R.GROBELNY: DO POZNANIA BYM ZAPROSIŁ PAULA MCCARTNEYA
Na kilka dni przed II turą wyborów, rozmawiamy z Ryszardem Grobelnym na tematy dalekie od polityki. Obecny prezydent Poznania zdradza jakiej muzyki słucha, dlaczego lubi oglądać żeńską siatkówkę oraz z czym kojarzy mu się słowo „galeria”.
Marcin Zawada: Panie Prezydencie jakiej muzyki najczęściej Pan słucha?
Ryszard Grobelny: Tak naprawdę muzyki klasycznej, ale nie Bacha, Beethovena. Wolę muzykę filmowa, która jest lżejsza.
Jak Pan mówi o muzyce filmowej, to na ostatniej prostej kampanii nasuwa mi się jeden utwór- „Eye of Tiger” z filmu „Rocky”.
Do posłuchania dobry utwór. Do mobilizacji też może trafiony, ale nie tylko kampanią się żyje. Człowiek żyje raczej wieloma innymi rzeczami przez pozostałe lata.
A ma Pan jakiegoś ulubionego wykonawcę, zespół?
Jestem osobą, która przeskakuje z utworu na utwór i nie mam przywiązania do jednego wykonawcy. Kiedyś to byli Beatlesi, ale teraz to się zmieniło.
A ma Pan przywiązanie do jednej dyscypliny sportu?
Też nie, ale gdybym miał wymienić wyróżniającą się dyscyplinę, to byłaby to siatkówka. Mam największy sentyment do tej dyscypliny i najbardziej lubię w nią grać.
Ostatnio kojarzony jest Pan raczej z inną dyscypliną.
W ostatnich latach najwięcej czasu poświęcam na bieganie oraz na przygotowania do triathlonu. Zimą dochodzą jeszcze narty. Po prostu, życie sportowe jest moim hobby.
Poza przyjemnością, co daje Panu sport?
Cała moja droga życiowa wiążę się w dużej mierze ze sportem. Dał on mi umiejętność organizacji czasu, samodyscypliny i zachowania w bardzo różnych sytuacjach. A dzisiaj sport daje mi przede wszystkim zdrowie i odstresowanie. Uprawiając sport można się uodpornić na różne sytuacje stresowe, które na co dzień się przytrafiają.
Przy okazji triathlonu, to Pan motywuje syna czy syn Pana?
Początkowo to ja motywowałem syna a teraz już nie wiem kto bardziej kogo motywuje. Nie wykluczam, że syn mnie.
Biegi długodystansowe- maraton, ogromny wysiłek – triathlon, to ma coś wspólnego z polityką?
Nie tylko politycy biegają.
Ale biega ich coraz więcej i lubią to eksponować.
Coraz więcej polityków biega, ale też i coraz więcej zwykłych mieszkańców biega. Na pewno uprawianie sportu w ogóle daje dużo dobrego w życiu publicznym, bo wielu cennych rzeczy uczy, m.in. współpracy czy też szacunku do innych ludzi. A to są cechy, które się w życiu publicznym przydają.
A którą dyscyplinę sportu najbardziej lubi Pan oglądać jako kibic?
Żeńską siatkówkę.
Żeńską?
Tak, ponieważ męska jest dla mnie zbyt szybka, akcje są zbyt krótkie i zbyt siłowe. W żeńskiej siatkówce jest zdecydowanie więcej rozgrywania piłki, akcje są dłuższe. I z tego powodu wole żeńską siatkówkę. Chodzi o element sportowy a nie estetyczny.
A nie brakuje Panu tych największych siatkarskich wydarzeń w Poznaniu?
Oczywiście. Brakuje mi siatkówki, ale brakuje mi też koszykówki, gdzie mamy duże tradycje poznańskie. Brakuje mi też innych gier zespołowych np. piłki ręcznej, którą kiedyś uprawiałem.
Zadając pytanie o dyscyplinę, która najbardziej lubi Pan oglądać myślałem, że powie Pan o piłce nożnej.
Piłkę nożną lubię. Lubię też atmosferę na stadionie, kiedy drużyna walczy i kibice próbują ją porwać do boju.
Jak często Pan bywa na meczach Lecha?
W zasadzie wtedy, kiedy czas mi na to pozwala, to staram się być. Na większości spotkań Lecha jestem.
Ma Pan na stadionie swój fotel z bardzo dobrym widokiem. Jak wygląda atmosfera, kibicowanie podczas meczu w strefie VIP? Są emocje czy raczej na chłodno się przyjmuje boiskowe wydarzenia.
Są emocje, ale nieporównywalnie mniejsze od tych na pozostałych trybunach.
To może szkoda, że akurat z tego miejsca ogląda Pan mecze Lecha?
Może tak. Czasami, jak rozmawiam z synem to trochę żałuję.
Z kultury fizycznej przejdźmy na kulturę wyznaczaną przez teatry, sale koncertowe i galerie. Które miejsce związane z poznańską kulturą odwiedza Pan najczęściej?
Myślę, że Filharmonię, czasami również Operę. Lubię też takie elementy, które są nietypowe, są wydarzeniami. Tutaj na pewno wyróżnia się Transatlantyk.
A symbolem wydarzeń kulturalnych w mieście jest dla Pana właśnie Transatlantyk czy raczej coś z rodzaju Dni Pyrlandii?
Transatlantyk, bo jest elementem dużej skali. Ma też swój element promocyjny i innowacyjny w wielu dziedzinach. Sięga do wielu elementów kultury, nie tylko filmu, ale też muzyki, dyskusji o znaczeniu kultury.
Czym z dziedziny poznańskiej kultury się Pan chwali podczas spotkań z prezydentami innych miast?
Chwalę się tym, czego też najbardziej się nam zazdrości. To Festiwal Mata i Transatlantyk. Ale staram się też pokazywać kolegom rzeczy bardziej niszowe, np. festiwal Baroku. Jest on mniej znany a też warto o nim mówić. I mówi coraz więcej osób, nie tylko w Poznaniu.
Gdyby mógł Pan zaprosić dowolną gwiazdę na występ na stadionie Lecha, to kto by to był?
Ja bym zaprosił Paula McCartneya. Nie ulega żadnej wątpliwości, że byłoby to dla mnie wielkie przeżycie, wielki sentyment. Widziałem jego występ w Warszawie i byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Pojechałem na ten koncert z przekonaniem, że jadę zobaczyć legendę a zobaczyłem świetnego muzyka w znakomitej formie.
A obecnie toczą się rozmowy na temat występu jakieś gwiazdy, która mogłaby realnie do Poznania przyjechać?
Toczą się. Wszystko wskazuje na to, że odbędą się dwa koncerty.
W przyszłym roku?
Tak. Ale to zależy od tego, jak te rozmowy się zakończą, więc nie zdradzę z kim są prowadzone. Dużo zależy od tras koncertowych i warunków, jakie zostaną postawione. Ale wszystko wskazuje na to, że dwa a może nawet trzy duże wydarzenia będą miały miejsce w Poznaniu w przyszłym roku.
W końcu stadion będzie żył czymś innym, niż meczami Lecha.
Gdybyśmy dopłacili kilkanaście milionów do koncertu, jak to uczyniono przy okazji koncertu Madonny, to mielibyśmy każdy koncert. Ale ja do koncertów takich pieniędzy dopłacać nie będę.
Mówi się, że książki przeczytane za młodu kształtują charakter na całe życie. Jak książka ukształtowała Pański?
„Tajemnicza wyspa” Juliusza Verne.
Lubi Pan przygody?
Tak, ale nie tylko dlatego ta książka. Według mnie to jest książka o potędze ludzkiego umysłu. O tym, że człowiek może zmienić świat i jak ma wiedzę, to nawet jeśli trafi na obcy teren, to dzięki swojej wiedzy może zrobić wszystko. To jest także książka, która spowodowała, że zafascynowałem się nauką i możliwością przebudowy świata.
To jakby Pan podsumował to 16-letnie przebudowywanie poznańskiego świata przez Ryszarda Grobelnego?
To jest w moim przekonaniu po Powszechnej Wystawie Krajowej i po okresie lat ’70, trzeci najszybszy okres rozwojowy w historii Poznania. Udało się zrealizować przedsięwzięcia, które będą służyły kolejnym pokoleniom przez wiele lat.
Co ma Pan na myśli?
To dotyczy i układu komunikacyjnego i nowych obiektów, takich jak Stary Browar, stadion, Termy.
Kiedy myśli Pan o słowie „galeria”, co ma Pan przed oczami?
Ja mam galerię sztuki, mi to słowo kojarzy się bardziej ze sztuką.
Wie Pan, co teraz myśli spora grupa osób.
Wiem, co moi przeciwnicy próbują myśleć. Ale trzeba pamiętać, że galerie handlowe też są dla ludzi i ludzie chcą z nich korzystać. Poza tym ułudą jest myślenie, że to prezydent miasta steruje galeriami handlowymi i wyznacza miejsca, gdzie one powstają.
Jest jakaś decyzja z tych 16 lat, którą chciałby Pan cofnąć?
Decyzje zawsze się podejmuje w odpowiednim momencie. Nawet, jeśli po latach się wydaje, że można coś było zrobić inaczej, że można było wybrać inną drogę, to tak się na to patrzy z perspektywy czasu a decyzję trzeba było podjąć w innym.
Patrzy Pan tylko w przyszłość?
W mojej filozofii życiowej zawsze trzeba iść na przód. Ja mam powiedzenie, które mi przyświeca na co dzień: najważniejsze są te dni, których jeszcze nie znamy.
J.JAŚKOWIAK: MOIM MARZENIEM JEST KIEDYŚ POKONAĆ JUKON NA NARTACH