ŚWIĘTA I PREZENTY W DOMU DZIECKA
Czy gwiazdka w domu dziecka może być szczęśliwa? Trudno sobie wyobrazić Boże Narodzenie bez spotkania z rodziną. Te dzieci nie mają jednak wyboru. Pracownicy Centrum Wspierania Rodziny „Swoboda” co roku robią wszystko, by ich wychowankowie mieli udane święta.
Mit pierwszy
Gdy jechałem na spotkanie z Magdą, kiedyś wychowawczynią a obecnie terapeutką, byłem przerażony. Moje wyobrażenia dotyczące takich miejsc były kreowane wyłącznie przez kinematografie oraz reportaże interwencyjne. Nie będę ukrywał, że spodziewałem się szpitalnych korytarzy, atmosfery nieufności a może nawet pewnej wrogości. Przecież wchodzę na terytorium osób, które i tak w życiu mają już mało, a ja chcę wyrwać im kolejną intymną rzecz. Świąteczne wspomnienia.
W autobusie wiozącym mnie do Centrum Wspierania Rodziny, jak na ironię losu siedziałem naprzeciwko kobiety z młodym chłopczykiem na kolanach. Strasznie się wiercił, wypytywał matkę o wszystko. Łącznie z tym, czemu pani przed nim ma brodę i wąsy. Mama cierpliwie tłumaczyła, że nie jestem panią a jedynie mężczyzną z długimi włosami, co w naturze czasem się zdarza. Gdy wysiadali na przystanku, chłopiec rzucił ni z tego, ni z owego „Kocham Cię mamo”. A mnie zrobiło się nagle strasznie przykro, bo jechałem do miejsca, gdzie takich słów nie słyszy się często.
Z zewnątrz „Swoboda” nie przypomina tych filmowych domów dziecka. Niski biały budynek podobny jest swym kształtem bardziej do szkoły lub przedszkola. Pierwsze, co rzuca się w oczy gdy podejdzie się bliżej, to ogromny szyld z napisem „Okno życia”. To wskazówka dla zdesperowanych matek, które nie chcą lub nie mogą wychować swojego dziecka, gdzie bez uszczerbku na jego zdrowiu mogą je pozostawić.
By wejść do środka trzeba skorzystać z domofonu. Przez niego dostałem instrukcję którędy dojść do schodów na pierwsze piętro. W środku mimo ciasnych korytarzy, niezwykle kolorowo. Jest jak w ulu, ktoś gdzieś stale przechodzi, dwaj panowie wnoszą kartony wypełnione jedzeniem i sokami. Tylko dzieci brak. Ani ich nie słychać ani nie widać. Jedynie rysunki i różnego rodzaju ręcznej roboty ozdoby wiszące na ścianach świadczą o ich istnieniu w tej placówce. Mimo ruchu na korytarzu, miejsce sprawia wrażenie ciepłego i przytulnego.
Mit drugi
Na pierwszym piętrze, jakaś kobieta prosi mnie bym poczekał przy schodach. Dosłownie kilka sekund później słyszę dochodzące z dołu rozmowy „Cioci” z dziećmi, które przyszły na klatkę schodową by ubierać choinkę stojącą w jej centrum. Owa „Ciocia” to właśnie Magda. Ciągle uśmiechnięta blondynka o niebieskich oczach. Na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie o wiele młodszej niż jest w rzeczywistości.
- Musi nam Pan wybaczyć zamieszanie, dziś mamy tutaj prawdziwe urwanie głowy – mówi witając się ze mną – normalnie jest tu o wiele spokojniej – przekonuje.
Na chwilę mnie zostawia, musi coś załatwić, nie pierwszy i nie ostatni raz podczas naszego spotkania. Trzy smyki pozostawione przy mnie w ogóle nie reagują na moją obecność. Dwóch skupia się na ozdobach choinkowych zrobionych z suszonych owoców. Trzeci próbuje czmychnąć na górę, ale ilekroć zachodzi na pierwsze stopnie druga „Ciocia” przywołuje go do porządku.
Magda najpierw pokazuje mi warsztaty choinkowe, które odbywają się na pierwszym piętrze w przestronnej sali. Multum dzieci przyrządza tam swoje indywidualne tekturowe choinki. Gdy wchodzimy nagle śmiechy i rozmowy zamieniają się w ciszę, ale trwa ona zaledwie sekundy, bo dzieci szybko zapominają o naszej obecności.
Blondynka zabiera mnie do pomieszczeń znajdujących się w prawym skrzydle budynku na parterze. To przede wszystkim jadalnia, tuż obok jest mała kuchnia. Za drzwiami jadalni, ogromna bawialnia. Jesteśmy w tak zwanym mieszkaniu numer II, gdzie mieszkają starszaki. Czyli nastolatki i dzieci samodzielne. W lewym skrzydle, mieszkanie numer I zamieszkują bardzo małe brzdące.
Siadamy w jadalni mieszkania II. Magda wpatruje się we mnie ze swoim pogodnym uśmiechem na ustach. Zaczynamy rozmawiać. Ona pracuje tu od sześciu lat, zna wszystkie dzieci, niektóre od początku ich przybycia. Kiedyś pracowała w banku, ale od zawsze marzyła, by pracować z dziećmi. Na początku kształciła się by zostać pielęgniarką, później studiowała pedagogikę. Ale po studiach, tuż po ślubie trzeba było myśleć o pracy gdzie można coś zarobić. Przypadek losu sprawił, że trafiło na bank. Kiedy kilka lat temu pojawiła się okazja pracy w „Swobodzie”, Magda się nie wahała. Wiedziała, że będzie zarabiać mniej, ale uzgodnili z mężem, że jakoś sobie poradzą.
- W naszym domu właściwie wszystkie dzieci mają rodziców – odpowiada, gdy pytam czy jakieś dziecko ma rodziców gdzieś na zewnątrz – Wszystkie. Nie mogą z nimi mieszkać przez różnego rodzaju sytuacje losowe. Problemy rodziców z nałogami, materialne, różni partnerzy i tak dalej. Nigdy nie oceniam, los potrafi rzucić człowieka w różne sytuacje. My też się staramy pomóc, organizujemy warsztaty dla rodziców „Klub dobrych rodziców”. Tam uczymy jak postępować z dzieckiem, ale często też zupełnie podstawowych rzeczy, jak posprzątać albo ugotować. Dla niektórych to problem – dodaje.
Mit trzeci
W tym roku na wigilie w Centrum Wspierania Rodziny zostanie dziewięcioro dzieci. Głównie maluchy, ale też trójka starszaków. Pozostałe dzieci, spędzą ten dzień ze swoimi rodzicami lub z rodzinami zastępczymi, które ubiegają się o adopcję. Z dziećmi w ośrodku zawsze zostaje para wychowawców z rana i popołudniu. Na noc pracuje tylko jedna osoba.
Tradycyjnie już w tym szczególnym dniu dzieciaki nie muszą nic robić. Nikt nie musi zmywać ani sprzątać, co w pozostałe dni jest rutyną. Kolacje wigilijną jada się w „Swobodzie” o czternastej, a po niej dzieciaki mogą rozpakować prezenty. I tu wydarza się prawdziwy bożonarodzeniowy cud. Co roku w październiku zbierane są od dzieci listy do Gwiazdora. Przy pomocy różnych sponsorów pracownikom Centrum udaje się spełniać przeróżne fantazje swoich podopiecznych. W tym roku na przykład hitem jest przebranie spider-mana i buty takie jak Lewandowskiego. Ale miecze świetlne Jedi, czy telefony komórkowe też nie są tu rzadkością. Wszystko w granicach rozsądku oczywiście. Wiadomo, że takie rzeczy jak laptop, czy skuter, to marzenia nie do spełnienia nawet w zwykłym domu.
Pracownicy bardzo dbają o atmosferę, aby dziecko nie rozmyślało za wiele nad tęsknotą za domem. Ale ta tęsknota jest i wszyscy o niej wiedzą. Musi być.
- W tym wszystkim wie Pan jest strasznie dużo miłości. Wiadomo, że dzieci marzą o tym żeby być w domu i chcą być z rodzicami. Ale trzeba sobie z tym radzić. Dorośli też bardzo często nie dostają tego, czego chcą. Musimy próbować patrzeć na to z innej strony. Są super fajne prezenty, panuje taki luz blues. My się naprawdę staramy i kiedy się usłyszy od dziecka, że jest mu lepiej niż w domu, to jest jak grom z jasnego nieba. Jak się słyszy „Ciociu tu jest mi lepiej”… zaraz się poryczę – ostrzega Magda ze łzami w oczach i ucieka do kuchni „po coś do picia”.
Pożegnanie
W pewnym momencie do jadalni zagląda jeden z trzech smyków odpowiedzialnych za przystrojenie choinki. Nie może wytrzymać bez „Cioci” Magdy. Blondynka zaprasza ciekawskiego młodziana do środka, a on woła kolegów. Przez dosłownie chwilę stali w kącie onieśmieleni nową osobą. Mimo, że na korytarzu staliśmy obok siebie. Wyciągnąłem do nich rękę w powitalnym geście. Pierwszy, który złapał moją dłoń, ubrany w koszulkę piłkarskiej reprezentacji polski, nie czynił tego w geście powitania.
- Chodź zobaczysz mój pokój – powiedział ciągnąc mnie za rękę – Tu ja śpię, a na górze mój brat - powiedział gdy weszliśmy do bocznego pokoju przy jadalni, gdzie stały dwa biurka i łóżko piętrowe. Nie zdążyłem nic odpowiedzieć, gdy kolejny porwał mnie krzycząc, że on ma aż dwa pokoje. Ale pozostali biegnąc za nami skandowali, że wcale nie ma, tylko jego pokój jest koło pokoju tych starszych. Pokoje mieszkańców ośrodka też nie są takie jak na filmach. Zamiast przypominających cele obskurnych ruder, piękne schludne pokoje, w których jest czyściej i ładniej niż w niejednym „porządnym” domu.
Jadąc autobusem w drodze powrotnej przypomniałem sobie dziecko mówiące „Kocham cię mamo”. Tym razem już nie było mi tak przykro.
-------
Tekst pierwszy raz ukazał się na portalu miastopoznaj.pl w grudniu 2014 roku.