DEMONSTRACJA 13. GRUDNIA – DATA SYMBOLICZNA CZY SKANDALICZNA?
Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak zaznacza, iż to doskonały symboliczny dzień, by głośno i wyraźnie wyrazić swój sprzeciw. Prawo i Sprawiedliwość uważa natomiast, iż data demonstracji jest skandaliczna. Ponadto w dniu 13. grudnia odbędzie się sesja rady miasta Poznania. Czy prezydent bardziej niż na sprawach lokalnych, skupia się na politycznym sporze ogólnokrajowym?
Prezydent Jacek Jaśkowiak podpisał się pod listem Mateusza Kijowskiego, zaczynającego się od słów: „Stop dewastacji Polski!” - 13 grudnia wyjdźmy na ulice wszystkich polskich miast i miasteczek i pokażmy, że nie zgadzamy się na niszczenie Polski. Zaprotestujmy przeciwko aroganckiej wszechwładzy PiS. Ale też pokażmy, że potrafimy być razem. I nie dajmy się, jak pamiętnego 13 grudnia ’81 roku, ustawić przeciwko sobie, nie dopuśćmy do żadnej konfrontacji – brzmi fragment. Pisaliśmy o tym wcześniej.
- Nie oddamy naszej wolności. Nie oddamy kultury, edukacji, praw kobiet, praw pracowniczych, samorządów, organizacji pozarządowych, mediów, gospodarki. 13 grudnia to doskonały symboliczny dzień, by to głośno i wyraźnie powiedzieć! Po to walczyliśmy o demokrację – przekonuje prezydent Jacek Jaśkowiak.
R. Grupiński: „Mamy do czynienia z ludźmi, którzy fatalnie zarządzają krajem.”
- Pewnie nawet nie myślelibyśmy o tym, aby 13. grudnia protestować, gdyby nie ostatnie posiedzenie sejmu i ustawa o zgromadzeniach publicznych, która powoduje, że pierwszeństwo do protestowania na ulicach będzie miał rząd – mówi z kolei poseł Rafał Grupiński. - To jest paranoja, gdzieś są granice cierpliwego znoszenia tego, co w wymiarze antydemokratycznej krucjaty proponuje PiS. To, że kończy się w istocie żywot Trybunału Konstytucyjnego, to jedno, ale też bardzo wiele innych ustaw powoduje kolejne ograniczanie naszych praw – dodaje. - Dopiero co mieliśmy przykład stworzenia swoistego centrum finansowego dla organizacji pozarządowych, które mają być kontrolowane poprzez sterowanie przepływami tychże strumieni finansów. Mamy ustawę o zgromadzeniach oraz wiele innych, które już zdemolowały nasz system demokratyczny. Efekty tego są wręcz fatalne – uważa.
- Po prostu mamy do czynienia z ludźmi, którzy fatalnie zarządzają krajem. Ograniczenia prawa do zgromadzeń jest najgorszym możliwym sygnałem, stąd 13. grudnia nie jest wcale złym dniem, żeby powiedzieć tej władzy, że nie będzie dalszej zgody na demontaż demokracji w Polsce – podsumowuje poseł Grupiński.
Dawid Olejniczak z Prawa i Sprawiedliwości mówi natomiast o tym, iż w jego ocenie, druga strona „politycznego sporu” bardzo się pogubiła. - Protest opozycji 13. grudnia, nazwijmy to po imieniu, w obronie stanu wojennego, jest skandalem, jeśli były prezydent Bronisław Komorowski mówi o tragicznych wydarzeniach: „fajnie, że możemy dzisiaj z anegdotą opowiadać tamten trudny czas, możemy razem śmiać się i z tych zdjęć i z tych scen”, a pułkownik Adam Mazguła twierdzi, że: „oczywiście były tam bijatyki, jakieś ścieżki zdrowia, ale generalnie najczęściej jednak dochowano jakiejś kultury w tym wszystkim”. Jeśli podpisywany jest list wzywający do odmówienia posłuszeństwa demokratycznie wybranemu rządowi, a jednym z takich osób jest prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak, to w tym przypadku nie mam najmniejszych wątpliwości, że opozycja stanęła w obronie funkcjonariuszy i żołnierzy, którzy katowali i zabijali – dostrzega. - My przypominamy o 88 ofiarach i tysiącach inwigilowanych, bitych i poniżanych Polakach. To są nasi bohaterowie. Tu nie ma o czym dyskutować. Kto ma inne wyobrażanie tamtych dni, stoi w złym, godnym potępienia miejscu – zaznacza Olejniczak.
J. Sulanowski: „Motywem tych środowisk jest organiczna niechęć do Prawa i Sprawiedliwości, stąd również na tych wszystkich manifestacjach widać mnóstwo niewyrafinowanego hejtu skierowanego przeciwko przedstawicielom obecnej władzy.”
Radny Jan Sulanowski (PiS) zapytany o co – według niego walczy opozycja, odpowiada, iż cały czas o to samo. - „Żeby znowu było tak, jak było”. Każdy powód jest dobry, aby wygrażać PiS-owi, czegokolwiek nie zrobi prezydent Andrzej Duda, rząd czy większość parlamentarna – zawsze będzie źle. Doskonale to było widoczne przy okazji sprawy obywatelskiej projektu ustawy antyaborcyjnej. Gdy temat był omawiany w sejmie, odbywały się protesty przeciwko PiS, a gdy PiS ów projekt odrzucił, wtedy ci samo ludzie znowu protestowali – przypomina. - Dzieje się tak dlatego, że motywem tych środowisk jest organiczna niechęć do Prawa i Sprawiedliwości, stąd również na tych wszystkich manifestacjach widać mnóstwo niewyrafinowanego hejtu skierowanego przeciwko przedstawicielom obecnej władzy – dodaje radny Sulanowski.
- To jest właściwie tylko kreacja, snucie wizji złej „kaczystowskiej” władzy, która represjonuje społeczeństwo. Kolejny raz opozycyjni spindoktorzy próbują stworzyć absurdalną analogię, w której rząd PiS jest przyrównywany do totalitarnej władzy, która morduje ludzi, zamyka ich w więzieniach i cenzuruje.Tak się dzieje teraz, przy okazji rocznicy wprowadzenia stanu wojennego, ale tak się działo już przy okazji 60. rocznicy Poznańskiego Czerwca – podkreśla J. Sulanowski.
- Odnoszę wrażenie, że niektórym ideologom KOD-u i totalnej opozycji marzy się coś na kształt majdanu. I w taki sposób interpretuję głośne ostatnio wezwanie m.in. panów Schetyny, Kijowskiego, Jaśkowiaka i Mazguły do „wypowiedzenia posłuszeństwa”, w którym wzywają do udziału w antyrządowych, KOD-owskich manifestacjach 13 grudnia. Tym bardziej, że sygnatariusze tego apelu wzywają do nieposłuszeństwa również sędziów, prokuratorów, wojskowych, policjantów i samorządy. Czy naprawdę gotowi są doprowadzić do jakiegoś puczu? Czy może tylko robią to na pokaz, bo chcą wywrzeć wrażenie na zagranicy? W obu przypadkach jest to przejaw skrajnej nieodpowiedzialności – uważa.
13. grudnia w Poznaniu odbywać się będzie także Sesja Rady Miasta
- Dla władz samorządowych Poznania jest teraz ważny moment – podkreśla radny Sulanowski. - Przed nami uchwalenie budżetu miasta na 2017 r. Autorem projektu tego budżetu jest prezydent Jaśkowiak. Radni miejscy zgłosili jednak mnóstwo poprawek, i to nie tylko radni opozycyjni, ale również radni Platformy Obywatelskiej, której członkiem jest prezydent. Co ciekawe, ich poprawki w wielu miejscach odbiegają od propozycji przedstawionych w projekcie budżetu – podaje. - Przykładowo, prezydent nie przeznaczył pieniędzy na budowę basenu na os. Zwycięstwa, a radni PO zgłosili poprawkę, aby jednak przydzielić pieniądze na tę inwestycję. Z drugiej strony, wielu radnych Platformy jako źródło finansowania swoich poprawek wskazało pieniądze przeznaczone m.in. na infrastrukturę rowerową, a to oznacza, że sztandarowy projekt prezydenta Jaśkowiaka może lec w gruzach. Prezydent ma zatem co robić w urzędzie miasta – tłumaczy. - Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby pan Jacek Jaśkowiak zamiast rozmawiać z radnymi miejskimi na tematy ważne dla Poznania, uczestniczył w manifestacji. Zresztą nieobecność prezydenta na sesjach stała się już pewną normą. Trudno mi sobie przypomnieć ile razy prezydent Jaśkowiak w czasie ostatniego roku wypowiadał się na sesji rady miasta i ile czasu łącznie spędził na sali sesyjnej. Ale może to i lepiej – dodaje radny Prawa I Sprawiedliwości.
Sulanowski podkreśla także, iż nikt wcześniej nie zantagonizował tak mocno mieszkańców Poznania jak obecny prezydent. - Uważam, że to jest świadomy wybór Jacka Jaśkowiaka i jego doradców wizerunkowych. Być może po prostu wygodniej mu jest przy różnych okazjach krytykować rząd, krzyczeć o „kaczyzmie”, wzywać do nieposłuszeństwa, toczyć wojenkę z kibicami i wieloma innymi grupami społecznymi. Widać, że jakieś efekty to przynosi, bo przy okazji wywoływanych przez prezydenta kontrowersji, jego nazwisko przebija się do mediów ogólnopolskich. Tylko co na tym zyskuje Poznań? - pyta.
Nieczęsta obecność prezydenta na sesjach – problemem?
- Prezydent Miasta Poznania już wielokrotnie pokazywał, że stawia na pierwszym miejscu promocję siebie i swojego nazwiska, a dopiero potem interesuje się dobrem miasta – mówi rzecznik klubu radnych PiS Mateusz Rozmiarek, odnosząc się też między innymi do wzywania przez prezydenta do wtorkowego protestu. - Podpisał się pod listem wnioskodawców, zaznaczając przy tym pełnioną przez siebie funkcję, należy więc zadać sobie wprost pytanie: kto upoważnił prezydenta (w porównaniu do np. W. Frasyniuka, K. Jandy, czy L. Wałęsy występującymi tam jako osoby fizyczne) do podpisania tego listu w imieniu wszystkich poznaniaków? Jacek Jaśkowiak za każdym razem, gdy był obecny choćby na marszach KOD-u, podkreślał, iż idzie na zgromadzenia nie jako prezydent, a jako jeden z mieszkańców. A akurat w tym liście szczyci się jednak pełnioną funkcją, zapewne z jednego względu – nikt w Polsce nie wiedziałby kim jest niżej podpisany. Czyli jednak jest osobą polityczną, czy nie? - dopytuje.
- Pewne jest jedno, przynajmniej takiego zaangażowania oczekiwalibyśmy w sprawach miejskich, a te prezydenta w ogóle nie interesują, czego daje upust, nie przychodząc między innymi na sesje rady miasta. W związku z tym poprosiłem w interpelacji o wykonanie konkretnego zestawienia jego obecności i wystąpień w dniach sesyjnych. Mam nadzieję, że dzięki odpowiedzi na nią poznaniacy wprost zobaczą, jakie jest faktyczne zainteresowanie miastem u jego włodarza – podsumowuje Rozmiarek.
Z radnymi Prawa i Sprawiedliwości nie zgadza się radna Halina Owsianna (ZL). - Faktem jest, że prezydent nie pojawia się na wszystkich sesjach, albo jest krótko, zazwyczaj jest to jednak czymś wytłumaczone. W jego imieniu natomiast wypowiadają się wiceprezydenci, którzy odpowiadają za poszczególne działy. Ja nie widzę problemu – przekonuje. Owsianna nie uważa także, aby udział prezydenta w manifestacji był czymś niestosownym. - Tego dnia jest sesja, ale myślę, że skończy się ona o rozsądnej porze, protest jest natomiast w godzinach późnowieczornych. Prezydent nie przerywa sesji, ani jej nie skraca, bo o tym decyduje przewodniczący rady miasta. Porządek obrad jest nam znany, a to kto i czy wyjdzie na protest, jest jego prywatną sprawą – argumentuje. - Nie jest tajemnicą, że nie podoba mi się to, co robi obecna władza w kraju. W pierwszej kolejności skupię się co prawda na sesji i sprawach miejskich, ale jak czas mi pozwoli, to dołączę do protestujących – uzupełnia radna.