TESSA I SMOKI Z KOMODO
26 – letnia Tessa Moult-Milewska to zdolna poznańska reżyserka. Właśnie realizuje dokument opowiadający o przyjaźni chłopca ze smokami czyli waranami z Komodo. Do ukończenia filmu pozostało niewiele. Trwa kampania crowfundingowa mająca na celu wsparcie finansowe filmu.
Film o waranach jest Pani pierwszym filmem dokumentalnym, poprzednie to animacje. Jak się Pani pracowało nad tą produkcją?
To było o tyle ciężkie, że zanim pojechałam na wyspę Komodo kręcić film, byłam tam wcześniej raz, przez dobę. Mało wiedziałam na temat wyspy. Zachwyciła mnie ona, poznałam tamtejszą legendę, ale miałam za mało czasu aby zaplanować wtedy o czym dokładnie będzie film. Nie robiłam wcześniej dokumentów, zawsze wolałam animację. I to, że robię dokument oznacza, że zobaczyłam świetną historię. Nie mam techniki, której na stałe się trzymam. Ważniejsza jest dla mnie historia niż technika wykonania. Jeśli chodzi o ten film, to ma on silną historię. Chciałam zrobić animację, która świetnie nadaję się do zilustrowania legendy, ale nie chciałam tego zrobić bez tej części dokumentalnej, która pokazuje jak tam jest.
O czym była ta legenda?
Legenda opowiada o rodzeństwie, chłopcu i jego siostrze, która jest smokiem. Mieszkańcy wioski, w której mieszkały bliźnięta rozdzielili ich. Chłopiec został w wiosce, a dziewczynkę oddali do lasu. Od tamtej chwili ludzie mieszkają w wioskach, a warany żyją dziko. W zależności od legendy są różne wersje. Jedna mówi o tym, że matką rodzeństwa była bogini, która przekazała chłopcu gdy dorósł, że ten smok to jego siostra i ma ją traktować jak równą sobie. I ci ludzie do dziś tak mówią o waranach, wierzą w to i traktują je z szacunkiem. Jeszcze parę lat temu gdy warany umierały, były chowane w grobach jak ludzie. Jest jeszcze kilka miejsc w Indonezji gdzie warany występują, ale nie są tak dobrze traktowane jak na Wyspie Komodo.
Skąd się wzięło u Pani zainteresowanie waranami?
Od zawsze uwielbiałam jaszczurki. Miałam kiedyś gekona, którego kupiłam dla brata ale nigdy go nie dostał (śmiech). To są niesamowite zwierzęta, z jednej strony bardzo obce, ale z drugiej strony czasami wydaje się, że można nawiązać z nimi więź. Zaczęłam się nimi interesować, oglądałam filmy dokumentalne, w których przedstawiane są jako potwory, które zabijają zwierzęta, nawet dzikie bawoły i są bardzo groźne. Wydawało mi się szalenie niebezpieczne przebywać obok takiego warana. Tym bardziej, że biegają bardzo szybko i tak sobie wyobrażałam, że gdy taki waran znajdzie się obok człowieka , to może się źle dla niego skończyć.
A kiedy zrodziła się myśl aby nakręcić film o smokach?
Miałam ten pomysł po tym jak popłynęłam pierwszy raz na Wyspę Komodo. Chciałam zobaczyć jak tam jest. Pojechałam i na miejscu stwierdziłam, że to świetny temat na film. Nie potrafiłam jeszcze zbyt dobrze mówić po indonezyjsku, nie na tyle, by móc się swobodnie dogadywać. Próbowałam namówić swojego chłopaka abyśmy tam pojechali wspólnie. I w końcu przyjechaliśmy tam ze sprzętem, spędziliśmy na Komodo trzy tygodnie. Poznaliśmy Siwę, najstarszego syna pana Aliasa, u którego mieszkaliśmy. Był naszym przewodnikiem i świetnie znał się na smokach. Było niesamowite to , że miał ogromną pasję do szukania i obserwowania waranów. Był pod tym względem wyjątkowy i potrafił wypatrzyć te warany nawet z bardzo daleka. Miał 15 lat i od dziecka biegał za waranami. Od początku zależało nam aby zaprzyjaźnić się z Siwą. Bardzo szybko zaczęliśmy się dogadywać, zaprzyjaźniliśmy się. Rozmawialiśmy ze sobą po indonezyjsku, ale poduczaliśmy go też angielskiego.
A jak wyglądały początki na wyspie?
Pamiętam, że zaraz na początku pobytu jak jedliśmy śniadanie jakaś osoba na zewnątrz krzyknęła, że waran się przechadza po podwórku. Podbiegliśmy tam. Zastanawiałam się po drodze czy może jakiś kij wziąć ze sobą. Miejscowi bronią się przed smokami kijami, co wydawało mi się trochę mało wystarczające do samoobrony. (śmiech) A ten waran sobie tam siedział, obok niego biegały kozy. Był w takim punkcie, że widział całą wioskę.
Oparliście film na legendzie o rodzeństwie, więc właściwie opowieść była gotowa. Jak ją realizowaliście?
Chcieliśmy stworzyć portret wioski i pokazać jak wygląda relacja między waranami a mieszkańcami. Kiedy poznaliśmy Siwę, zrozumieliśmy, że w pewnym stopniu jest podobny tego legendarnego chłopca. Widać było, że to ciągnie go do smoków. Mamy nagrane jak nam opowiada, że gdyby wziąć do domu jajo smoka i wychować nie karmiąc mięsem, to nauczyłby się mówić, bo tak jak człowiek posiada język.
Ile czasu zajęły wam zdjęcia na Komodo?
Część dokumentalną kręciliśmy trzy tygodnie.
A teraz na jakim etapie jest film?
Montujemy jeszcze część dokumentalną. Pierwsze animacje też mamy już za sobą ale być może będziemy je jeszcze powtarzać. Konsultuję to teraz ze specjalistami i po ich opinii zadecydujemy, czy będą one powtarzane. Myślimy też o powrocie na wyspę.
Dwa tygodnie temu ruszyła akcja crowfundingowa mająca wesprzeć powstanie filmu…
Tak, i potrwa jeszcze trochę. Potrzebny nam będzie sprzęt, oświetlenie, narzędzia. Chcielibyśmy również zatrudnić profesjonalistów do wykończenia tej finalnej wersji. Chodzi o dźwięk, korekcję kolorystyczną. Wiadomo, że jeśli ma to wyglądać profesjonalnie to należy to zrobić właściwie.
Kiedy planujecie ukończenie filmu?
Na pewno w tym roku (śmiech).
Gdzie go będzie można zobaczyć?
Na pewno na początku będziemy wysyłać go przede wszystkim na festiwale, będziemy też szukać dystrybutorów. Wszystko się okaże po ukończeniu filmu.
Wróci Pani jeszcze na Komodo?
Tak. Chciałabym tam wrócić i wyświetlić mieszkańcom wioski film o chłopcu i waranach.
*Źródło zdjęć: https://www.facebook.com/SiwaandOra/
------------
Produkcję filmu można wspomóc tutaj: http://igg.me/at/siwaandora