JAKIE DALSZE LOSY STOŁÓWKI NA WYDZIALE HISTORYCZNYM?
Choć studenci nie rozpoczną kolejnego roku akademickiego na Wydziale Historycznym na rogu ul. Kościuszki i Św. Marcin, miejsce to nie pozostanie puste. Ogród Pani Marii – czyli jedna z najbardziej znanych stołówek w Poznaniu zostaje!
Charakterystyczny klimat głębokiego PRL i dźwięki łyżek uderzających o dna talerzy, tak wygląda codzienność w ukrytym nieco w podziemiach legendarnym lokalu. Tylko tutaj zjemy zdrową i smaczną zupę za trzy i pół złotego, a drugie danie za minimalnie ponad dychę. Miałem przyjemność zamienić kilka zdań z wieloletnią właścicielką tego miejsca, która akurat dziś pomagała w pewnych sprawach w kuchni.
Pani Mario, konkretne pytanie. Studenci się wyprowadzają, a bufet zostaje? – Tak proszę pana! - Jak to możliwe i czy nie obawia się pani, że to miejsce będzie świecić pustkami? – Otrzymałam zapewnienie od pana rektora, że nie musimy się obawiać wyprowadzki i możemy dalej prowadzić działalność. Mamy sporo osób, które wykupiły u nas posiłki w ramach abonamentów, liczne jest grono osób w podeszłym wieku, które od lat przyzwyczaiło się, że może tu przyjść, zjeść, porozmawiać. To miejsce jest dla wielu osób odskocznią od szarej codzienności, chorób czy strachu przed samotnością. Proszę mi wierzyć, nie żartuję – podsumowała pani Maria Królska.
Nie będzie studentów historii, przyszłych nauczycieli, mediewistów, czy znawców wojskowości. Nie sądzi Pani, że obecna ilość lokali w centrum miasta spowoduje, że zabraknie chętnych na jedzenie w podziemiach Collegium Historicum? – Prowadzę tę stołówkę od ponad czterdziestu lat. W poprzednim ustroju było to już dobrze znane miejsce. W nowej Polsce pojawił się tu uniwersytet i nikomu nie przyszło do głowy by zmienić tu cokolwiek. Teraz studenci odejdą, ale pozostaną inni. Muzycy, adepci ekonomii i politolodzy z Uniwersytetu imienia Adama Mickiewicza także. Na początku może być delikatne zamieszanie, ale jakby to powiedzieć. Kilka dużych zmian już to miejsce przeszło, poradzi sobie i tym razem.
Naprawdę sprawdza Pani większość dań? – Staram się. Swoją drogą wie pan, że po otwarciu restauracji w Okrąglaku był rzeczywiście moment spadku, ale ludzie wrócili?
Dokładnie Ci sami? - Przyprowadzili jeszcze znajomych. Tu jemy jak w domu. Przychodzą całe rodziny i to od wielu lat. Nikt po tym jedzeniu nie choruje, a z racji wyboru trzech zup każdego dnia, zdarza się, że przychodzą dwa razy. Mamy obsługę kelnerską, jest tanio i smacznie. Mamy też naprawdę niepowtarzalną atmosferę i okazywany jest naszym pracownikom szacunek. To nie bierze się znikąd. Obiad z dwóch dań za czternaście złotych, podany jak w domu. Naprawdę karmimy dobrze i będziemy to robić.
fot. M.Szefer
Te kilka zdań muszę jednak uzupełnić. Kto nie chce zjeść obiadu siedząc w sieciowej restauracji pod oknem może spróbować przyjść tutaj. Po pierwsze może spotkać się z profesorem, u którego na zajęciach wcale nie był, ale zjedzą razem obiad. Zauważy też każdy, że obsługa w tym miejscu poddała się próbie czasu i znają swoich gości. Nie pracują tu od miesiąca czy dwóch. Wiedzą jakie kto lubi miejsce i w jakich godzinach się pojawi. Co ciekawe, sporo osób z Uniwersytetu Ekonomicznego pojawia się tu czy organizuje spotkania. To miejsce pozwala od lat na płynne połączenie wielu interesów. Bez sporów i emocji. Oby było tka jak najdłużej.
Ogród Smaków Pani Marii to wciąż stały punkt na mapie naszego miasta. Uniwersytet się wprowadza, a ta stołówka nadal będzie istniała. Studenci będą na Morasku, a to miejsce wciąż będzie na nich czekać.
Przeczytaj poprzedni artykuł!
NA UL. KRÓLOWEJ JADWIGI BĘDZIE PRZEJŚCIE PODZIEMNE?
