SZKOŁA POD WIATRAKIEM
Powstała 1 września 1990 roku na fali tworzenia demokratycznej Polski. Działalność rozpoczęła od „Teatralnej zerówki” z siedzibą w Młodzieżowym Domu Kultury nr 2 w Poznaniu. Przełomowy był rok 1994, gdzie szkoła przestała mieścić w skromnych lokalowym budynku. Wówczas nad Łejery zawidło widmo likwidacji szkoły. Dyrekcja podjęła odważną decyzję: szukamy własnych czterech ścian. I wtedy to, co wydawało się nierealne, okazało się możliwe.
Na stronie Łejery można przeczytać historię tej placówki. - Przywieźliśmy szkołę podarowaną nam przez Caritas aż z Holandii. Po wielu zawirowaniach, piętrzących się kłopotach formalno-prawnych i finansowych kilkunastoosobowa grupa rodziców, nauczycieli i robotników wyruszyła do Holandii, do małego miasteczka Mierlo, aby rozebrać podarowaną nam szkołę. Działo się to pod koniec lutego 1995 roku – czytamy.
Następnie szkoła została rozłożona na kawałki i załadowana na osiemnaście tirów, w których przywędowała do Polski. Miasto podarowano teren obok parku na Cytadeli. W tym samym roku ruszyła budowa. - Z labiryntu fundamentów rosły pionowo konstrukcję, zapowiedź naszej szkoły. Gdy w Poznaniu furczały kilofy i betoniarki, w Warszawie na 11 piętrze bloku przy Tamce 49. furczało pióro Wandy Chotomskiej, powstawała piosenka „Szkoła pod wiatrakiem”. Muzykę napisał nasz nadworny kompozytor Mariusz Matuszewski. W lutym 1996 roku, otwierając szkołę, gromko zaśpiewaliśmy „kochamy wiatraki, wiatraki jak ptaki, bo wszystkie skrzydlate takie. Dziewczyny, chłopaki, kochajmy wiatraki i szkołę pod wiatrakiem” - czytamy dalej.
W szkole realizowany jest autorski program nauczania oparty o obcowanie ze sztuką oraz zabawę w teatr jako sposobie na poznawanie siebie, drugiego człowieka i otaczającego świata. Łejery zostało założone przez Elżbietę Drygas i Jerzego Hamerskiego. Podczas ostatniej rekrutacji na 25 miejsc w pierwszej klasie było ponad sto chętnych.
Potrzebne znajomości?
O samej szkole krążą różne opinie. Począwszy od tych pochlebnych, a kończąc na tych sugerujących, że aby móc zostać tam uczniem potrzebne jest tzw. dobre nazwisko i znajomości. Te drugie komentarze najczęściej padają z ust (bądź spod klawiatury) rodziców, których dziecku nie udało się dostać do szkoły. Tak przynajmniej twierdzi Ania, absolwentka. - Nie rozumiem wypowiedzi ludzi, którzy nie mają o szkole zielonego pojęcia, ale wciąż mówią, że liczą się tylko kontakty i nazwisko. Uczyłam się w tej szkole 9 lat i nie miałam żadnych znajomości, które mogłyby mi w jakikolwiek sposób pomóc. Podobnie zresztą, jak pozostałe 24 osoby w klasie. To są wyssane z palca bajeczki wygłaszane przez rodziców, których duma została urażona – uważa.
- Moim zdaniem jest to po prostu absurdalne i obrażające. To, że czyjeś dziecko nie dostało się do tej szkoły, nie musi od razu oznaczać, że trzeba zmieszać ją z błotem. Na jedno miejsce jest wielu chętnych, dostają się ci najbardziej utalentowani. Na jakiejś podstawie musi przebiegać nabór – podkreśla Ania.
- Znajomości nic nie dają. Co roku przyjmowanych jest 25 dzieci do klasy pierwszej, wyłonionych po rozmowach kwalifikacyjnych. Nie ma opcji pierwszeństwa ze względu na rodzeństwo w tej szkole. Były przypadki, że rekrutowały bliźniaki i jeden się dostał, a drugi nie – uzupełnia z kolei Joanna, której dziecko nie dostało się do szkoły.
Krzywe lustra i akompaniament radosnych papug
Łejery mieści się w nietypowym architektonicznie budynku, wnętrze także odbiega od przyjętych standardów. Jak przekonuje dyrekcja, uczniowie spędzają przerwy na kanapach i fotelach rozstawionych w niewielkim foyer, w otoczeniu zabytkowego fortepianu, stylowej toaletki i radośnie skrzeczących papug. - Nieustającym zainteresowaniem cieszą się krzywe lustra i historyczna już budka telefonicza mająca status Muzeum Techniki. Każda klasa ma swoją salę, a w niej szafki, w których uczniowie zostawiają podręczniki, zeszyty czy przybory szkolne. Kameralność szkoły sprzyja bezpieczeństwu i budowaniu dobrych, przyjaznych relacji między dziećmi, rodzicami i nauczycielami – informuje dyrekcja.
Przyjazna i kameralna szkoła
Dla wszystkich uczniów przygotowywane są śniadania, dzieci mogą również spożywać obiady pod opieką nauczyciela w szkolnej jadalce. Do dyspozycji przez cały dzień pozostaje też woda mineralna, Łejery – jak zapewnia, bierze udział w programie „owoce w szkole”.
Placówka może pochwalić się także wysokimi osiągnięciami. W ubiegłym roku drużyna absolwentów w składzie: Magda Tyran, Wojtek Gazarian, Mateusz Kowalczyk, Kuba Rostek i Kacper Winiecki ponownie byli najlepsi w Ogólnopolskim Finale Odysei Umysłu. Zostali tym samym Mistrzami Polski i awansowali do Finałów Światowych organizowanych przez lowa State University w Ames w USA.
Przepisy kontra cel Łejery
Szkoła realizuje swój autorski program, nie jest jednak placówką artystyczną. Podlega Ministerstwu Edukacji, a zarządza nią Miasto. Może to oznaczać, iż utaci przywilej egzaminowania kandydatów do pierwszej klasy. Przepisy bowiem zmuszają ją do przyjmowania wszystkich chętnych.
Dwa lata temu w życie weszła nowelizacja przepisów rekrutacyjnych dotyczących przedszkoli, szkół podstawowych i gimnazjów podlegających MEN. Wynika z niej, że to samorząd ma ustalać sposób naboru, oznacza to, że Łejery nie będzie mogła sprawdzać zdolności teatralnych i przyjmować najlepszych. Szkoła będzie musiała mieć nadany rejon i przyjąć wszystkie dzieci, które są tam zameldowane.
O przyszłości szkoły Łejery i jej dalszej działalności publicznej radni porozmawiają na najbliższym posiedzeniu Komisji Oświaty i Wychowania. Sprawę należy rozwiązać do końca miesiąca, aby szkoła mogła zdążyć z naborem.