CZYTANIE GAZETY ZACZYNAM OD… NEKROLOGÓW
To wcale nie jest szyderczy żart. Dla wielu starszych osób, ale nie tylko, lektura rozpocznie się właśnie z tego miejsca. Dlaczego?
Ot choćby, dlatego, że „taka jest tradycja”. W ten sposób tłumaczy mi to pani Halina Skowron, która niedawno na łamach prasy pragnęła uhonorować, zmarłego członka swojej rodziny wzmianką o śmierci, na łamach prasy. – W Poznaniu, zawsze zamawiało się nekrologi w „Głosie”, to właściwie normalne, że tam szuka się informacji o zmarłych. Wie pan, ile osób zaczyna lekturę, od strony z informacjami o zmarłych! Bardzo dużo i to nie tylko osoby w podeszłym wieku – uzupełnia Pani Halina. Innym wyjściem jest Wyborcza lub Rzeczpospolita. Te uchodzą według niektórych, za bardziej „elitarne”. Patrząc na sprawę z ludzkiej strony, są po prostu droższe. Dlaczego zatem, pani Halina zaczyna lekturę właśnie od tych stron? – W pewnym wieku ludzie szukają tam znajomych… - dodaje ze szczerością.
Nie tylko prasa o dużym nakładzie.
Z doświadczenia wiemy, że także lokalne gazety, funkcjonujące na terenie poszczególnych dzielnic, umieszczają na swoich łamach informacje, o tym, kto zmarł. Prym wiodą w tym wszystkim jednak Gazety Parafialne. Ich zawartość najczęściej traktuje o bieżących wydarzeniach w parafii i zawiera w sobie sporą ilość reklam. Ot na przykład, Tygodnik Dębiec – Gazetka jest do pobrania za darmo w kościele, zawiera w sobie informację o parafianach, którzy zmarli, ale informujemy też o dzieciach, które się narodziły oraz o zapowiedziach związków małżeńskich - czytamy na stronach Parafii Rzymskokatolickiej pw. Świętej Trójcy.
Jeśli nie lokalna prasa o mniejszym lub większym zasięgu, to gdzie należy umieścić nekrolog? Można spróbować w internecie. www.wspomnijbliskich.pl to prężnie działający portal, na którym można zamieścić anons, kondolencje oraz informację o mszy za dusze osoby zmarłej. – Zamawianie kondolencji czy wspomnień bliskich służy tylko i wyłącznie ich publikacji na portalu. Zamówienia online nie ukażą się w prasie – czytamy na portalu.
Nie jest tanio
Nic nie zapowiada, rychłego pojawienia się, lawinowych wspomnień bliskich w sieci. Dla starszych osób najważniejsze będą publikacje w prasie. Te popularne na łamach „Głosu” kosztują sporo. – Najtańszy i najmniejszy nekrolog kosztuje 159.9 złotych, jest publikowany w któryś dzień, pomiędzy poniedziałkiem, a czwartkiem. Piątkowy o tym samym rozmiarze to koszt 221,4 zł. Sobota kosztuje 196,80 - tyle najtańsze. Dla porównania najdroższe, czyli różniące się wielkością – w dniach tygodnia poza piątkiem 479.70, piątek to koszt 664.20, sobota 590.40 złotych – cennik pochodzi ze strony Głosu Wielkopolskiego. Formalności także w tej trudnej kwestii, pomagają zorganizować zakłady pogrzebowe.
Możemy też umieścić adnotacje o śmierci bliskiej osoby na łamach Rzeczpospolitej. Na drugiej stronie redakcyjnej, nekrolog o rozmiarze 105 x 59 milimetrów kosztuje 6800 złotych. Największy na tej samej stronie to koszt 13000 tysięcy złotych. Mówimy tu jednak o wydaniu krajowym i strategicznych, jeśli chodzi o treść. Stronach gazety. „Wyborcza” pozwala na bezpłatny nekrolog w sieci i gwarantuje dużo niższe ceny, niż prasa wspomniana wyżej.
Pozostaje jeszcze inna możliwość
Tradycyjne wzmianki o śmierci bliskich umieszczamy też na tablicach informacyjnych w pobliżu miejsc, gdzie mieszkały zmarłe osoby. Czasem możemy znaleźć informację w sklepie, bibliotece czy przychodni. Najczęściej wiadomość o pożegnaniu bliskiej osoby usłyszymy od bliskich, znajomych czy rodziny, lub znajdziemy wzmiankę, na drzwiach do domu tej osoby. Kilka ostatnich propozycji to takie, które nie generują kosztów. Choć dyskusja o pieniądzach w takim przypadku nie powinna mieć miejsca, większość osób bierze to pod uwagę. – Pochówek najbliższych nie jest niestety tani, dużo czynników dodatkowo podnosi jeszcze koszt pochówku. Nie mówię o zmowie zakładów pogrzebowych, jeśli chodzi o ceny, ale wiem, że taki, który chciałby to robić dużo taniej, nie zazna spokoju ze strony konkurencji – uzupełnia tajemniczo osoba, która kiedyś zajmowała się chowaniem zmarłych. Pomimo tego, że upłynęły już ponad dwa lata, nadal nie chce ujawnić nazwiska. Wiem tylko, że ten człowiek pracował na cmentarzu przy ulicy Lutyckiej.
Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny to czas, kiedy powinniśmy zwolnić i zastanowić się nad tym, dokąd właściwe każdy z nas tak pędzi. Warto by poza honorowaniem zmarłej osoby w lokalnej prasie, mieć ją także w sercu.