STAROŚĆ PRZYCHODZI DO KAŻDEGO, DOJRZAŁOŚĆ NIE!
Tomasz Organek wraz z zespołem wystąpi dziś w Poznaniu. W rozmowie z nami zdradza czym jest dla niego dojrzałość, jak idzie praca nad drugą płytą oraz dlaczego Poznań to fajne miasto.
Marek Mikulski: Odwiedzisz Rogala z Jazz Tattoo, który zrobił Ci ten niesamowity tatuaż na przedramieniu?
Tomek Organek: Bardzo bym chciał, bo to mój serdeczny kolega ale zobaczymy jak długo potrwa próba. Cały czas planuje rozwinąć mój tatuaż. Chciałbym, żeby rozciągał się na całą rękę. Nowego na razie nie planuję.
W wielu wywiadach wspominasz, że szczerość jest najważniejsza. A czy w muzyce szczerze zawsze znaczy dobrze?
Oczywiście, że nie! Czasem można szczerze powiedzieć coś głupiego albo mało wartościowego. Dla mnie warunkiem jest to, żeby w zgodzie ze sobą, czyli szczerze, wyrażać się artystycznie. Nie ma sensu się napinać i robić czegoś z czym się nie zgadzasz. Ale z drugiej strony, to co robisz musi mieć jakąś wartość, coś sobą reprezentować. Zrobiłem coś co uważam za słuszne, szczere. Tak się złożyło, że sporo osób zaczęło się z moim przekazem identyfikować. Pomyśleli, iż jest to w pewien sposób także o nich. Także miałem szczęście, ale wcale nie musiało tak być.
Co jest Twoim wyznacznikiem udanej pracy nad muzyką?
Nie umiem tego uchwycić. To jest bardzo ulotne. W pewnym sensie odczuwam przeświadczenie, że to trzeba zrobić tak a nie inaczej. To również kwestia wypracowanego gustu. Człowiek wie pod czym chce się podpisać a pod czym nie. Ale naprawdę trudno to uchwycić. Tu właśnie jest miejsce na szczerość artysty o której mówiliśmy. Robimy coś, uznajemy to za słuszne. A czy jest wartościowe? Później się to weryfikuje na zewnątrz.
Więc to publiczność jest weryfikatorem?
W pewnym sensie. Pierwszym weryfikatorem musi być autor. On stwierdza, czy to co wydaje z siebie jest dobre i czy warto to pokazać. Dopiero potem ocenia to publiczność. Ale te dwie rzeczy wcale nie muszą iść ze sobą w parze. Czasami autor robi coś naprawdę dobrego, wyjątkowego ale to jest tak unikatowe, że ludzie tego nie rozumieją, jest za mało masowe, niepopularne, sztuka elitarna. Tak się zdarza i wtedy uznanie przychodzi o wiele później. A innym razem coś jest tak uniwersalne, że dociera to do wszystkich.
A Ty, gdy nagrywasz płyty robisz to dla publiczności czy dla siebie?
Oczywiście, że dla siebie. W ogóle uważam, iż tworzenie czegokolwiek zawsze jest dla siebie, jeśli podchodzimy do tego na serio a nie próbujemy tylko zarobić pieniądze. Jeśli nie kierują nami inne względy niż artystyczne to zawsze robimy dla siebie. To jedyny sposób na stworzenie czegoś wartościowego. Autor jest wyznacznikiem standardu. Jeśli autor ma coś do powiedzenia to mówi. Więc to on wie najlepiej jak to powinno wyglądać i brzmieć. Jeśli publiczność później się z tym identyfikuje, to wspaniałe, bo oznacza, że dzieło nie ma wartości wyłącznie dla autora ale jest uniwersalne.
Robisz wrażenie człowieka oderwanego, outsidera, którego obchodzi tylko to żeby grać, wykonywać swoją pracę.
Ja właśnie tak uważam. Nam się akurat przydarzyło teraz mnóstwo takich fajnych, niesamowitych i poruszających rzeczy ale wszystko wzięło się stąd, że nagrałem płytę, nic więcej. Nagrałem muzykę i słowa, zawarłem tam to co uważałem za słuszne i jedyne czego chcę to granie dobrych koncertów. Ostatnio ktoś mi powiedział, że my gramy spektakle a nie koncerty. To jest dla mnie wielkie wyróżnienie, bo jeśli muzyka i to co dzieje się na scenie ma charakter parateatralny, to już jest komplet, wszystko czego chciałem. Muzyka jest muzyką i najlepiej się jej słucha samotnie. Koncert jest czymś innym, powinien być spektaklem. To dwie rzeczy na których mi najbardziej zależy, nagrywanie dobrej muzyki i granie jak najlepszych koncertów. Tylko na tym mi zależy a cała reszta przechodzi po prostu obok, mimochodem. Ja o to nie zabiegam i nie zamierzam zabiegać.
Ciebie i Anie Rusowicz łączy jedna rzecz. Obydwoje byliście w muzycznym świecie od dawna ale na swój sukces musieliście trochę poczekać. To dobrze, że przyszedł później?
Tak! Mnie i Anię Rusowicz łączy bardzo koleżeńska więź. Znamy się od wielu lat, błąkaliśmy się po różnych składach i zespołach. Ja miałem bardziej stały skład (Sofa przyp. red.) Ania ciągle poszukiwała. Ale obydwojgu nam wyszło to na dobre. Człowiek musi w pewnym sensie dojrzeć do tego co chce powiedzieć i zrozumieć kim jest, dlaczego to robi, dojrzeć jako artysta. Dopiero wtedy można wyjść na scenę samoistnie, stanąć tam i wziąć odpowiedzialność za to co się robi na tej scenie. To ważny proces edukacyjny, którego trzeba się nauczyć. O ile jest potencjał, czasem go nie ma i można całe życie się uczyć ale nie wychodzi. Więc jeśli w osobie jest potencjał, trzeba go rozwijać do momentu aż człowiek stanie się w pełni świadomym artystą. Ten czas nauki jest bardzo cenny i nienależny się z tym śpieszyć… nigdy!
Czym w takim razie różni się dojrzałość od starości?
Starość przychodzi do każdego, dojrzałość pewnie nie. Starość to sprawa metrykalna, wszyscy się zestarzejemy ale nie koniecznie musimy dojrzeć. Zaraz będę miał czterdzieści lat ale nie wiem czy jestem dojrzały. Trudno powiedzieć co to słowo tak naprawdę znaczy. Człowiek po prostu popada w kolejne etapy, stany swojego życia. Według emocji przypadających na dany okres działa. Mnie trudno mówić o dojrzałości, nie mam rodziny. Żyje w rozkroku między dwoma miastami. Nie wiem po prostu co to słowo oznacza. Natomiast kojarzy mi się z pełną samoświadomością i pewnością w samostanowieniu.
Sukces pierwszej płyty Cię zmęczył, czy może dał siłę do nagrania drugiej?
I jedno, i drugie. Zupełnie nie spodziewałem się takiego odbioru pierwszej płyty. Nie wiem, czy byłem na to przygotowany, bo w ogóle się nad tym nie zastanawiałem. Tak jak mówiłem, skupiałem się na nagraniu dobrej muzyki i koncertach a to pociągnęło inne wydarzenia i historie. Jestem zmęczony, bo włożyliśmy bardzo, bardzo dużo pracy w te płytę przez ostatnie dwa lata. Z drugiej strony, przeniosło to mnie na inny wymiar, dostałem niezwykłej siły. Chciałbym nagrywać coraz lepsze płyty i pisać lepsze teksty, również jakieś większe formy.
Powiedziałeś, że druga płyta, to nie będzie „Głupi II”. Jestem ciekaw co na niej znajdziemy?
Też jestem ciekaw (śmiech). To się objawia zwykle na etapie takiej pracy studyjnej i to mocno zaawansowanej oraz produkcyjnej. Bardzo lubię te etapy. To, że masz już jakiś tekst i melodie to jedno, ale wszystko się może zmienić i wyklarować właśnie podczas produkcji. W godzinę, dwie można zmienić bieg rzeczy i zrobić coś innego. Jak będzie wyglądała druga płyta dowiem się pewnie dopiero w studio, gdzieś na etapie miksów. Mam oczywiście teksty i kilka kompozycji, pokazuje je zespołowi. Powoli zabieramy się za próby.
Podoba Ci się Poznań?
Bardzo lubię to miasto. Mówię to bez żadnego przymuszania, bo gramy w Poznaniu. Bywam u Was często, mój menager jest Poznaniakiem. A poza tym mam w tym mieście wielu znajomych, między innymi wspomnianego Rogala, którego pozdrawiam i mam nadzieję zobaczę na koncercie. Z Sofą przyjeżdżaliśmy do Poznania bardzo często, nawet jednen z pierwszych koncertów był tu. Tutaj mieliśmy stałą publiczność, która zawsze przychodziła. Mam nadzieję, że podobnie będzie z moim projektem.
*Szczegóły koncertu na stronie wydarzenia:
https://www.facebook.com/events/1003307189720861/