GWIAZDKA 1945 ROKU
Poniedziałek, dnia 24 grudnia 1945 r. Kalendarz rzy.-kat. - Wigilia, Adama i Ewy.
Kalendarz słowiański – Godzisławy.
Kronika Poznańsk
„Komenda M. O. m. Poznania podaje do wiadomości, że na okres świąt Bożego Narodzenia od 24 – 26 bm. I na okres Nowego Roku od 31. 12 – 2. 1. 46 została zniesiona godzina milicyjna.
O ile okresowe zniesienie godziny milicyjnej wykaże, że dążeniem obywateli jest istotnie powrót do normalnych warunków spokoju i ładu w mieście, to będzie to wskaźnikiem dla M. O. by ograniczenie ruchu w godzinach nocnych całkowicie anulować.”
„Wobec zniesienia godziny milicyjnej na okres świąteczny, pasterki odprawiane będą w tym roku we wszystkich prawie kościołach o godzinie 12-tej w nocy. Tym samym zostanie wznowiona tradycja lat ubiegłych.
W parafiach św. Stanisława Kostki na Winiarach i o O.O. Zmartwychwstańców przy ul. Dąbrówki pasterki zostaną odprawione w pierwsze święto, to jest dnia 25 bm., o godz. 6-tej rano, a w parafii św. Jana Vianey na Sołaczu o godz. 6:30.”
„W ubiegłą sobotę odbyła się w Szpitalu Okręgowym nr 5 uroczystość gwiazdkowa dla rannych żołnierzy. Imprezę zorganizowały koła szkolne PCK przy 3-ciej szkole dla młodocianych i 15-tej Szkole Podstawowej”
„Decydującą rolę w służbie łączności, podczas niedawno ukończonych działań wojennych, odegrał niewątpliwie gołąb pocztowy, a niemniej duże zadanie spełniał i w innych rodzajach broni. Niejeden żołnierz zawdzięcza swe życie gołębiowi, niejednej jednostce udało się natarcie wsparte posiłkami, o których nadesłanie proszono za pomocą meldunków, przesyłanych tymi ptakami. Z tych to i z wielu innych powodów, gołąb pocztowy jest tak cennym ptakiem w przenoszeniu wiadomości.
[…]
Celem przedstawienia społeczeństwu nowego narybku czas zapoznania go ze znaczeniem gołębia pocztowego dla wojska, urządza Związek Hodowców Gołębi w Poznaniu pokaz gołębi pocztowych, który odbędzie się w dniach 6 i 7 stycznia 1946 roku w Sali ob. Zielińskiego przy ul. Rolnej 2. […].
W dniu wigilijnym
„A więc pierwsze po tylu latach święta wolne od huku dział, warkotu samolotów i jęku ginących.
Nad światem zalega cisza wytchnienia, spokój utrudzonych i błogosławieństwo pokoju. Wszystkie narody dobrej woli, jak w każdej rodzinie, zasiadają oto wspólnie do stołu, by po trudach i znoju najpotworniejszej w dziejach ludzkości wojny spożyć tradycyjną wigilijną wieczerzę.
[…]
Wieczór wigilijny 1945 roku, a więc roku który w pierwszych swych miesiącach łuną rozpalał nieba, krwią barwił ziemię, cierpieniem zabijał serca, jest gwiazdką narodów wolnych, narodów ciszy i pokoju, W ten wieczór wigilijny niech rodziny wszystkich narodów zasiądą przy stole, by w poczuciu szczęśliwości i nadziei dzielić się opłatkiem pojednania.
Wielka wigilia narodów oby stała się początkiem nowej ery: braterstwa, przyjaźni i poszanowania odwiecznych praw człowieka”**
„Gdziekolwiek święci się Boże Narodzenie, uważa się je za święto zgody. I dlatego jest to tak wzruszające święto. Więcej wzruszające niż jakiekolwiek inne. I tak odpowiada ono sercu ludzkiemu, które z natury rzeczy tęskni do pogodzenia, do ładu, do harmonii w współżyciu ludzkim! Jest to święto świąt – święto z całym naciskiem stwierdzające, że momenty łączące ludzi są i muszą być uznane za o wiele ważniejsze, niż momenty dzielące. Dlatego też ludzkość tak kocha to święto.
[…]
Święto zgody! Jakże konieczne dla ludzkości. Nie wierzę, żeby kiedykolwiek nastąpił okres, w którym by ludzie byli całkowicie zgodni w zapatrywaniach, poglądach, uczuciach. Przypuszczenie takie wydaje mi się równym absurdem, jak wiara w to, że wszyscy będą równie uzdolnieni, równie piękni i zdrowi. Nie jestem sielankopisarzem. A jednak jest faktem, nie dającym się zaprzeczyć, że ludzkość tęskni do zgody, do pojednania. Jest to fakt tak niezaprzeczalny, że tylko ciemny ignorant może mu zaprzeczyć. Albo niemniej ciemny doktryner nienawiści. Żywotność święta Bożego Narodzenia jest tego dowodem. […]”***
Świat polskich kolęd i pastorałek
„Niebiańska kolęda
Nad światem noc baldachim ciszy rozpostarła,
Zaduma w mroku duszy wspomnienie rozprzędła
Płyną wezbraną falą – lat dawnych widziadła,
Dzieciństwo pachnie świerkiem: hej, kolęda, kolęda!
Gdzie jesteś zgubiona o gwiazdo Betlejemska?
Oślepły oczy nasze od błysków srebrnej stali,
Za nami jak archanioł wlokła się losu klęska,
Bujne zaś sny młodzieńcze żar wojny w popiół spalił.
Uśmiecha się na warcie żołnierz rozmodlony
I tuli do swych piersi karabin jak syna,
Aż ozwą się w Noc Świętą na pasterkę dzwony
I buchnie w świat płomieniem Największa Nowina
Zgoreją od niej pęta grzechu i niewoli,
Rodzi się pod stajenką miłości legenda,
<Pokój – zawsze na ziemi – ludziom dobrej woli>
Idzie przez świat – jak piosnka – niebiańska kolęda…
Czyjaż to warga ludzka melodię jej wypowie,
Ona zawiłe ścieżki w nowe życie prości,
Dzielą się nią – jak chlebem – skrzydlaci aniołowie,
Sunąc na nartach zwiewnie ku bramom wieczności
A tylko raz się w roku iści na tej ziemi,
Łaska i Słowo boskie w pokornej podzięce,
Gdy łamią nad twą głową palcami drżącymi
Opłatek wigilijny – dobre matki ręce…
Wschodzi nad światem gwiazda z łez i mąk otchłani,
Na horyzoncie marszczą siwawe brwi – drzewa,
Ojczyzna śni – jak dziecko – pod śniegów puchami
A nad nią glorię szczęścia biedne serce śpiewa.
Z dalekich mórz i lądów lecą ptaki tęsknoty,
Ojczyzną w mokrych oczach srebrnym pyłem zawiało,
Chóry anielskich armii głoszą manifest złoty
W więzieniach wymodlone SŁOWO SIĘ CIAŁEM STAŁO!”****
„Najpiękniejsze bodaj z jasełek, to <Betleem Polskie> Łucjana Rydla, wystawiane na różnych scenach polskich i przez zespoły amatorskie. W tekstach Rydla znajdujemy odzwierciedlenie duszy polskiej. Na szczególną uwagę zasługują teksty, w których przewija się gehenna naszego narodu ciemiężonego w jarzmie niewoli. Powtarzając dzisiaj te teksty, napisane kiedyś, bardzo dawno temu, znajdujemy w ich treści dużo prawdy życiowej i niejedne z nich nie straciły zupełnie aktualności. […] Oto kredo krwawego tyrana:
< Otom jest pan nad światem i mocarz nad mocarze.
Przed moim majestatem wszystko pada na twarze,
Miecza mego brzeszczotem podbiłem cudzą ziemię,
Krwią, żelazem i złotem uciskam ludzkie plemię.
Królów brałem w niewolę, obalałem ich trony,
Kładłem sobie na czole zdarte z ich głów korony.
Tysiąc wsi, tysiąc grodów obróciłem w perzynę,
Sto podbitych narodów, blednie, kiedy ja skinę!
Mój ukaz światem włada i rządzę berłem krwawym
Zwyciężonemu biada, bo siła jest przed prawem.
Przed blaskiem mej korony, miast czołem bić w pokorze,
Zgnębion i uciśniony, targa ten lud obrożę.
Bunt w dumnym sercu niesie i powoływać śmie się
Na jakieś prawa Boże, na ludzkie jakieś prawa.
Ja Boga się nie boję. Z Nim najłatwiejsza sprawa.
I ludzi się nie wstydzę, bo znam potęgę moją,
A z klątw i krzyków szydzę. Na płacz na jęki głuchy,
Ciała wziąłem w niewolę, serca skułem w łańcuchy>
[…]
Wielka szkoda, że w tym roku nikt nie podjął się wystawienia jasełek. Wiadomo, że na skutek działań wojennych, zniszczono rekwizytornię i kostiumy, wykonanie zaś nowych byłoby rzeczą nader kosztowną. Wierzę jednak, że kiedyś znów będzie kontynuowana ta praca dla podtrzymania starej i pięknej tradycji.”*****
Choinka wśród ruin
„[…] Ma <gwiazdka> też to do siebie, że związane są z nią liczne zwyczaje. W tym wypadku – zresztą zdaje mi się jedynym – miasto w niczym nie ustępuje wsi, tak zwykle bogatej w pomysły związane z różnymi świętami. Pisano już o tym sporo. Znamy zwyczaje wsi nadto dobrze, żeby je tu przypominać. Ale przyjrzyjmy się tym razem sobie samym, my, mieszczuchy, i przyznajmy się do tego, że przecież mimo wszystko jesteśmy dużymi dziećmi i chętnie się po dziecięcemu zabawiamy.
<Tradycyjna> dziś już choinka jest naleciałością: to zwyczaj zachodni. Wieś choinki nie lubi, nie może się do niej przekonać. To też przeważnie tylko w miastach stała się choinka nieodłącznym rekwizytem dekoracyjnym wieczoru wigilijnego. Cieszą się płonącą choinką nie tylko dzieci: my też. W niektórych domach wprowadzono przed kilkoma laty zwyczaj wieszania pasożytniczej jemioły. Jest w tym więcej snobizmu niż zwyczajowości. Byłem kiedyś w takim domu, gdzie jemioła wisiała u futryny drzwi. Nie powiem, żebym nie odczuwał braku choinki. Szczęściem gospodarze przygotowali jeszcze szopkę albo jak w Poznaniu mówią żłóbek. A więc żłóbek. Oto już przecież w całym tego słowa znaczeniu polski zwyczaj.
[…] Jest taki zwyczaj znany w miastach centralnej i wschodniej Polski, że biesiadnicy przed siadaniem do stołu <zdmuchują przodków z krzesła>. Zwyczaj ten powstał wskutek mniemania, że duchy tych, co odeszli, przychodzą na wieczerzę wigilijną do swoich, by wespół z nimi spożyć postną ucztę. Zdmuchiwanie ma oczywiście zapobiec nieuniknionemu <zderzeniu się> z duchem przy siadaniu na krzesełku.
Wspomniałem o tym, że potrawy wigilijne są w Polsce tylko postne. Otóż tak jest tylko u nas: za granicą, zwłaszcza na zachodzie indyk czy nawet zając króluje na stole wigilijnym.
[…]
Zapobiegliwy gospodarz i pan domu nie zapomina włożyć pod talerze domowników srebrnej monety. Nie ma ponoć lepszego sposobu na zapobieganie brakowi gotówki.[…]
Siano pod obrusem czy dzielenie się opłatkiem to stare zwyczaje naszych antenatów. Pielęgnujmy je – powtarzam – i bądźmy dużymi dziećmi w to urocze, najmilsze święto jakim jest Boże Narodzenie.”***
„Pamiętamy wszyscy dokładnie, jak to przed wojną, w okresie świąt Bożego Narodzenia, wystawiano na placu Wolności choinkę, którą w porze wieczornej oświetlano rzęsiście białymi lampkami. Wokół drzewka gromadzili się przechodnie, a przede wszystkim matki ze swoimi najmłodszymi pociechami. […]
Przez sześć lat było co roku to samo, aż wreszcie nadeszła upragniona wolność, a z nią pierwsze święta Bożego Narodzenia w odrodzonej Polsce. Poznań zmienił oblicze, zmienił je plac Wolności, którego otoczenie zniszczyły potworne działania wojenne. Ale na ruinach, a raczej wśród nich, ustawiono znów choinkę. Stanęła imponująca i ożywiająca, promieniejąca życiem na swe otoczenie. Świeci znów dziesiątkami świateł dla tych, którzy nie mogą jej mieć w domu. Dla wszystkich stała się symbolem odrodzenia narodu, pokoju i pojednania.
I od tej pory stać będzie choinka co roku w tym samym miejscu, wyniosła i symboliczna. Teraz zdaje się ona tłumić ogrom zniszczenia, jakie ją otacza, odciągając oko widza od ruin, a być może, że za kilka lat będzie już stała i promieniowała swoim blaskiem wśród domów oświetlonych tak jak dawniej kaskadami świateł.”******
*Materiał powstał z subiektywnie wybranych fragmentów tekstów, które ukazały się na łamach Głosu Wielkopolskiego 24 grudnia 1945 roku.
**Autorem tekstu jest Tadeusz Henryk Nowak – dziennikarz, felietonista i satyryk. Ranny w powstaniu warszawskim. W 1945 powrócił do Poznania. W Głosie Wielkopolskim publikował recenzje teatralne, muzyczne, sprawozdania sportowe, fraszki oraz felietony.
***Autorem tekstu jest Wojciech Bąk – pisarz, prozaik i poeta. W 1944 wywieziony na roboty przymusowe do Niemiec. Po powrocie do Poznania redagował „Życie Literackie”. W 1945 otrzymał nagrodę literacką miasta Poznania. W latach 1945 – 1947 prezes poznańskiego oddziału Związku Literatów Polskich. Prześladowania i inwigilacja Wojciecha Bąka ciągnęły się od 1949 roku do jego śmierci w 1961. Zmarł w niejasnych okolicznościach 30 kwietnia 1961 roku. Jak utrzymuje Marcin Kącki w książce „Poznań. Miasto grzechu” ogromną rolę w dręczeniu Bąka odegrali koledzy ze Związku Literatów Polskich oraz ojciec Małgorzaty Musierowicz oraz Stanisława Barańczaka.
****Autorem kolędy jest Teodor Śmiełowski – wieloletni wiceprezes Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania, honorowy obywatel grodu Przemysła, redaktor, działacz kulturalny, społecznik.
*****Autorem tekstu jest Kazimierz Tomsza – tancerz, śpiewak, aktor. Całe życie związany z Poznaniem. Po II wojnie światowej występował na estradach i w rozgłośni poznańskiego radia. Był autorem i wykonawcą tekstów kabaretowych „Kukułka” i „Maska”. Kierownik zespołu żywego słowa „Czytelnika”, aktor Teatru Satyry, solista Operetki Poznańskiej.
******Autorem tekstu jest Eugeniusz Cofta – nestor dziennikarzy poznańskich. Absolwent Liceum św. Marii Magdaleny w Poznaniu, zasłużony i aktywny członek Stowarzyszenia Wychowanków i Przyjaciół tej szkoły. Związany z dziennikarstwem poznańskim przez całe życie.