TITUS Z ACID DRINKERS: NASZA NOWA PŁYTA TO BĘDZIE PO PROSTU KOP W PAPĘ!
Już w niedzielę Acid Drinkers nawiedzą nasze miasto. W ramach Headbanger's Delight Tour 2016 zagrają w klubie Blue Note. Nam Titus opowiedział o nadchodzącej nowej płycie, początkach zespołu i poznańskich korzeniach Kwasożłopów!
Marek Mikulski: Ile jest prawdy w tym, że o istnieniu Acid Drinkers zadecydowało spotkanie przy tanim winie w Poznaniu w 1989 roku?
Tomasz "Titus" Pukacki: Powstaliśmy trochę wcześniej, to była jesień 1986. Potem mieliśmy dwuletnią przerwę, bo powołano mnie do wojska. I rzeczywiście przyjechałem do Popcorna, on wtedy mieszkał na Kopernika. Pytam „robimy coś?” i jak widzisz okazało się, że robimy do dziś. Pamiętam, to był dokładnie grudzień 1988 roku. Cały skład był wtedy z Poznania!
Prawie 30 lat na scenie z kwasożłopami, to Cię wypala, czy daje siłę do nowych działań?
Jest coś takiego jak waga historii (śmiech). Ale ostatnio znów zaczęło mnie to bawić. Po 15 latach grania, dla niektórych potworna masa czasu, rzeczywiście człowiek trochę zwalnia. Wszystko nie jest już takie świeże. Lecz kiedy mija te dwadzieścia kilka lat, dla mnie to było jakieś półtora roku temu, znów jest dobrze, jest energia, jest pasja aż sam się sobie dziwie.
Na jesień ma wyjść nowa płyta, zdradzisz mi co to będzie?
Jesteśmy w trzech czwartych komponowania. Myślę, że w ciągu tygodnia zamkniemy materiał. Powiem Ci szczerze, że na tym albumie nie bierzemy jeńców zupełnie! To będzie najprawdopodobniej najbrutalniejszy album w naszej historii. Postawiłbym go mniej więcej koło stalowych wersetów, czyli Verses of Steel lub Infernal Connection. Całkowicie nie bierzemy jeńców, ten album to będzie po prostu kop w papę!
Znajdziemy na płycie jakieś egzotyczne duety, czy to całkowicie Wasza płyta?
Ten materiał od początku do końca będzie naszym autorskim albumem. Nie przewidujemy żadnych gości. Być może zaplanujemy coś takiego na rozszerzoną edycję. Tak dokładnie sprecyzowanych planów jeszcze nie mamy. Ta płytka to sam Acid bez litości i bez brania jeńców!
W Poznaniu usłyszymy coś z nowej płyty, czy to jeszcze całkowita tajemnica?
Nie, to nie tajemnica ale album nie jest jeszcze na tyle gotowy, by grać go na żywo. Zawsze wychodzę z założenia, że najpierw robimy, nagrywamy, miksujemy. Później się temu przyglądamy i dobieramy numery, które zaprezentujemy publiczności. Zwykle w 50% ten system się sprawdza (śmiech). Także przed premierą płyty raczej nie gramy utworów z niej na żywo.
Jest jakiś rodzaj muzycznego zadania, którego byście się nie podjęli?
Na pewno są takie gatunki muzyczne, które chociażby ze względu na nasze instrumentarium… chociaż nie, dało by się wszystko przełożyć (śmiech). Chociaż były momenty, w których naprawdę musiałem wysoko skakać. Najwyższą próbą dla mnie, było zagranie na XX lecie fryderyków Poloneza As-dur w Sali Kongresowej w Warszawie z mistrzem Januszem Olejniczakiem. Grałem na basie, na drugim basie grał Mieczysław Jurecki z Budki Suflera. Było świetnie! Ale musiałem się bardzo mocno przyłożyć do Chopina.
Kazik Staszewski do dziś żałuje, że w Kulcie nie przeszedł pomysł, by nagrać covery utworów disco polo. Porwalibyście się na coś takiego?
Ze względów typowo jajcarskich możemy się porwać (śmiech). Patrząc na to jednak od strony wartości muzycznej, czy sztuki po prostu, nie wiem czy miałoby to jakikolwiek sens. Dla czystych jaj i zgrywy czemu nie. Dajcie nam 3 tysiące euro i możemy zacząć negocjacje (śmiech).
Jesteś spełnionym artystą, czy wciąż czekasz na „życiowe dzieło”?
Trudno powiedzieć. Nie wiem, czy jestem spełniony. Dobrze się czuję w tym miejscu, w którym teraz jestem. Po trzydziestu latach grania w sumie można powiedzieć, że jestem spełniony. Ale to spełnienie polega na tym, że ciągle cholernie chce mi się robić to co robię! To tak jakbyś walnął numer z naprawdę seksowną blondynką, a ona nadal jest koło Ciebie. Czyli wciąż masz ochotę na więcej!
Macie już konkretną datę premiery nowej płyty?
Konkretnej co do dnia nie mamy, będzie to przełom września i października. Daty będą sztywne w momencie, gdy zakończymy miksowanie albumu. Czyli mniej więcej w lipcu.