A. WNĘK: „NIGDZIE NIE CZUJĘ SIĘ TAK DOBRZE JAK PODCZAS PODRÓŻY”
W niedzielę w Galerii Dębiec odbyło się spotkanie z podróżnikiem Andrzejem Wnękiem. Każdy, kto miał pytania do podróżnika, szukał inspiracji lub po prostu chciał dowiedzieć się więcej o jego podróżach, miał taką możliwość. Kto nie mógł tego dnia dotrzeć, odrobinę pocieszamy. Do końca października we wnętrzach galerii będzie można podziwiać wystawę zdjęć „Barwy Świata”.
Czy warto? Zdecydowanie tak, w szczególności jeżeli chcecie ujrzeć różnorodność i kontrasty miejsc zarówno dobrze znanych, jak i odległych czy wręcz niedostępnych. Wystawa eksponuje także ludzi, ich świat, emocje oraz kulturę. Warto nadmienić, iż doświadczenie Andrzeja Wnęka bazuje na 25 latach wojaży i prawie 100 odwiedzonych krajach na 6 kontynentach.
Różnica pomiędzy wycieczką a wyprawą
- Turyści myślą, że jesień czy zima jest martwym sezonem, a tak naprawdę to właśnie w tym okresie zaczynają się prawdziwe wyprawy – przekonuje Andrzej Wnęk, zaznaczając także, że jest różnica pomiędzy pojęciem wycieczka a wyprawa. - Żeby to miało sens nikt nie będzie wyruszał na wyprawę na tydzień. Dzisiaj nietrudno w Internecie o niedrogi środek transportu czy niedrogi wyjazd w ogóle. Ja sam średnio 4- 5 razy w roku wyjeżdżam do Hiszpanii czy Islandii. Nie nazywam tego jednak wyprawą a wyskokiem – dodaje.
- Sporo czasu upłynęło zanim zająłem się podróżami. Zaczynałem jako samodzielny podróżnik, autostopem przez Europę. Francja, Beneluks, Włochy, Niemcy, Wielka Brytania. Z czasem zająłem się tym zawodowo i jako pilot wycieczek zagranicznych ruszyłem dalej. Tajlandia, Chiny, Meksyk, Malezja, Kambodża, Wietnam, Kuba, Jamajka, RPA. Ale było mi mało. Pojechałem do Australii i stałem się swoistym, małym odkrywcą – opowiada o sobie podróżnik, którego zauroczyła kraina „Down Under”. - Zakochałem się w czerwonej ziemi, jak mam wrażenie, z wzajemnością. Byłem tam wielokrotnie i wracać będę tak długo jak wystarczy mi sił. Kiedyś osiądę na antypodach, lecz póki co, chcę podzielić się moją pasją podróżowania z innymi. Najchętniej do Australii, lecz nie tylko – uzupełnia.
W każdym z nas drzemie duch podróżnika
- Kiedy byłem kilkuletnim dzieckiem „podróż” to było tylko słowo. Czułem, że coś w nim drzemie, ale jednak tylko słowo. Dla dziecka droga z domu do przedszkola to przecież też podróż. Kiedy zacząłem się usamodzielniać coraz bardziej ciągnęło mnie w drogę. Nie lubiłem siedzieć z kolegami na ławce i kopać piłki wciąż w tę samą bramkę – wspomina. - Kiedy wyganiano mnie do kościoła, ja ruszałem w podróż na łąki i nad rzekę. Tam łatwiej było porozmawiać z Absolutem – dodaje.
- W każdym z nas drzemie duch podróżnika. To on spowodował, że rozpełzliśmy się po całym globie. Pierwsze cywilizacje powstawały na brzegach mórz, bo dalej nie dało się wędrować. Duch jednak nakazywał iść dalej, nakazał tworzyć łodzie i płynąć – opowiada Wnęk.
Dlaczego podróże? Bo tak!
Świat wydaje mu się poznany, a jednocześnie wciąż, jak zapewnia, odkrywa przed nim swoje oblicze. - I brnę dalej, uczę się i chłonę jak gąbka co nasiąknąć nie może. Sycę się podróżą jak pierwotny człowiek, szukam miejsca na ostateczny dom: grób – podsumowuje.
Andrzej Wnęk nie musi specjalnie przekonywać, że jego życie to podróże. - Zawsze mnie pytano po co podróżuję. To pytanie, na które moja odpowiedź zawsze jest taka sama. Nie mam pojęcia. A dlaczego lubicie taki, a nie inny gatunek muzyki? Dlaczego wolicie np. ostre albo słone jedzenie? - wylicza. - Dlaczego? Bo właśnie tak – brzmi stanowcza odpowiedź. - Podróże mnie inspirują, wzbogacają, rozluźniają, ładują mi akumulatory, ot po prostu kręcą. Nigdzie nie czuję się tak dobrze jak podczas podróży – zaznacza, dodając, że powrót do domu to dla niego powrót do ludzi, których kocha, a nie do miejsca.