WYMARŁY PAWILON Z PIĘKNĄ BIBLIOTEKĄ
Nie jest piękny i nowoczesny. Pomiędzy blokami widać pawilon jak wiele innych. W połowie pusty, tu siłownia, tam ciuchy, a na piętrze niezwykła biblioteka.
Tutejsi wiedzą gdzie jej szukać – takie zdanie usłyszałem od przemiłej pani handlującej warzywami w deszczowy dzień w cieniu bloków z wielkiej płyty. Nie szukałem sklepu, czy obiektu usługowego, bo tych przy ulicy Bułgarskiej na wysokości Bukowskiej nie brakuje. Jest przecież galeria handlowa, sklepy wielkopowierzchniowe, bloki z lat siedemdziesiątych, szkoła i brak miejsc do parkowania, czyli powiedzmy sobie szczerze standard. Sąsiadów jest naprawdę wielu, często ich słyszysz lub oni ciebie, niekoniecznie wiesz jak wyglądają.
Szukam miejsca. Jakiegoś serca
Biblioteka „na Ogniku”, czyli zobacz to, czego na pierwszy rzut oka nie widać – takim zdaniem należałoby rozpocząć tę opowieść.
Pomiędzy budynkami, niedaleko placów zabaw i boisk istnieje pawilon handlowy, kształtami przypominający serię tych obiektów, które pomiędzy osiedlami powstawały często i niekoniecznie przetrwały. Na Ogniku, biały pawilon zaspokaja potrzeby mieszkańców i nie zburzyły jego reputacji pobliskie markety. Zawiera on w sobie kilka interesujących i potrzebnych punktów usługowych i niepowtarzalny klimat.
Zewnętrznie niezbyt zachęcający to obiekt. Biała elewacja, kanciaste kształty i totalny brak nowoczesności i finezji. Cechami szczególnymi są podwójne schody i niewielki dziedziniec pomiędzy nimi. Nie jest to obiekt opuszczony ani zniszczony – pierwsze wrażenie, jakie można odnieść, to takie, iż jest raczej niewykorzystany.
Siłownia, sklepik, fryzjer, sklepik z odzieżą i niespodzianka
Na parterze sklep spożywczy, ale hot-dogów tutaj nie uświadczysz. Kupisz wszystko co potrzebujesz mieć w domu, nie biegając po wielkim sklepie i nie wściekając się, że nie możesz niczego znaleźć. Ot, normalnie. Wchodzę, rozglądam się i jeśli nie widzę – to pytam. Pytam, bo mam kogo i nikt nie jest tu za karę.
Ceny nieco wyższe niż w stonce, ale jakoś tak lepiej, bo czuję, że nie jestem anonimowy. To znaczy, mogę być ale nie muszę. Na parterze znalazłem jeszcze punkty usługowe, przydatne zresztą.
Kuszące schody
Schody pokonują najczęściej osoby pragnące skorzystać z siłowni – to nawet logiczne, w końcu i tak będą ćwiczyć. Przechodzę przez charakterystyczne kraty i widzę siłownię. Spora i nieźle wyposażona. Obchodzę ten dziedzińczyk na piętrze dookoła.
- Spotkanie z Jackiem Hałasikiem i gwarą poznańską, filia 38 Biblioteki Raczyńskich, Ognik 20B. Spotkanie dofinansowane z Rady Osiedla Grunwald Północ – przeczytałem na karteczce widniejącej na szybie. – Spotkanie już się odbyło – zagadnął mnie pan w średnim wieku i zniknął na schodach, zanim zdążyłem o cokolwiek zapytać
Kartka wisiała na czystej szybie, a wewnątrz, w delikatnym półmroku zobaczyłem poukładane w idealnej kolejności książki. Były też pluszowe zabawki i naprawdę ciepła przestrzeń. Biblioteka mieszcząca się w tym pawilonie zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Gdyby, ktoś zapytał mnie o drogę, powiedziałbym pewnie – tam przez dziedzińczyk na lewo, po schodkach na górę i naprzeciwko siłowni, a przed schodami uważaj na manekiny przebrane w ciuchy, które możesz kupić w pobliskim sklepie. – Tak by się zaczęła ta opowieść.
Biblioteka dla najmłodszych i nie tylko, jest magiczna. Po pierwsze: miejsce jest na swój sposób urzekające i po ludzku prawdziwe. W połowie opuszczony pawilon i kolorowa czytelnia, z misiami, mnóstwem książek i spotkaniami kulturalnymi. Dodatkowo także stanowiska komputerowe i kadra, która oferuje pomoc wszystkim potrzebującym. Księgozbiór na miarę potrzeb, ale z racji tego, że to filia Biblioteki Raczyńskich. Jest właściwie nieograniczony, bo sprowadzić można wszystko.
„Na Ogniku” jest serce i czuć je przekraczając próg biblioteki. Jeśli szukasz ciszy pomiędzy blokami i potrafisz spojrzeć na taki pawilon nieco z dystansem, to warto dać szansę sobie i nie tylko, poświęcić kilka minut, zmrużyć oczy i pomyśleć, że w poprzednim ustroju ten pawilon tętnił życiem, był punktem centralnym osiedla. Teraz nie straszy, raczej kusi by go poznać, tylko by to uczynić trzeba chcieć dostrzec to, czego na pierwszy rzut oka nie widać.
fot. M.Szefer/miastopoznaj.pl