CZAROPRZEKLEŃSTWO
Według wierzeń ludowych istniały przed laty kobiety zajmujące się uprawianiem niedozwolonej czarnej magii. Zdaniem dawnych chrześcijan pozyskiwały one moce, podpisując pakt z szatanem. Wiara w to, że czary istnieją, rozpowszechniła się wśród zwykłych ludzi dzięki osobom duchownym i głoszonym przez nich kazaniom przeciw czarom.
Średniowieczni kapłani dowiedzieli się o tym zjawisku dzięki wydanemu traktatowi na temat magii zatytułowanemu: Młot na czarownice. Dokument napisany został przez dominikańskiego inkwizytora Heinricha Kramera. Najczęściej za wiedźmy uznawano kobiety nielubiane przez innych lub po prostu zdaniem innych ludzi kobiety złe i niechciane. W XIV wieku papież Jan XXII wydał edykt, który mówił o tym, że za czary należy karać tak samo, jak za herezje. Później wydano uchwałę dotyczącą zabijania czarownic, uchwała odnosiła się do tekstów biblijnych, niestety zmieniała ich treść. Dlatego w tamtych czasach zginęło wiele rzekomych czarownic np. przez spalenie na stosie. Zanim jednak dochodziło do egzekucji, dokonywano prób, sprawdzano czy czarownica rzeczywiście nią jest. I tak dokonywano: próby wody, łez, ognia czy wagi. Pierwsza z nich polegała na wrzuceniu oskarżonej do wody, jeśli poszłaby na dno byłaby niewinna, bo wierzono, że czarownice są lekkie. Jednak w praktyce utonięcie nie było takie łatwe, ponieważ w tamtych czasach kobiety nosiły suknie, które miały tak dużo materiału, że utrzymywały właścicielkę na wodzie. Próba łez polegała na tym, że jeżeli oskarżona nie płakała, to była czarownicą. Próba wagi opierała się na ciężarze oskarżonej, jeżeli miała mniej niż 45 kg była wiedźmą. Waga ta została ustalona na takim poziomie, gdyż sądzono, że jeśli wiedźma byłaby cięższa, to nie uniosłaby się wtedy na miotle. Skazane nie tylko palono na stosach, ale także wieszano na szubienicy.
Nasza dzisiejsza wiedza na ten temat kształtowana jest przez filmy o tej tematyce. Wiele z nich pokazuje czarownice albo jako czarne charaktery, albo je ośmiesza, ujmując problem humorystycznie. Ale to właśnie dzięki filmom i książkom wiemy o miastach, które są przypisywane wiedźmom: Salem lub East End, znamy niektóre legendy, opisujące bardzo nierealistyczne oskarżenia i wierzenia. Jednym z nich jest na przykład to, że czarownica lecąca na miotle musiała posmarować się specjalną maścią powodującą sen i halucynacje u świadków lotu, a znakiem tego, że uprawia czary było między innymi posiadanie korzenia mandragory. Korzeń ten wyrwany z ziemi wg legendy wydawał krzyk, który zabijał tego, kto go usłyszał.
Może to dziwić, ale dzisiaj na świecie są jeszcze miejsca, gdzie wierzy się w czary i karze za używanie czarów. W Nigerii oskarża się o nie małe dzieci, skazując je na wygnanie, samotność lub tortury. Wytyka się je palcami i zarzuca, że są sługami szatana. Dochodzi również do samosądów, często dzieci zabijane są w okrutny sposób - maczetami. Nikt nie chce im pomóc, nawet ich rodzice, ponieważ boją się gniewu plemienia. Najczęściej dzieci oskarża się o czary, gdy umiera bliski członek rodziny np. matka, ojciec lub rodzeństwo. Ród uznaje wtedy, że dzieci spotykają się z diabłem i jedzą ludzkie mięso. Dzieci dręczone są do tego stopnia, że same uznają się za siły zła. To przerażające i okrutne. Nigeryjskie dzieci boją się i robią wszystko, żeby tylko nie być oskarżonym o posiadanie magicznych zdolności, tymczasem europejskie chcą być jak Harry Potter i marzą o posianiu magicznych umiejętności
Mimo że upłynęło wiele lat od pierwszych wzmianek o czarownicach, temat pozostaje aktualny…niestety.
Natalia Piechowiak XXV Liceum Ogólnokształcące im. Generałowej Jadwigi Zamoyskiej w Poznaniu
------------
Artykuł powstał w ramach Akademii Młodego Dziennikarza, wspólnego cyklu wielkpolskich liceów i portalu miastopoznaj.pl