MORASKU MÓWIMY STANOWCZE NIE!
Studenci nie chcą wyprowadzki na Morasko. Teatr Ósmego Dnia gościł wczoraj przedstawicieli środowisk akademickich, aktywistów i studentów na debacie o przyszłości Collegium Historicum.
Prorektor Lesicki pojawił się na spotkaniu wysłuchać opinii, Filip Kaczmarek przyszedł jako osoba, która ten budynek zdobyła. Porównał los budynku do… uroczystości weselnej.
- Pierwszą moją refleksją była alegoria weselna. Jeżeli ktoś jest zaproszony na taką uroczystość, przynosi młodej parze prezent… W tym przypadku jest to budynek Collegium Historicum, podarowany przez studentów. Minęły 24 lata. Czy obdarowany, może ten prezent sprzedać? Może! Formalnie może, ale czy wypada? – Ta wypowiedź, byłego deputowanego do Parlamentu Europejskiego stała się punktem wyjścia do dalszej dyskusji.
Wiele wnoszącym do debaty był głos profesora Piotra Marciniaka z Politechniki Poznańskiej. Architekt bronił budynku, jako ważnego obiektu w mieście. Rozpoczął także od alegorii, tym razem wojennej. – Łupów i zdobyczy wojennych, tak łatwo się nie oddaje – zainicjował urbanista. Przyznał, że obiekt był sześćdziesiąt lat temu dobrze zaprojektowany, jako biurowiec, dziś nie jest idealnym miejscem do nauki. Dodał jednak istotną rzecz: Ukazał zalety kampusu akademickiego, typu miejskiego (Politechnika Poznańska) który wcale z nie uciekł poza miasto, tylko jest jego częścią. - Uniwersytet imienia Adama Mickiewicza to (był) układ rozrzuconych obiektów w centrum miasta, które miały jedną, ogromną zaletę. Budowały coś, co możemy nazwać duchem miejsca – uzupełnił profesor Marciniak. Solą w oku dla projektu kampusu na Morasku może być jednak zupełnie coś innego. Zaprojektowany w roku 1972, a więc cztery lata po wystąpieniach studenckich. – Wówczas zdecydowano o wyniesieniu obiektów poza miasto. Wtedy, po wydarzeniach z 68 roku, miało to pewną logikę. Łatwiej było zebrać, wykładowców i studentów w jednym miejscu by poddać ich kontroli. Ta decyzja, jest kontynuowania do dnia dzisiejszego – podsumował Marciniak.
Pytanie o obiekt na ulicy św. Marcin jest tak naprawdę pytaniem o przyszłość rewitalizowanej ulicy. Nie można tam stworzyć nowoczesnego projektu biurowego, brakuje miejsc parkingowych, wnętrze nie pozwala na łatwą zmianę aranżacji. Tak naprawdę, powinien się tam mieścić nadal wydział uniwersytetu lub instytucja kultury.
Ciekawą tezę wniósł głos prof.Tadeusz Żuchowski, dyr. Instytutu Historii Sztuki, ta jednostka bowiem zdecydowała się zostać w mieście – Uniwersytet składa się z jednostek które są wybitnie pro – miejskie i neutralne, względem miasta. Ot lepiej, że Wydział Geografii jest poza miastem, wszak on tego miasta nie potrzebuje. Historycy sztuki i nie tylko, żyją miastem i w mieście – uzupełnił historyk sztuki.
- Uczelnie, które są przy ulicy święty Marcin z tego miejsca nie rezygnują. Uniwersytet Ekonomiczny, wciąż się rozbudowuje. Dawna Akademia Muzyczna, także – dodał.
Podczas debaty poddano pod wątpliwość samą ideę rozbudowy Kampusu Morasko. Pojawiły się przykłady wskazujące na to, że najlepsze uczelnie w skali globu pozostają w centrach miast. Ukazano, że w kampusach podmiejskich, poza niewielkimi wyjątkami, mieszczą się uniwersytety o nie najwyższym poziomie kształcenia.
Prorektor UAM tłumaczył decyzję władz uczelni przez pryzmat uwarunkowań prawnych. Tłumaczył też, że decyzja w sprawie przenosin już zapadła i jedyne nad czym możemy się zastanawiać to przyszłość budynku. Uzyskano wszak pieniądze na nowy budynek. Nie można ich przeznaczyć na remont.
To prawda. Dyskusja trwa. Władze Uniwersytetu pragną w niej uczestniczyć i szukać pomysłów, wspólnie ze studentami i wszystkim osobami, którym zależy na tym, by obiekt nie został skomercjalizowany. Pomimo nagłaśniania samej debaty przez NZS UAM na sali zabrakło jednak przedstawicieli władz miasta.
Powyższa relacja z wczorajszego spotkania to część pierwsza. Druga pojawi się już jutro. Znajdą się w niej głosy, Porozumienia Akademickiego, Filipa Kaczmarka oraz wiele innych, bardziej radykalnych wypowiedzi.