G. URBAŃCZYK: PRZEZ BIEGANIE MOŻESZ ODKRYĆ SWOJE MIASTO I ŚWIAT!
Grzegorz Urbańczyk wziął udział w ponad 150 biegach. W 2008 roku zdobył Koronę Maratonów Polskich a w 2014 pokonując niemal 50 km wywalczył 1 miejsce w biegu Wings for Life World Run Poland w Poznaniu. Już jutro będzie gościem podróżniczych spotkań Stowarzyszenia Kiwi. Nam opowiedział jak bieganie dało mu żonę, kto powinien biegać i czy przez bieganie można zwiedzić świat.
Marek Mikulski: Skąd pomysł na bieganie wyczynowe?
Grzegorz Urbańczyk: Nie nazwałbym siebie biegaczem wyczynowym. Jestem zaawansowanym amatorem, nie biegam wyczynowo. Zawsze interesował mnie sport. Grałem w siatkówkę, trenowałem karate i inne sportowe dyscypliny. Bieganiem zainteresowałem się, gdy mój ojciec zaczął biegać maratony. Po ukończeniu 18 roku życia mogłem już brać udział w takich imprezach i tak to się dalej potoczyło.
Piszesz o sobie, że późno zacząłeś biegać. Co to znaczy późno, gdzie jest granica?
Żeby osiągać dobre wyniki, mieć szansę na start w mistrzostwach świata, czy olimpijskich trzeba zacząć trenować mniej, więcej w wieku 10 lat. Kiedy masz lat 18, 20 organizm jest już na tyle uformowany, że pewnych rzeczy nie przeskoczysz. Nie osiągniesz już takich szybkości jakie mógłbyś wcześnie zaczynając trening. Im szybciej zaczniesz przyzwyczajać organizm do wysiłku tym lepiej. Ja tak na poważnie i regularnie zacząłem biegać koło 22 roku życia. Wcześniej to była bardziej zabawa niż sport.
Czy dzięki bieganiu można zwiedzić świat?
Oczywiście! Ale bardziej powiedziałbym w sposób lokalny, a nie globalny. Dzięki treningowi możesz poznać swoje miasto, ulice na które w normalnej sytuacji byś nie zaszedł, odwiedzasz próbując wydłużyć swoją trasę. To niezwykłe w tym sporcie, że trenując możesz poznawać nowe miejsca. Nie tylko w swoim mieście ale na przykład, gdy wyjeżdżasz na wakacje. Zwiedzasz świat uczestnicząc także w biegach, które dziś odbywają się chyba w każdym miejscu na naszym globie. Mnie bieganie pozwoliło zwiedzić niezwykłe miejsca. Można też łączyć bieganie z turystyką i po zawodach zwiedzić miejsce, w którym się biegło.
Biegałeś w Australii, Chorwacji i Słowacji, a czy razem z tym szło poznawanie ludzi tam żyjących, ich kultury, kuchni, zwyczajów?
Staram się, by nie było to tylko odhaczenie kolejnego biegu i powrót do domu. Czasami przyjeżdżam wcześniej, by się zaaklimatyzować, zwiedzić miejsca przez które będę przebiegał. Częściej jednak zostaję po biegu. Wtedy głowa jest wolna od stresu towarzyszącego mi przed startem. Poznaję wtedy ludzi, ciekawe miejsca, chcę wiedzieć jakie zabytki stoją w miastach, gdzie przyszło mi startować. Biegając nawiązuję też mnóstwo znajomości z innymi biegaczami. W moim przypadku dzięki biegom poznałem swoją żonę. Wciąż razem biegamy i wyjeżdżamy razem na zawody. Dzięki bieganiu poznałem też ludzi z mojego obecnego zespołu For Run Team. Z całą pewnością ta dyscyplina pomaga poszerzać horyzonty i poznawać inne kultury.
Biegi stały się bardzo popularne w ciągu ostatnich lat, Ciebie jako uczestnika ale też organizatora cieszy, czy smuci fakt, że przy każdej nadarzającej się okazji organizowany jest bieg?
W tym wszystkim trzeba znaleźć równowagę. To fajnie, że różne biegi powstają, dzięki temu wielu ludzi ma szansę poznać i zacząć uprawiać ten sport. Warto jednak pamiętać, iż ilość nie zawsze idzie w parze z jakością. Jeśli ktoś na swój pierwszy bieg wybierze imprezę, która jest słabo zorganizowana, to może się zwyczajnie zniechęcić. Często też, na przykład w Poznaniu, w ciągu jednego weekendu odbywają się cztery imprezy biegowe. Takie rzeczy mogą doprowadzić do przesytu. Bardzo wielu organizatorów biegów stawia sobie za cel pobicie kolejnego rekordu frekwencji, a ludzie szukają kameralności, unikatowości. Wolą pobiec w niszowym biegu na sto osób zamiast w wielotysięcznym tłumie, w którym stanowią anonimową część masy. Każdy z organizatorów imprez sportowych powinien odpowiedzieć sobie na dwa pytania „Czy warto organizować kolejną imprezę?” oraz „Czy to co robię jest naprawdę czymś unikatowym i wnosi coś do świata biegaczy?”.
Co powiesz poznańskim kierowcom, którzy narzekają na wieczne blokowanie ulic przez biegaczy?
To bardzo ciężki temat. Jeśli ktoś sam biega, to inaczej spojrzy na sprawę blokowania ulic. Rozumiem, że niektórym ludziom może to przeszkadzać. Ale z drugiej strony, jeśli policzymy imprezy, które w Poznaniu poważnie blokują ulice, to wyjdzie ich 5 może 6 w roku. To niewiele, a przecież takie imprezy jak Poznański Maraton, czy Poznański Półmaraton nie odbywają się u nas od roku albo dwóch i z pewnością wpisały się w świadomość Poznaniaków. Wiadomo, że w kwietniu jest półmaraton a w okolicach października maraton. Dla nikogo nie powinno to być wielkie zaskoczenie ani problem. Z tego co ja słyszę od zawodników z innych miast, Poznań ma jednych z najlepszych kibiców w kraju. Więc może ten odsetek kierowców, czy też mieszkańców niezadowolonych z biegów jest u nas mniejszy niż w innych polskich miastach.
Jest taki bieg w którym byś nie pobiegł?
Nigdy się nie zastanawiałem nad tym w jakim biegu bym nie pobiegł. Raczej myślę o tym w jakim biegu jeszcze chciałbym wziąć udział.
Mówi się, że bieg to sport dla każdego, podzielasz te opinie?
Myślę, że tak. Oczywiście, nie mówimy tu o zawodowym, czy wyczynowym bieganiu. Ale jeśli chodzi o pokonywanie tras marszobiegiem lub spokojnym truchtem, to jak najbardziej. Pod warunkiem, że nie ma żadnych medycznych przeciwwskazań. Bieganie to również podstawa wszystkich innych sportów. Wioślarze, piłkarze, siatkarze wszyscy biegają. Bieg jest bazą dla kondycji. Po prostu to sport dla każdego!
Czym jest "Turystyka biegowa"?
To na przykład wybranie sobie miasta 20 kilometrów od własnego miejsca zamieszkania, pojechanie tam i zwiedzanie podczas biegania. Nie trzeba też rozpoczynać od wielkich podróży. Mówiłem już na początku o lokalnym aspekcie takiej turystyki. Czasem wystarczy założyć buty i wybiec z domu, kierować się w nieznane sobie uliczki, w miejscu gdzie zawsze skręcało się w prawo tym razem skręcić w lewo. Początki mojego biegania właśnie tak wyglądały. Odkrywałem nowe drogi i leśne ścieżki, to był początek przygody. Później pojawiło się pragnienie, by pobiec jeszcze dalej w inne nieznane miejsca.
Co czujesz, gdy biegniesz?
Na to składa się wiele skrajnych odczuć. Na początku pojawia się zmęczenie, czyli można powiedzieć, że uczucie negatywne. Szczególnie, gdy chce się pobiec na 100%, pobić swój rekord życiowy. Jeśli udaje się utrzymać założone tempo, wyprzedza się zawodnika, z którym się rywalizuje, to pojawia się satysfakcja. Często samą przyjemnością jest piękne miejsce, które zwiedzasz biegnąc. Ogromna radość jeśli uda się coś wygrać i z drugiej strony rozpacz, gdy nie udało się osiągnąć wymarzonego wyniku. Czasem w jednym biegu mogą się pojawić dwie skrajne emocje. Wielka radość, bo utrzymujesz tempo i ogromne rozczarowanie a nawet rozpacz, gdy podczas takiego biegu złapiesz kontuzję i nie możesz biec dalej.
Gdy zdobyłeś 1 miejsce w biegu Wings for Life w Poznaniu w 2014 roku, jakie to było uczucie?
To był bardzo dziwny bieg. Nie myślałem, że pobiegnę tak daleko. W założeniach miał to być start treningowy, chciałem przebiec 10 kilometrów. Jednak od właściwie początku byłem na prowadzeniu, więc po tych 10 kilometrach nie wypadało się nagle zatrzymać. Dla mnie samego to była niespodzianka. Można powiedzieć, że to zwycięstwo zdarzyło się przez przypadek. Z drugiej strony, byłem dobrze przygotowany i mimo, iż nie zakładałem ścigania się, to wyszedł jeden z najlepszych startów w moim życiu. Dzięki tej wygranej mogłem w następnej edycji wystartować w Australii. Na pewno towarzyszyła temu wszystkiemu ogromna radość.
Jest jakiś główny cel, który sobie stawiasz w bieganiu?
Jest ich kilka. Przede wszystkim biegi górskie, z którymi wiążę swoją przyszłość. Taką wisienką na torcie dla maratończyka jest bieg w Nowym Yorku. Te największe maratony w Londynie, Paryżu i innych wielkich miastach świata również chodzą mi po głowie.
****
Link do wydarzenia na FB: https://www.facebook.com/events/1090889001028820/
Link do strony Grzegorza Urbańczyka: http://forrun.pl/
Spotkanie w TROPS Akademickim Centrum Kultury zorganizowało stowarzyszenie „Kiwi”, którego patronem medialnym jest nasz portal.