22 latach, przez przypadek, dowiedziała się, że być może w słoju z formaliną w Zakładzie Medycyny Sadowej w Anatomicum znajduje się... głowa jej siostry. Po kilku tygodniach, wraz z drugą siostrą Ireną 20 kwietnia 1967 roku, dokonała identyfikacji szczątków siostry. Anna Siekierska pracowała w Głosie Wielkopolskim właściwie do końca swojego życia. Zmarła kilkanaście lat temu.” kończy opowieść Helena Czechowska.
Anna Siekierska trafiła do obozu w wieku 21 lat. Na łamach Głosu Wielkopolskiego opisywała obchody rocznic wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau. W 1995 roku wróciła do tego okropnego miejsca na obchody 50. rocznicy wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz.
„Kiedy wracałam lagrową drogą do wyjścia, dławiły mnie wspomnienia, natrętne i tak bliskie, jakby czas zatrzymał się w miejscu. Tutaj w Birkenau, gdy byłam jego więźniarką. Spoglądałam na nędzne baraki, w których zawsze panował półmrok i rozchodził się w nich straszliwy odór. Z daleka dostrzegłam <mój> pierwszy barak nr. 15. Coś mnie popchnęło w jego kierunku. Zrezygnowałam jednak z zajrzenia do niego. Czułam, że dzisiaj zbyt wiele ran na nowo rozdrapałam. Od tej ponurej przeszłości nie udało mi się jednak uciec. Gdy mijałam rampę kolejową, z której prowadziła droga do komór gazowych, znów, jak ongiś zobaczyłam idące nią kolumny Żydów. Oni jeszcze wtedy nie wiedzieli, że na końcu wędrówki czyha na nich śmierć” relacjonowała dla Głosu Wielkopolskiego w 1995 roku Anna Siekierska.