RO JEŻYCE: DOM TRAMWAJARZA TO MIEJSCE WARTOŚCIOWE DLA LOKALNEJ SPOŁECZNOŚCI
Dom Tramwajarza przez 6 lat stał pusty. Od roku dzieje się tam wiele ciekawych inicjatyw kulturalnych. Problemem okazuje się być jednak zbyt niski budżet przyznany ze środków miasta. - Obecnie mamy taką sytuację, że pensje dla pracowników wynoszą ok. 300 złotych - mówi Patryk Lichota, prezes Fundacji Amarant.
Na ostatnim posiedzeniu kultury i nauki radni dyskutowali między innymi o Domu Tramwajarza. Obecnie operatorem obiektu jest Centrum Amarant - fundacja, która została wyłoniona w konkursie. - Chcieliśmy stworzyć nowe miejsce, między innymi nawiązując do kina, które niegdyś tam było. Ponadto prowadzimy szereg inicjatyw teatralnych i tanecznych, również pod kątem edukacyjnym - wyjaśnia Patryk Lichota, prezes Fundacji.
Problemem okazuje się zbyt niski budżet przeznaczony na działalność tego miejsca. - Działamy w sposób ciągły, każdego dnia. Łączymy kulturę i działania lokalne, angażując też odbiorców - przekonuje Lichota. - W drodze konkursu Centrum otrzymało 57 tysięcy złotych na roczną działalność, to niewiele biorąc pod uwagę fakt, że promowanie naszych wydarzeń, utrzymanie miejsca funkcjonującego od rana do wieczora oraz ludzi, którzy tu pracują i poświęcają mnóstwo czasu, też kosztuje. Obecnie mamy taką sytuację, że pensje dla pracowników wynoszą ok. 300 złotych - tłumaczy.
RO Jeżyce: Organizacja skupia seniorów, dzieci i młodzież - ludzi w różnym wieku
Fundacja działa w trybie dotacyjnym, musi więc co do grosza rozliczyć się w budżecie. - Mamy także imprezy biletowane, ale one mogą pokryć jedynie wynagrodzenia dla artystów - mówi Patryk Lichota. - To są niskie kwoty, bilety kosztują symboliczne 10 złotych. W praktyce wygląda to tak, że dopłacamy tym artystom z własnych pieniędzy, a chcemy pokryć te koszty. Szczególnie w sytuacji, gdy występujący przybywają z różnych stron świata - uzupełnia przedstawiciel centrum Amarant.Większość imprez, która odbywa się w Centrum Amarant jest jednak darmowa.
- To jedyna organizacja, która skupia seniorów, dzieci i młodzież, ludzi w różnym wieku - podpowiada przewodnicząca rady osiedla Jeżyce Aleksandra Sołtysiak-Łuczak. - Nie jesteśmy w stanie dofinansować Centrum Amarant, a pieniędzy z grantów nie uda się pozyskać np. na remont elektryki, który też w tym miejscu jest potrzebny. A tu przede wszystkim chodzi o takie finansowanie - dodaje. - To miejsce jest wartością dla naszej lokalnej społeczności i ważnym jest, aby był on bezpieczny także technicznie - podkreśla Sołtysiak-Łuczak.
Filip Schmidt, przewodniczący zarządu rady osiedla Jeżyce uzupełnia, iż patrząc na to miejsce, należy wziąć pod uwagę, że skupia ono wiele organizacji pozarządowych. - W tej chwili spotyka się forum, ustalany jest regulamin korzystania z sali, więc logika funkcjonowania tego miejsca i koszty są zupełnie inne niż w przypadku projektów, które działają do konkretnej godziny - słyszymy. - Rada osiedla jest w stanie jedynie sfinansować urządzenia mobilne takie jak np. rzutnik - dodaje Schmidt.
Całkowita dotacja jest jednak większa
- Intencja jest taka, że aby dalej prowadzić tę działalność, Centrum Amarant potrzebuje większych środków - zauważa przewodniczący rady miasta Grzegorz Ganowicz. - Najpierw należy określić o jaką kwotę chodzi, do tego trzeba jasno powiedzieć, że całkowita dotacja miejska jest wększa, ponieważ pokrywa koszty mediów i lokalu. Pod rozwagę trzeba wziąć również fakt, iż w Poznaniu działa sporo różnych organizacji pozarządowych, które znajdują lokal i same go opłacają - przekonuje. - Musimy przyznać, że w rzeczywistości dotacja ze środków miejskich wynosi zdecydowanie więcej niż te 57 tysięcy. W praktyce podejrzewam, że jest to 150 lub 200 tysięcy złotych - dodaje Ganowicz.
- Do tego co się tam dzieje i tak to finansowanie jest skromnie - wtrąca z kolei Antoni Szczuciński, przewodniczący komisji kultury i nauki. - Pytanie brzmi w jaki sposób mamy się na to zaopatrywać przyszłościowo, aby zaradzić np. kwestiom remontowym. Samo wejście wymaga odmalowania, są to pilne potrzeby - przekonuje. - Mam nadzieję, że w przyszłorocznych działaniach grantowych, kwota odnajdzie odzwierciedlenie w stosunku do tego, co w tym miejscu się dzieje - dopowiada Szczuciński.
"Każde dzielnice powinniśmy traktować na równych warunkach"
Marek Sternalski, przewodniczący klubu radnych Platformy Obywatelskiej uważa natomiast, iż warto pomyśleć o wsparciu działań kulturalnych na terenie tzw. osiedli peryferyjnych. Ponadto podkreśla, że stwierdzenie, iż w Centrum Amarant działa więcej podmiotów, nie jest dla niego żadnym argumentem. - Tym bardziej potrzebna jest mobilizacja do pracy, poza tym moim zdaniem każde dzielnice powinniśmy traktować na równych warunkach - uzupełnia Sternalski.
Z tą oceną nie zgadza się wiceprzewodnicząca rady miasta Katarzyna Kretkowska. - Ten budynek stał niewykorzystany przez 6 lat i co roku był opłacany przez ZKZL kwotą 70 tysięcy. Podkreślę raz jeszcze, wówczas nie odbywała się tam żadna inicjatywa - mówi. - W czerwcu 2014 roku odbyło się ostateczne spotkanie komisji kultury i nauki, na którym ówczesny prezes ZKZL zaproponował, żeby miasto zorganizowało tam coś, co ożywi ten budynek. Był to obiekt trudny do wypełnienia go treścią kulturalną - przypomina radna. - Można działać społecznie w określonym czasie, ale nie można żyć z działalności społecznej. Patrząc praktycznie, w tym miejscu brakuje środków na prozę życia - ocenia Kretkowska.
Bezpieczna przestrzeń dla mieszkańców
Grzegorz Ganowicz przekonuje, iż z tej sytuacji nie idzie wybrnąć z sposób doraźny. - Można zaproponować to, co będzie możliwe do przygotowania w najbliższym czasie, czyli ogłoszenie konkursu na prowadzenie działalności z zaplanowaną umową na 3 lata. Otrzymana w ten sposób kwota mogłaby zostać przekazana na bieżące funkcjonowanie tego miejsca. Zawsze pojawia się pytanie o środki pozadotacyjne - uważa.
- Dobrze byłoby, gdyby organizacje szły do Miasta w ostatnim, a nie pierwszym momencie. Pomoc można otrzymać od różnych instrumentów; są projekty senioralne, pieniądze wojewódzkie czy fundacyjne. Tych środków jest dużo na rynku - podkreśla Marek Sternalski.
Przewodnicząca rady osiedla Jeżyce przypomina jednak, że Centrum nie ma pieniędzy na podstawowe rzeczy, a ich nie da się wpisać w grancie. - A przecież ważne jest, aby mieszkańcom zaoferować bezpieczną przestrzeń - zaznacza. Te słowa aprobuje Katarzyna Kretkowska. - Działalność, o której dyskutujemy, została wyłoniona 2 lata temu, czy mamy im znowu kazać startować w konkursie? To byłoby niesprawiedliwe, przecież wykonali zlecone zadanie - uzasadnia. Podobnego zdania jest radny Michał Boruczkowski. - Podmiot wykonał ogrom pracy, by to miejsce zapełnić kulturalnie. Czy teraz mamy ich za ten wysiłek karać? - pyta retorycznie.
Kolejne posiedzenie komisji - tym razem w Domu Tramwajarza
- To duży dar dla nas i my dostrzegamy to, że ZKZL opłaca za nas ten budynek. Do projektu podchodziliśmy jako do takiego prezentu od miasta. Wydaje nam się jednak, że robimy niesamowitą rzecz, bo za nieduże pieniądze udaje się bardzo dużo działać. Chcemy, żeby zostało to zauważone - przyznają zgodnie przedstawiciele Centrum Amarant. Dyrektor Wydziału Kultury Justyna Makowska podkreśla jednak, iż przyznana dotacja nie wynika z niedocenienia działań, tylko ze środków, które Miasto starało się podzielić pomiędzy wartościowe projekty.
Przewodniczący komisji kultry i nauki proponuje, aby bardziej trafnymi spostrzeżeniami podzielić się po wizycie w Centrum Amarant. Radni odwiedzą to miejsce i wówczas naocznie przekonają się, jak ta działalność wygląda w praktyce.