K. CZUBÓWNA "NIE UMIAŁABYM PRZECZYTAĆ KOMEDII" (WYWIAD)
Krystyna Czubówna, najbardziej rozpoznawalny głos w Polsce, czytała wczoraj w Poznaniu fragmenty książek Swietłany Aleksijewicz, tegorocznej laureatki literackiej nagrody nobla. To w ramach projektu „Czubówna czyta Swietłanę Aleksijewicz” prowadzonego przez Empik. Nam udało się porozmawiać ze sławną lektorką.
Marek Mikulski: Co połączyło Panią i tegoroczną noblistkę?
Krystyna Czubówna: Jak to zwykle w świecie bywa, przypadek sprawił, że poznałam twórczość Pani Swietłany Aleksijewicz. Gdy kilka lat temu pojawiła się w Polsce jej pierwsza książka „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety” wydawnictwo Czarne zwróciło się do mnie z prośbą o udźwiękowienie. Później, każda następna jej książka, była przeze mnie nagrywana w postaci audiobooka. Cieszę się, że wybrano właśnie mnie, ale z drugiej strony, wydawnictwo nie miało zbyt wielkiego wyboru, gdyż Pani Swietłana pisze swoje reportaże w pierwszej osobie. Wobec tego nie wyobrażam sobie, by te teksty mógł przeczytać mężczyzna. Miałam okazję poznać Panią Aleksijewicz na tegorocznym wręczeniu nagród imienia Ryszarda Kapuścińskiego. Oprócz nobla jest również tegoroczną laureatką tej nagrody.
Strasznie ciężko słuchało się tu przed chwilą o trupach dzieci, wojnie i umieraniu.
I tak was oszczędziłam. W tych książkach są nieprawdopodobne teksty! Ale nie chciałam tu epatować takimi naprawdę mocnymi scenami. Nie chodzi o to, by szokować. Mam nadzieję, że udało mi się zachęcić chociaż niektórych z Państwa do sięgnięcia po te książki.
A czy równie ciężko jak słuchać, jest czytać o takich makabrycznych rzeczach na głos?
Tak! Mimo, iż jestem wyćwiczona w takim wyciszaniu własnych emocji podczas pracy, to kilka razy nagrywając audiobook musiałam prosić o przerwę, żeby móc wrócić i czytać dalej. Są w tych książkach naprawdę przerażające obrazy. Nie należę do osób, które jakoś specjalnie się wzruszają. Natomiast, te teksty są tak mocne, że bywało ciężko.
W czym w takim razie tkwi sekret Aleksjiewicz, w tym epatowaniu makabrą?
Nie, właśnie nie. Jej język jest bardzo powściągliwy ale trzeba pamiętać, że jej książki to zapis rozmów z ludźmi, którzy doświadczyli tych wszystkich strasznych rzeczy, tego potwornego zła. Ale opowiadają o tym z perspektywy wielu lat, to są wyszarpywane z przeszłości wspomnienia. Przede wszystkim jej książki mówią prawdę i to jest siła jej twórczości. Jestem pełna podziwu dla jej języka, bo uwielbiam dobre teksty. Nie ma większej frajdy niż czytać dobry tekst. Podziwiam również jej cywilną odwagę. W jej kraju trzeba mieć dużą odwagę, by pisać i robić takie rzeczy. Ona unaocznia całemu światu jaka jest prawda, a może zapłacić za to bardzo wysoką cenę.
Przy okazji czytania książek noblistki nie da się nie wspomnieć, że jest Pani jednym z najbardziej rozpoznawalnych głosów w Polsce. Jednak, w Pani zawodzie nie ma wielu kobiet, z czego to wynika?
To jest ciągle bardzo męski zawód, nad czym ja osobiście bardzo ubolewam. Zgadzam się, że czytanie przez kobiety filmów fabularnych nie jest najlepszym pomysłem. A przynajmniej trzeba by było bardzo skrupulatnie dobierać głos. Ja raczej nie doczekam momentu, gdy kobiety też będą mogły podkładać głos wszędzie. Szkoda, bo chętnie bym zrobiła jakąś psychodramę. Na pewno nie podjęłabym się westernu ani komedii, tego bym nie umiała zrobić. Filmy fabularne czyta się inaczej niż dokumenty. W dokumencie można sobie na dużo pozwolić, choć też trzeba się pilnować, żeby tego więcej nie było za dużo.
Myślę, że Polacy wybaczyli by Pani wszystko pod warunkiem, że dodałaby Pani na końcu „czytała Krystyna Czubówna”.
(Śmiech) Możliwe, ale to dla mnie bardzo miłe. Pamiętam takie czasy, gdy zaczynałam pracować w tym zawodzie. Wtedy wydawało mi się, że kobiece głosy nie są na tyle charakterystyczne, by zostały zapamiętane, lubiane. Miałam przyjemność pracować z mistrzem tej dziedziny, Państwu pewnie jego nazwisko jest zupełnie obce. Dla mnie Pan Jerzy Rosołowski był guru w zawodzie lektora. Muszę szczerze przyznać, że miałam niekłamaną przyjemność, gdy mówiono o mnie, iż jestem Rosołowskim w spódnicy. Zwłaszcza, że byłam młodą osobą, a już takie miano mnie spotkało. Ale mimo docenienia przez ekspertów, strasznie Panu Jerzemu zazdrościłam rozpoznawalności. On wchodził do sklepu i ekspedientka wiedziała, że to jest on. Potem, jakby na własne życzenie tę rozpoznawalność zyskałam. Wydaje mi się jednak, iż dużą rolę odegrał tu mój romans z telewizją. Niestety, doczekaliśmy takich czasów, w których ta rozpoznawalność bywa uciążliwa i to już nie jest ta rozpoznawalność, którą cieszył się mój wspaniały kolega Jerzy Rosołowski.
Jakie książki możemy już śledzić Pani głosem i czy powstaną kolejne audiobooki?
Mamy „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety”, „Czarnobylską modlitwę” oraz „Ostatni świadkowie. Utwory solowe na głos dziecięcy”. Bardzo możliwe, że pojawi się jeszcze audiobook „Czasy secondhandu. Koniec czerwonego człowieka” a jeśli ta książka, to może również „Cynkowi chłopcy” najnowsza jej książka na polskim rynku. Nigdy o tym nie mówiłam a warto podkreślić, że wielkie słowa uznania należą się Panu Jerzemu Czechowi, który tłumaczy książki Pani Swietłany Aleksjiewicz. Pięknie to zrobił!