HEJT PROSTO W TWARZ CZYLI ROAST
Każda osoba zna taką, której nie lubi. Najczęściej zachowuje się wtedy według dwóch schematów: albo mówi jej to prosto w twarz, albo informuje o tym wszystkich, oprócz samej zainteresowanej. Niestety wielu z nas wykorzystuje tę drugą opcję.
Wolimy obmawiać ludzi, niż im powiedzieć wprost, o co mamy pretensje. Dlaczego tak się dzieje? Bo to wymaga odwagi. No właśnie – odwaga. To od niej zależy, czy jesteśmy w stanie powiedzieć o naszych odczuciach drugiej osobie. Potrzebujemy do tego odpowiednich warunków, łatwiej napisać coś obraźliwego, najlepiej anonimowo, trudniej publicznie zelżyć, wtedy urządza się roast…tylko, jaki tego sens?
Roasty to rodzaj komedii scenicznej i publicznego występu. Ten gatunek prawie „rozrywkowy” polega na występie roastowanego i zaproszonych gości. Podczas programu to oni wzajemnie obrzucają się obelgami, wyzwiskami, wytykają sobie wady, niekiedy w brutalny, impertynencki i niekulturalny sposób. Najczęściej grillowane są tzw. gwiazdy, a sama forma roastu nie jest nowa, bo powstała w latach dwudziestych XX wieku.
Sam roast w Polsce nie był taki popularny aż do momentu urządzenia go przez Kubę Wojewódzkiego. Ostatnio roastowanym był również Michał Szpak. Wśród zaproszonych celebrytów znaleźli się aktorzy, satyrycy i dziennikarze. Nawzajem obrzucali się wyzwiskami, które często przekraczały granice wulgarności i tylko niekiedy były zabawne. Ich wyraz zależał jedynie od poczucia smaku i kultury gościa. Z uwagi na obsceniczność roasty nie są więc przeznaczone dla młodszych widzów. Potrzeba jednak dużej dawki dystansu, by taki roast przypadł do gustu – nawet jeśli uznamy, że poczucie humoru jest naszą mocną stroną. Poruszanie tematów tabu to norma roastowych wystąpień publicznych, język również pozostawia wiele do życzenia. Dlaczego zatem urządza się roasty? …może dlatego, że roastowani szukają kontaktu z widzem, a jak nie nawiązać go lepiej, niż podczas wspólnego wytykania wad innym?
Najczęściej roastowani są celebryci. Niektórzy z nich potrafią się śmiać z samych siebie tak samo, jak i z innych. W internecie oprócz roastu Wojewódzkiego można znaleźć też roasty Czesława Mozila, Szymona Majewskiego lub Huberta Urbańskiego. Niestety, również i w tych roastach nie obyło się bez niesmacznych żartów.
Śmiech to zdrowie, ale śmianie się z innych już chyba nie, chyba, że sam wyśmiewany również się śmieje. Niestety uczestnicy roastów najwyraźniej o tym zapomnieli. Nikt nie potrafi zrozumieć celu roastu, bo czy wytykanie czyichś wad naprawdę jest takie zabawne? Zanim zaczniemy wypominać innym ich wady, może warto spojrzeć na siebie. W roastach nie ma żadnych zasad i chyba właśnie to jest w nich najgorsze.
Agnieszka Markocka
XXV Liceum Ogólnokształcące im. Generałowej Jadwigi Zamoyskiej w Poznaniu