FESTIWAL OFF CINEMA ZAKOŃCZONY. A. BARAŃSKI Z NAGRODĄ "PLATYNOWY ZAMEK".
19 Festiwal OFF CINEMA w Centrum Kultury Zamek już za nami. Poznaliśmy zwycięzców, zobaczyliśmy filmy, porozmawialiśmy z ich autorami. Jednym z nich był Andrzej Barański, zdobywca „Platynowego Zamku” za swoje filmy krótkometrażowe.
Jury 19. Międzynarodowego Festiwalu Filmów Dokumentalnych OFF CINEMA w składzie: Maciej Drygas (przewodniczący), Volha Dashuk , Hyerim Pak, Marcin Pieńkowski, Tadeusz Sobolewski po obejrzeniu dwudziestu pięciu filmów konkursowych postanowiło przyznać:
ZŁOTY ZAMEK i nagrodę pieniężną w wysokości 12 000 zł, ufundowaną przez Prezydenta Miasta Poznania Pana Jacka Jaśkowiaka /za niezwykle subtelny obraz bezgranicznej miłości/ dla Aleksandry Maciuszek za film „Casa blanca”,
SREBRNY ZAMEK i nagrodę pieniężną w wysokości 6 000 zł, ufundowaną przez Marszałka Województwa Wielkopolskiego Pana Marka Woźniaka /za ukazanie dramatycznej przemiany świadomości przestępczyni, która jest na progu nowego życia/ dla Michała Szcześniaka za film „Punkt wyjścia”,
BRĄZOWY ZAMEK i nagrodę pieniężną w wysokości 3 000 zł, ufundowaną przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego /za ciepły i pełen humoru porter zapomnianej białoruskiej prowincji/ dla Andreia Kutsiły za film „Tam, gdzie twoje miejsce”.
Ponadto Jury postanowiło przyznać wyróżnienia:
dla Andrzeja Papuzińskiego za film „Kontrapunkt” (za próbę powrotu do kina eksperymentującego formą),
dla Marcina Podolca za film „Dokument” (za błyskotliwy animowany dokument),
dla Marty Prus za film „Mów do mnie” (za dotknięcie nieprzekraczalnego).
Nagrodę Publiczności 19. MFFD OFF CINEMA otrzymał film "Jurek" w reżyserii Pawła Wysoczańskiego.
Nagrody Dyrektora Festiwalu otrzymali:
Johanna Schartau za film : "Grandmother Ruth and her daughters" oraz Pim Zwier za film "Never a dull moment"
Nagrodę specjalną, PLATYNOWY ZAMEK, za całokształt twórczości dokumentalnej, otrzymał Andrzej Barański.
Sebastian Borkowski: Skąd pomysł na użycie formy rysunku w Pana filmie „Warzywniak 360 stopni”?
Andrzej Barański: Film powstał na podstawie opowiadania Krzysztofa Jaworskiego i to jest taka historia wprost z życia wzięta. Mianowicie na szczęście czy nieszczęście tuż za oknem jego mieszkania znajduje się warzywniak, który opisał. Także Ci ludzi są jakby w niewielkim stopniu „obrani obróbce”. Kiedy przeczytałem to opowiadanie zaraz pomyślałem o filmie, przy czym pierwsza myśl to był film aktorski. Z czasem stwierdziłem, że to będzie zbyt słabe w wymowie, wyrazie. Dlatego, że w te obrazy typu warzywniak i stojący tam amatorzy piwa, jesteśmy tak opatrzeni w telewizji. Uznałem, że trzeba coś mocniejszego i postanowiłem, że potrzeba pędzla malarza.
To podkreśla przejaskrawienie tych postaci.
To wtedy jest już jakaś kreacja, ale czujemy cały czas związek z rzeczywistością. Trudno to nazwać karykaturą, ale jest to mocna wizja plastyczna.
A wcześniejsze Pana filmy? Np. „Historia żołnierza” – miałem wrażenie jakbym oglądał to na fotoplastykonie.
To wynikło z tego materiału, którym dysponowałem. W latach 30tych monopol tytoniowy wydawał różne serie. Czasami byli to żołnierze, czasami samoloty czy marynarka wojenna. Te obrazki były numerowane, więc wszyscy dążyli do posiadania kolekcji. To oczywiście była kwestia handlu, chodziło o zakup papierosów. Te obrazki mają charakterystyczny dla epoki chociażby kolor. To jest wprost z tamtych czasów, operowałem przy tworzeniu filmu oryginałami.
A „Leksykon”?
Jest zrobiony w tej samej linii…
Też stosowane jest obrócenie obrazu.
To elementarne formy montażowe, ruchy kamery. Po prostu nie jestem typowym dokumentalistą, który ciągle robi filmy, w którym osoby opowiadają swoją historię.
Ale np. „Dzień pracy” taką historię opowiada.
Mam różne filmy. Taki „Leksykon” to dla mnie też dokument. Obrazki są dokumentem epoki. Szukanie materiału dla filmu dokumentalnego może też być w rysunkach technicznych jak przy okazji „Konstrukcji”.
To chyba jedyny film, z którym miałem problem by zrozumieć.
Towarzyszy mu specjalnie napisana muzyka, dokładnie pod obraz, będąca syntezą jakby tego czasu – swastyki, beton zbrojony. Czyli jest to jakby wyrażenie się poprzez metaforę.
Czy można podziwiać, że „Konstrukcja” czy „Historia żołnierza” to filmy antyfaszystowskie?
Tak. Ale nigdy nie patrzyłem na to w ten sposób, że zrobię film antyfaszystowski. To wyrastało raczej z formy. Najpierw znajdowałem formę do hasła, które chciałem przedstawić. I dopiero jak znalazłem formę czułem się prawomocny by zrobić film.
Wiesław Kot, krytyk filmowy, tak skomentował dla nas fakt zdobycia przez Pana nagrody „Platynowy Zamek”: „Andrzej Barański włącza kamerę tam, gdzie inni zupełnie nie dostrzegają ku temu powodu. Bo cóż atrakcyjnego jest w prowincjonalnym franciszkańskim kwestarzu - zresztą nazwiskiem Kosiba. Czym może nęcić los odpustowego kramarza? Albo ociemniała poetka średniej klasy? Ale Barański ma dla takich zjawisk czas, czułość i reżyserską rękę. I jako jednemu z nielicznych filmowców udaje mu się przekonać widza, że wszystko co piękne jest w nawiasie, w meandrach, w zakolach życia. Rzadka sztuka!”
Piękna laurka. Cenię sobie jego opinie. Bardzo mi miło.
To na koniec chciałem spytać o nagrodę, którą Pan otrzymał. Wiele osób znało Pana mniej z filmów krótkometrażowych. Czy ta nagroda jest dla Pana zaskoczeniem?
Moje filmy fabularne często przysłaniały istnienie tych krótkometrażowych. Przez te lata sporo ich robiłem. Tak się często układało, że między filmami fabularnymi, telewizyjnymi starałem się robić 1-2 filmy krótkie. W pewnych latach było łatwiej, teraz jest trudniej. Zawsze jednak miałem z tego przyjemność.
Poniżej film „Warzywniak 360 st.”