JAK ZACHĘCIĆ POZNANIAKÓW DO POZOSTANIA W MIEŚCIE?
W dużych polskich miastach jest coraz mniej mieszkańców. Najwięcej ludzi emigruje z Łodzi i właśnie z Poznania. Zapytaliśmy poznańskich radnych co należałoby zrobić, aby zachęcić mieszkańców do pozostania w granicach miastach oraz czy zauważają realne działania władz Poznania w tym kierunku.
- Myślę, że tak naprawdę w każdej strukturze coś się dzieje, choć to oczywiście wymaga większej aktywności i zaangażowania władz miasta oraz radnych i praktycznie wszystkich, którzy mają jakąś decyzyjność w tym mieście – uważa Maria Lisiecka-Pawełczak (PO). - Przykładowo, jeżeli chodzi o transport zbiorowy, to mowa o kwestii udogodnień typu: rodzinne PEKI, które można doładować za jednym razem czy to dla siebie, czy dla dzieci – dodaje.
Radna zwraca również uwagę na aspekt dróg rowerowych. - Dojazdy do szkół czy wszystkich placówek dobrą i bezpieczną ścieżką rowerową – podkreśla. - Jeżeli mówimy o studentach, to oczywiście zapewnienie im miejsc pracy, przyciąganie inwestorów. W każdej dziedzinie znajdzie się coś, gdzie trzeba coś zrobić – zauważa Maria Lisiecka-Pawełczak. - Oczywiście nikt nie zmusi nikogo do tego, aby nie wyprowadził się poza granice miasta, ale należy przyjąć taką zasadność, że w perspektywie kilkunastu lat do przodu, tyle i tyle osób możliwe, że wyemigruje. Należałoby zatem podjąć jakieś działania w tym kierunku – uzupełnia.
Obecne działania mające zachęcić poznaniaków do pozostania w mieście radna uważa za zauważalne, choć dodaje, iż na jednych to faktycznie wpływa, na innych niekoniecznie. - Dużą pomocą było dofinansowanie do żłobków publicznych i niepublicznych. To też sprawiało, że osoby zastanawiały się czy opuścić Poznań, czy zostać i poszukać tutaj miejsca – przyznaje.
„Dla młodych ludzi bardzo ważne jest znalezienie dobrej pracy bądź stworzenie warunków do rozwoju przedsiębiorczości”
Najmłodszy radny obecnej kadencji Mateusz Rozmiarek (PiS) odnosi wrażenie, że Poznań przez cały czas ma problem ze znalezieniem konkretnej wizji, która wprost zachęcałaby do pozostania młodych w mieście. - Miałem przyjemność uczestniczyć na początku 2016 roku w spotkaniu Prezydenta Miasta ze studentami na Uniwersytecie Ekonomicznym, gdzie ta kwestia miała zostać kompleksowo poruszona. Prezydent jednak zamiast zaproponować konkretne plany, często odwoływał się do happeningów Komitetu Obrony Demokracji oraz krytyki rządów Prawa i Sprawiedliwości, co spotkało się z bardzo mieszanymi reakcjami studentów – przyznaje.
- Temat główny spotkania został, więc pobieżnie zrealizowany, a dość oczywistym jest, że dla młodych ludzi bardzo ważne jest znalezienie dobrej pracy bądź stworzenie warunków do rozwoju przedsiębiorczości. Istotna jest również odpowiednia polityka mieszkaniowa umożliwiająca nabycie swoich czterech kątów za rozsądną cenę. Tego niestety w Poznaniu brakuje – uważa Rozmiarek.
„Inne miasta walczą o mieszkańców”
Także w ocenie Tomasz Wierzbickiego (PdM) obecne działania nie są wystarczające. - Tak naprawdę jedną z niewielu takich zachęt jest tańszy bilet na komunikację miejską na strefę A, zamiast 115 zł, jest to 99 zł. Na pewno jest to pewna forma zachęcenia, natomiast ona też nie jest tylko dla osób, które mieszkają na terenie Poznania, bo przypomnijmy, że ulga przysługuje też tym, którzy mieszkają na terenie powiatu poznańskiego. Zatem to nie niweluje problemu, gdyż jak wiadomo największy odpływ mieszkańców jest w stronę powiatu – wskazuje radny.
Wierzbicki zaproponował na etapie uchwalania budżetu rozwiązanie, które funkcjonuje w innych polskich miastach. - To loterie, gdzie są nagrody dla osób, które złożą deklarację podatkową w Poznaniu. Urząd jednak powiedział, że będzie prowadził inne działania. Szczerze mówiąc, poza krótką informacją na stronie internetowej, która zachęcała w sposób werbalny, nie widziałem żadnych działań, co mnie dosyć smuci. Inne miasta walczą o mieszkańców, np. w Warszawie funkcjonuje karta warszawiaka – mówi radny z Prawo do Miasta. - Moim zdaniem powinno być tak, że osoby, które składają deklaracje w Poznaniu czy dzieci dostają jakieś punkty do wykorzystania w ramach usług miejskich, a tego niestety nie ma – podsumowuje T. Wierzbicki.