NIESPEŁNIONE MARZENIA Z DZIECIŃSTWA!
Słowem wstępu chciałbym napisać w imieniu wszystkich dzieci, że dziękuję rodzicom za to, że SĄ, mimo tego, że czasem ich dorosły sposób myślenia jest dla dzieci właśnie zupełnie niezrozumiały.
Dlaczego? Dziecięca wyobraźnia jest bujna i bez granic. Dowodem są przeróżne dziecięce pomysły realizowane natychmiast i marzenia, które chcą zrealizować później. Niejeden chłopiec chciał zostać kosmonautą, inny żołnierzem albo gwiazdą estrady. Dziewczynki marzą, aby zostać modelkami, księżniczkami, a niektóre nawet chcą jeździć zawodowo za kółkiem wyścigowego samochodu. Źródeł czerpania pomysłów przez młodocianych jest bardzo wiele. Nie wszystkie marzenia zostaną spełnione… dlaczego? Może to los, może przeznaczenie..., a może to RODZICE, którzy skutecznie chcą wyperswadować z głów dzieci pomysły na przyszłość i zaprojektować dzieci na swój obraz i podobieństwo.
To może najpierw o moim prywatnym marzeniu z dzieciństwa, zawsze chciałem zostać zawodowym żołnierzem. Co dzień śniłem o pięknym mundurze, który będzie leżeć na mnie idealnie, a żartobliwie powiedzonko „za mundurem panny sznurem” będzie dotyczyło właśnie mnie. Jako mały chłopiec, oglądałem wiele filmów wojennych, gdyż zawsze ciekawiła mnie historia. Wspomnień weteranów wojennych słuchałem z wielką przyjemnością. Po takich doświadczeniach i po tylu wysłuchanych historiach zrodził się we mnie duch patriotyczny, który spowodował, że łezka kręci się w moim oku kiedy rozbrzmiewa hymn czy też gdy 1 sierpnia albo 27 grudnia wyją syreny,. Chciałem zostać żołnierzem, żeby móc bronić kraju przed, jak to sobie wtedy mówiłem, „złymi panami, którzy chcieli zgrabić Polskę”.
Zawsze, jak mówię Mamie, że chcę zostać żołnierzem i robić coś, o czym marzę od dziecka, ona reaguje tak samo, alergicznie – mówi, że oszalałem i nie ma o tym mowy (pozdrawiam Mamę). Wysuwa skrajne argumenty, że serce jej pęknie, gdy zobaczy mnie wyruszającego na bój, że zginę, a ona od razu po mnie z tęsknoty za synkiem. I w taki oto sposób nie mogę zostać żołnierzem z powodu matczynej troski. Może zrozumiem to, jak sam będę ojcem. Mimo że droga zawodowa stoi przede mną otworem, gdyż zbliża się osiemnasta wiosna mojego życia, to i tak marzenia swego spełnić na razie nie mogę.
Bywają jednak rodzice, którzy realizują dzięki własnym dzieciom swoje niespełnione marzenia z dzieciństwa. Ile razy słyszymy o Matkach, które fanatycznie chcą, aby ich córki zostały najlepszymi modelkami na całym globie? Niestety rzeczywistość przysłonięta zbyt wysokimi ambicjami sprawia, że dzieci płaczą w kącie, gdyż Mamy zmuszają je do ubierania dziwnych ubrań i chodzenia po wybiegu dla modelek, wymagają drakońskiej diety i wielu wyrzeczeń. Dzieci tymczasem chciałyby lepić babki z piasku na plaży wraz ze swoimi rówieśnikami.
Nie tylko marzenia związane z zawodem dziecka mogą stanowić dla rodzica problem, czasem nawet proste marzenie dziecka o posiadaniu psa ich przerasta! To chyba każdy rozpracował ze swoimi rodzicami. Niech z szeregu wystąpią osoby, które zaadoptowały pieska wraz ze swoimi rodzicami bez najmniejszego problemu. Obawiam się, że może być niewiele osób w tym gronie. A jakie zastrzeżenia mają rodzice do posiadania zwierzaka? Otóż nie wierzą w dzieci, zarzucają brak poczucia obowiązku…i robią to zaocznie, nigdy przecież wcześniej tego nie sprawdzili. Pytają więc: kto z nim będzie wychodzić na spacery, kto będzie karmić, poić, czesać, chodzić do weterynarza, uczyć, że na kanapie nie można spać, a pod zlewem się nie siusia? Dzieci deklarują więc, że będzie to ich zadaniem i one wszystkiego dopilnują.
Jak jest w rzeczywistości? Otóż z pieskiem o 6 rano wyjdzie… Tata oczywiście. Niestety często tak bywa, że zwierzątko szybko nudzi się dzieciom i chwała tym, które dotrzymują swoich obietnic, co do zajmowania się psem. Dlatego Rodzicom polecam zamiast psa przygarnięcie kota, on na pewno już sam się sobą zajmie. No może poza wyczyszczeniem kuwety...
Fantazje dziecięce o wymarzonym idealnym zawodzie są często hamowane przez troskę rodziców. Jako młodzi ludzie nie rozumiemy, co Rodzice widzą w nich złego, ale im człowiek starszy, tym częściej mówi: „Dobrze Mamo, że mnie odwiodłaś od tego niemądrego pomysłu”.
Tak to bywa, że umysły dziecięce z dorosłymi nadają na różnych falach. Może to i dobrze, bo zadaniem rodziców jest nas wychować najlepiej, jak umieją i przestrzec przed niebezpieczeństwem…
i za to ich kochamy.
Błażej Filipiak
XXV Liceum Ogólnokształcące
im. Generałowej Jadwigi Zamoyskiej w Poznaniu
_________________________
Artykuł powstał w ramach współpracy portalu Miastopoznaj.pl oraz Liceów Ogólnokształcących z Wielkopolski w ramach projektu "Akademia Młodego Dziennikarza".