CZY POTRZEBUJESZ PSIEJ MAPY?
W drugiej części reportażu o poznańskich twórcach portalu dogmapa.pl dowiecie się dlaczego ich wyszukiwarka nie nazywa się psia mapa. Czy Ola i Piotrek są psimi ekstremistami oraz jaka przyszłość czeka ich portal.
To co dobre idzie na zachód
- W Czechach, Niemczech czy Francji pies w restauracji nikogo nie dziwi. Przez jakiś czas 10 lat temu mieszkałam we Włoszech. Wiesz jaki to był dla mnie szok, gdy ludzie wieczorem przychodzili do baru ze swoimi psami?! – pyta Ola.
Okazuje się jednak, że im dalej na Wschód tym mniej psiolubnych miejsc. Węgrzy, nasze bratanki, tak jak my nie przepadają za czworonogami w restauracjach i hotelach. A to przecież dopiero początek państw w kierunku wschodu słońca. Jak jest na Ukrainie, czy Rosji, gdzie wciąż popularne są takie przysmaki jak smalec z psów?
- Wśród hotelarzy i restauratorów rośnie jednak świadomość potrzeby tworzenia takich psiolubnych miejsc. Nie z potrzeby serca, nie okłamujmy się. Po prostu, to rosnąca grupa konsumentów. Jeśli nie wpuszczą Cię do tej restauracji, to pójdziesz do konkurencji. Właściciele takich miejsc zdają sobie z tego sprawę, dlatego ciągle rośnie liczba lokali, gdzie psy są wpuszcza. – przekonuje Piotrek.
Bohaterowie tej opowieści zwracają uwagę na ważny fakt, coś czego jeszcze kilka lat temu nie było, czyli miski z wodą wystawiane dla psów przy sklepach, stacjach benzynowych, czy restauracjach. W ostatnim czasie nawet reklamodawcy zaczęli odwoływać się do naszych pupili i to próbując sprzedać nam towar, czy usługi z psami nie związane. Można by tu wymienić reklamy amerykańskiej restauracji, czy znanego portalu aukcyjnego. Innymi słowy, cały zachodni świat dostrzega potencjał posiadaczy czworonogów. A Ola i Piotrek widzą potencjał w zachodzie.
- Nasz portal mógł nazywać się psiamapa.pl ale wtedy nieodwracalnie zamknęlibyśmy sobie furtkę na działalność międzynarodową. Nie chcemy ograniczać naszej mapy tylko do Polski. Chociażby dla tego, że psiarze w naszym kraju wyjeżdżają też za granicę i fajnie byłoby móc im wskazać miejsca przyjazne psom, na przykład w Londynie, czy Paryżu. – wyjaśnia mi Piotrek, gdy nagle przerywa nam Ola.
- Ale pamiętaj, że nasz portal nazywa się dogmapa. Nie dogmap, czy dogmaps. Mapa jest takim moim polskim wtrętem do nazwy. Niby zagranicznie ale jednak swojsko! – śmieje się Ola.
Psi (nie)terroryści
- Nigdy nie wyproszono nas z restauracji ze względu na psa. Ale my też staramy się nie prowokować takich sytuacji. Gdy w podróży chcemy zjeść coś w lokalu, to najpierw idę ja, a Ola i Jeffrey zostają w aucie. Pytam się kogoś z obsługi, czy to nie problem, że chcemy wejść z psem. Jeśli faktycznie nie ma problemu i obsługa jest nastawiona entuzjastycznie to wchodzimy. Chyba, że widzę po minach pracowników, iż ta zgoda na psa jest trochę wymuszona. Dla nas to nie problem, wolimy pojechać w inne miejsce niż męczyć się w dziwacznej atmosferze. Zdarzyło się nam, że jechaliśmy głodni przez cztery godziny zanim udało się coś znaleźć – śmieje się Piotrek.
- Bo my nie jesteśmy bojownikami o prawo do przebywania w każdym lokalu z psem. Jeśli właściciele nie życzą sobie czworonogów w swojej restauracji, to my szanujemy ich decyzję. Są też miejsca, w których w sposób oczywisty obecność psa nie jest mile widziana. Na przykład bardzo ekskluzywne i drogie restauracje. Zauważyliśmy też, że konkurencyjność ma duże znaczenie. Jeśli w pobliżu nie ma innego lokalu, to właściciele restauracji nie muszą iść na ustępstwa, bo wiedzą, że i tak większość ludzi będzie jadła u nich. – dodaje Ola.
Na dogmapie możecie też zetknąć się z opisem restauracji, czy hotelu, który będzie brzmiał „Tu na razie z psem nie wejdziesz, czekamy aż to się zmieni”. Twórcy psiej mapy chcieli uniknąć negatywnego przekazu na swojej stronie. Nie znajdziecie tam „czarnej listy” miejsc gdzie nie wolno wchodzić z psami. Stało się tak ponieważ Ola i Piotrek nie chcą zabierać przestrzeni osobom, które nie lubią przebywać ze zwierzętami. Więcej, dzięki ich wyszukiwarce osoby, które psów nie lubią mogą znaleźć lokal, w którym na pewno tych zwierząt nie zastaną.
- Nie chcemy negatywnego przekazu na dogmapie. Naszym celem jest pomoc a nie szkodzenie komukolwiek! – zapewnia Ola.
Psi facebook
Portal Poznaniaków szybko się rozwija. Prężnie działa też strona na facebooku. Dzień przed naszym spotkaniem swoją premierę na tym portalu społecznościowym miał ich autorski komiks, który będzie opowiadał o różnych zabawnych przygodach pary psów Dogmary i Piesława. Warto tylko wspomnieć, że przez miesiąc działalności ich facebookowy funpage polubiło ponad 11 tysięcy osób!
- Chcielibyśmy co kilka tygodni wrzucać te śmieszne rysunkowe historyjki ale wszystko zależy od weny. W ogóle miło by było, gdyby udało nam się stworzyć taką ogromną ogólnopolską bazę danych, żeby psiarze mogli znaleźć u nas dowolną informację na temat psów… - tym razem w słowo Oli wchodzi Piotrek. -Co tu kryć, chcielibyśmy być psim facebookiem!
Głowy mają pełne pomysłów. W planach już są wspólne psie spacery. Tak, żeby ludzie z psami, którzy mieszkają blisko siebie mogli się poznać i razem wyprowadzać swoich podopiecznych. Twórcy portalu chcą ułatwiać innym osobom kontakty z psimi behawiorystami. W dalszych planach widzą też możliwość współpracy nie tylko ze poznańskim schroniskiem ale także innymi podobnymi ośrodkami w całej Polsce.
A w praktyce?
- Polecam i polecać będę zawsze restauracje Umberto na Cytadeli! Po pierwsze, można się tam wybrać z psem bez żadnego problemu. Po drugie, dają tam świetne jedzenie. Po trzecie, Cytadela to idealne miejsce na spacer z psem. – odpowiada Piotrek, gdy pytam jakie miejsca polecają w Poznaniu.
Ola natomiast, szybko wpisała nasze miasto w ich wyszukiwarkę i po sekundzie wiedzieliśmy już, że w samym Poznaniu jest aż 107 psiolubnych miejsc. To nie tylko restauracje, także hotele i inne miejsca gdzie świadczone są usługi dla psów.
- Ale w Karpaczu jaka jest świetna restauracja. – zaczyna nagle Ola – U Petiego! Dostaniecie tam każdy rodzaj steku a pies może wejść bez problemu. Dostanie też miskę wody. – zapewnia Ola.
- I stek też. W każdym razie Jeffrey ode mnie dostał. – mówi mi konspiracyjnie Piotrek.
Dogmapa to dla nich na razie hobby. Obydwoje pracują zawodowo. Nie kryją jednak, że gdyby zaistniała taka możliwość, to chcieliby się całkowicie poświęcić swemu psiemu projektowi. Złożyli mi również obietnicę, której dotrzymania musisz czytelniku dopilnować.
- Nasza wyszukiwarka jest całkowicie bezpłatna i taką pozostanie na zawsze. – obiecuje Ola – Człowiek nigdy nie będzie musiał płacić za znalezienie miejsca przyjaznego dla psa. Natomiast, chcielibyśmy oczywiście w przyszłości wprowadzić na naszą stronę internetowy sklepik, gdzie ludzie mogliby kupować chusty dla psów, nerki dla piarzy, czy koszulki z naszym logo. Będziemy za to wdzięczni ale też nie chcemy nikogo do tego zmuszać. – dodaje.
Ola ma też marzenie, by w ich sklepiku pojawiły się zabawki rozwijające inteligencję psa. Takie rzeczy stawiają psu określone zadania, które musi wykonać aby otrzymać przysmak. Niektóre są bardzo skomplikowane i gdy tłumaczyła mi jaką zabawkę chciałaby sprawić Jeffrey’owi zacząłem się zastanawiać, czy ja dałbym radę zdobyć przysmak?!
- Mamy już takie fajne naklejki na samochód. Jest na nich nasze logo z hasłem „Mam psa ze sobą”. Gdy je zobaczyłem, pomyślałem sobie „kurcze, jakie to by było niesamowite jechać gdzieś w zupełnie innej części kraju i zobaczyć samochód z taką naklejką”. To jest moje skryte marzenie. – mówi Piotrek.
Przerwa na reklamę 2
Więc wiecie już, że z prawej strony moja pacha była namiętnie molestowana przez Huskara. Z lewej zaś, zostały strzępy po zabawie Jeffrey’a. Za co z resztą mnie dostały się bęcki od Oli, bo długo wypracowywany przez nią z Jeffem nawyk nie gryzienia ludzkich rąk zaprzepaściłem w 40 minut. Ja oczywiście wiedziałem, że Jeffrey sobie żartuje, niby trzymał moją dłoń w pysku ale ani razu nie ścisnął nawet szczęki… a mógłby.
W miarę jak nasza rozmowa szła ku końcowi, psy straciły mną zainteresowanie. Huskar wybiegł do ogródka a Jeff przebudowywał swoją pluszową budę tak intensywnie, że w pewnym momencie zastaliśmy tę budę przewróconą do góry nogami i czarnego kundelka kopiącego w dachu, który akurat w tamtym momencie był podłogą.
Z wielkim trudem opuściłem dom Oli i Piotrka, najchętniej porwałbym ze sobą ich dwa cudowne psiaki. Ale w domu czekała na mnie fretka. Co ciekawe, przez pierwsze pół godziny wylizywała moje przedramię, dokładnie tam gdzie lizał Huskar. Natomiast, resztę wieczoru spędziła na szarpaniu moich pomarańczowych opasek, tak jak robił to niedawno Jeffrey.
Koniec części drugiej
Link do portalu: https://www.dogmapa.pl/
Link do strony facebook: https://www.facebook.com/DogMapa/?fref=ts