DOTKNĄĆ PIERWOTNEJ WOLNOŚCI!
Inka i Olo przez 14 miesięcy zwiedzali Azję na tandemie. Strzelali do nich w Chinach, w Mongolii podziwiali bezkresne krajobrazy a za podróż otrzymali wyróżnienie na gdyńskim festiwalu Kolosy. Ich opowieści będziecie mogli wysłuchać na czwartkowym spotkaniu w TROPS Akademickim Centrum Kultury.
Marek Mikulski: Które z Was wpadło na tak szalony pomysł by tandemem wybrać się do Azji?
Aleksander Klaja: Wskazanie zdecydowanego inicjatora tego wyjazdu jest raczej ciężkie, po prostu było to nasze wspólne marzenie, pojechać gdzieś daleko, cieszyć się wolnością i poznawać świat. Moim pomysłem było to, że pojedziemy na rowerze, a Inka doprecyzowała, że będzie to tandem. Azja jakoś tak wyszła, bo jest najbardziej po drodze z Polski.
Czternaście miesięcy to dużo czasu a Wy byliście na siebie skazani. Nie kłóciliście się?
Oczywiście różnice zdań się zdarzały, to było nieuniknione. Jednak świadomość tego, że nie możemy się rozdzielić i polegać możemy tylko na wspólnym działaniu, jeszcze bardziej nas łączyła.
Był między Wami jakiś podział obowiązków?
Chyba tak, ja raczej zajmowałem się logistyką i naprawami roweru, a Inka prowadziła dziennik podróży i dbała o to, żebyśmy byli czyści i najedzeni. Wspólnie rozbijaliśmy i zwijaliśmy obozowisko, rzadko bywało tak, by jedno z nas leżało bykiem, gdy drugie miało ręce pełne roboty.
Jak napotkani ludzie w Azji reagowali na tandem?
Niektórzy ludzie, na przykład spora część mieszkańców byłego ZSRR, tandem widziała pierwszy raz w życiu. Tak w ogóle. Nigdy nie widzieli takiego pojazdu w telewizji, czy w gazetach i idea roweru dla dwojga była im zupełnie obca. Nasz tandem zazwyczaj wzbudzał spore zainteresowanie i pozytywne emocje, dzięki czemu dużo łatwiej było przełamywać pierwsze lody w kontaktach z lokalnymi mieszkańcami.
Podobno zostaliście ostrzelani?
Zgadza się, to było w południowych Chinach. Było ciemno i kłusownicy musieli wziąć nasz namiot za jakiegoś dzikiego zwierza, chowającego się za drzewem i strzelili. Gdy okazało się że nim nie był, podbiegli zobaczyć, czy nic się nie stało. Na szczęście trafili w przedsionek, my tylko najedliśmy się strachu, a kłusownicy szybko się oddalili. Zasnęliśmy nie ruszając się z miejsca. Taka historia mogła by się równie dobrze wydarzyć w Polsce, czy jakimkolwiek innym kraju.
Mówicie o sobie, że jesteście normalnymi ludźmi. Ilu znacie ludzi, którzy przez ponad rok jeżdżą tandemem po świecie?
Takich raczej niewielu, ale my po prostu spełniliśmy swoje marzenie, a nie każdy musi marzyć o tandemowej podróży. Myślę, że ludzi spełniających swoje małe i duże marzenia jest zdecydowanie więcej, dlatego nie wydaje mi się, byśmy byli w tej kwestii jakoś szczególnie wyjątkowi.
Dlaczego Mongolia była najpiękniejsza?
Każdy kraj ma w sobie coś szczególnego, co potrafi ująć. W Mongolii chodzi o bezkresne krajobrazy i możliwość dotknięcia takiej pierwotnej kultury, zupełnie odmiennej od zachodniej cywilizacji, w której się wychowaliśmy. Można tam na chwilę zanurzyć się w pierwotnej wolności, którą niegdyś cieszyli się wszyscy ludzie na świecie.
Piątek 13 to pechowy dzień?
Do numerologii jakiejś szczególnej wagi nie przywiązujemy. Pytanie jest pewnie nawiązaniem do tego, że nam akurat powrót do Polski wypadł w piątek 13 czerwca 2014, z kolei w piątek 13 marca 2015 rozpoczął się gdyński festiwal Kolosy, na którym zostaliśmy uhonorowani wyróżnieniem za naszą podróż. Po prostu tak się złożyło. Innych przypadków z piątkiem 13 nie pamiętam.
* Spotkanie w TROPS Akademickim Centrum Kultury zorganizowało stowarzyszenie „Kiwi” dawniej „W drogę”, którego patronem medialnym jest nasz portal.
Link do wydarzenia:
https://www.facebook.com/events/979751682086829/
Link do fanpage podróżników:
https://www.facebook.com/transasiantandem/