WPROWADZENIE STREFY USPOKOJONEGO RUCHU PRZYCZYNĄ MNIEJSZYCH PRZYCHODÓW DLA MIASTA?
Radny Prawa i Sprawiedliwości Jan Sulanowski zwraca uwagę na to, iż wprowadzenie strefy uspokojonego ruchu i wiążąca się z tym likwidacja miejsc postojowych zlokalizowanych w obszarze Strefy Płatnego Parkowania to również zmniejszenie przychodów miasta z tytułu opłat. Z kolei prezes IdP zwraca uwagę na to, iż obecnie maksymalna opłata za parkowanie w SPP jest odgórnie ograniczona przez państwo.
Jan Sulanowski w związku z wątpliwościami pojawiającymi się przy wprowadzeniu strefy uspokojonego ruchu, sporządził dwie interpelacje. Pierwsza z interpelacji odnosi się do kosztów związanych z projektem. - Okazuje się, że po zmianach w rejonie Starego Rynku przychody miasta zmniejszą się rocznie o 286.000 zł, a w rejonie III i IV o 366,600 zł, czyli łącznie o 652.600 zł – komentuje Jan Sulanowski. Z odpowiedzi udzielonej przez zastępcę prezydenta Poznania Macieja Wudarskiego wynika, że zgodnie z szacunkami średni dochód jaki przynosi jedno miejsce postojowe w strefie płatnego parkowania wynosi ok. 2600 zł rocznie.
W sumie zestawienie kosztów związanych z wprowadzeniem strefy Tempo 30 przedstawia się następująca: wprowadzenie nowej organizacji ruchu (w tym oznakowanie poziome i pionowe oraz stojaki na rowery) to 429 929, 80 zł, mała architektura – 20 tysięcy złotych, demontaż sygnalizacji świetlnych – 39 509, 47 zł, montaż sygnalizacji świetlnych – 232 629, 20 zł, zieleń ok. 80 tysięcy złotych. - Jednocześnie zaznaczam, że Specyfika Istotnych Warunków Zamówień (SIWZ) przewiduje możliwość zwiększenia kwoty na realizację zadania na 50 procent wartości oferty – czytamy w odpowiedzi.
Urzędnicy rozmawiają z właścicielami parkingów?
- Zlikwidowanych ma być około 250 miejsc postojowych w obecnej SPP i wedle wyliczeń wiceprezydenta Wudarskiego oznaczać to będzie zmniejszenie wpływów do budżetu miasta o ok. 650.000 zł rocznie. To duży czy mały uszczerbek dla miejskiego skarbca? Za taką mniej więcej kwotę można wybudować 3.250 m2 chodnika, 1.860 m2 dróg rowerowych, ustawić 1080 stojaków rowerowych lub 21 wiat przystankowych. W mojej ocenie jest to spora kwota i warto, aby poznaniacy to wiedzieli i sami ocenili „czy warto było…” - mówi w rozmowie z nami Jan Sulanowski.
Radny w drugiej interpelacji zwrócił natomiast uwagę na fakt, iż w czasie spotkań z mieszkańcami, dotyczącymi projektu poszerzania strefy uspokojonego ruchu, urzędnicy mówili, że prowadzą rozmowy z właścicielami parkingów na temat udostępnienie części miejsc parkingowych dla mieszkańców na preferencyjnych warunkach. - Na spotkaniu społeczności Starego Miasta z prezydentem Jaśkowiakiem padło stwierdzenie, że urzędnicy rozmawiają m.in. ze Starym Browarem o możliwości udostępnienia na preferencyjnych warunkach części miejsc postojowych dla mieszkańców. Okazało się, że na tym spotkaniu była przedstawicielka Starego Browaru, która zaprzeczyła, jakoby ktokolwiek z nimi rozmawiał na ten temat. Prezydent Jaśkowiak wydawał się zaskoczony – nie wiem tylko czy ripostą tej pani, czy może został wprowadzony w błąd przez swoich podwładnych i był święcie przekonany, że takie rozmowy się odbywają – tłumaczy radny. - W tej sprawie możemy mieć do czynienia albo z mydleniem oczu opinii publicznej i liczeniem na to, że nikt nie zorientuje się, co jest grane, albo wynika to z pośpiechu władz, które przed wyborami chcą pokazać jakiekolwiek efekty swoich rządów. Jedno jest zauważalne, nie tylko rodzaj proponowanych przez władze miasta zmian, ale również sposób ich przeprowadzania wzbudziły bardzo duży opór społeczny i to w różnych częściach Poznania – na Starym Mieście, Jeżycach czy Wildzie – dodaje.
A. Borkowski: „Część z tych miejsc jest likwidowana m.in. z powodu ich nielegalności”
- Naturalne jest, że skoro zmniejsza się ilość miejsc parkingowych w strefie płatnego parkowania to z tych miejsc nie będzie wpływu do budżetu - zaznacza prezes Inwestycji dla Poznania Arkadiusz Borkowski. - Należy jednak zaznaczyć, że część z tych miejsc jest likwidowana m.in. z powodu ich nielegalności np. poprzez umiejscowienie miejsc bliżej niż 10 m od skrzyżowania. Ponadto, rozpatrywanie takiej kwestii nie jest tylko zero - jedynkowe. Powstał parking “Za Bramką”, w wakacje zostanie otwarty parking pod Kaponierą. Część mieszkańców, dzięki stworzeniu przyjaźniejszej przestrzeni wybierze się do centrum komunikacją miejską, przejdzie się pieszo lub dotrze np. rowerem – wyjaśnia. - Takie działania niosą z jednej strony dla miasta oszczędności w zużyciu infrastruktury (m.in. brak konieczności remontowania rozjechanych chodników), a z drugiej zwiększają wpływy np. z komunikacji miejskiej. Sumarycznie, to przecież są dziesiątki, a nawet setki tysięcy złotych, które nieraz trudno oszacować wprost i w przeliczeniu rocznym – zauważa A. Borkowski.
Prezes IdP zwraca również uwagę na to, że obecnie maksymalna opłata za parkowanie w SPP jest ograniczona odgórnie przez państwo. - Tymczasem miasta w Polsce, ale także górskie lub nadmorskie miejscowości turystyczne, a także np. miejscowości zdrojowe mają inne potrzeby parkingowe oraz inny sposób kreowania polityki parkingowej, a co za tym idzie, także konieczność ustalenia różnych stawek za parkowanie. Zatem, to jakie są ceny za parkowanie, także te maksymalne, powinno być zależne od władzy danego miasta, danej miejscowości, a nie narzucane odgórnie przez rząd – uważa.
Projekt nowelizacji kilku ustaw, w tym ustawy o drogach publicznych
Radny Sulanowski podkreśla, że w sferach rządowych, a konkretnie w Ministerstwie Rozwoju opracowany został projekt nowelizacji kilku ustaw, w tym ustawy o drogach publicznych, w której zaproponowano utworzenie dodatkowej kategorii strefy płatnego parkowanie, mianowicie śródmiejskiej SPP. - Według planów strefa ta mogłaby być ustanowiona przez władze miast liczących powyżej 200 tysięcy mieszkańców. Zlokalizowana mogłaby być na obszarach funkcjonalnego śródmieścia, obowiązywać mogłaby również w weekendy, a maksymalna stawka godzinowa, w zależności od ustaleń władz miasta, mogłaby wynosić maksymalnie 9 złotych. Projekt ten znajduje się w fazie konsultacji. Natomiast stawki w zwykłej SPP mają pozostać na dotychczasowym poziomie – wyjaśnia.
- Myślę, że jeśli projekt tej ustawy zostanie przyjęty przez Sejm, to poznański samorząd powinien korzystać z niego rozsądnie. Możliwość ustanowienia śródmiejskiej SPP nie ma służyć jedynie zwiększaniu wpływów do budżetu miasta. Nie ma również służyć wypłoszeniu kierowców z obszaru śródmieścia, choć pewnie obecne władze miałyby takie zakusy. Chodzi przede wszystkim o stworzenie dla prywatnych inwestorów warunków zachęcających ich do budowy parkingów wielopoziomowych – zaznacza radny. - Przy niskich cenach parkowania w SPP (obecnie maksymalna stawka wynosi 3 zł i limity te nie były zmieniane od wielu lat) inwestorom nie opłaca się budować parkingów wielopoziomowych, ponieważ musieliby oni oferować jeszcze niższe ceny, aby przyciągnąć kierowców, co przy obecnych kosztach tego typu inwestycji byłoby słabo opłacalne – dodaje.
- Władze miasta, czyli prezydent i rada miasta konsultując się z mieszkańcami, lokalnymi przedsiębiorcami i instytucjami, powinny zastanowić się, gdzie mogłyby powstać parkingi wielopoziomowe, następnie wyznaczyć obszar w pobliżu takiego potencjalnego parkingu, w którym obowiązywałaby wyższa, niekoniecznie maksymalna stawka i w końcu ogłosić przetarg na budowę wielopoziomowego parkingu w formule partnerstwa publiczno-prywatnego. W sytuacji, gdy stawka na parkingu wielopoziomowym byłaby niższa niż stawka w śródmiejskiej SPP, wtedy inwestor mógłby liczyć na większe obłożenie tego parkingu oraz większe zyski, natomiast liczba samochodów parkujących w śródmiejskiej SPP byłaby mniejsza, w związku z czym udałoby się uwolnić od samochodów więcej chodników – dostrzega. - Uważam, że w takim układzie w sposób preferencyjny powinni być traktowani mieszkańcy śródmieścia, a także przedsiębiorcy mających na tym obszarze siedziby swoich firm. W takim kształcie i przy takiej filozofii widzę sens wyznaczenia śródmiejskiej SPP w Poznaniu. Czyli wyższe stawki, ale dopiero wtedy, gdy w okolicy powstaną wielopoziomowe parkingi – podsumowuje Jan Sulanowski.