SZACHTY - PIĘKNE I TAJEMNICZE
- Stwierdziliśmy, że na Świerczewie mieszkańców jest dosyć sporo, bo to 14 tys. osób, a nie ma żadnych takich terenów otwartych przyrodniczo. Mamy boisko, mamy place zabaw, ale nie ma takiego terenu parkowego. Najbliższy jest plac na Dębinie, ale to jednak jest kawałek. A skoro mamy taką ładną zieleń, to trzeba ją wykorzystać i zagospodarować - opowiada w rozmowie z nami Tomasz Wierzbicki, radny Miasta Poznania, zaangażowany w zagospodarowywanie obszaru Szacht.
Anna Kowalewska: Czytałam takie zdanie, że Szachty to jedno z piękniejszych i tajemniczych miejsc. Dlaczego tajemniczych?
Tomasz Wierzbicki: Myślę, że przede wszystkim dlatego, że mieszkańcy Poznania tego miejsca nie znają. Właśnie dużo osób jak myśli o terenach zielonych, to myśli o terenach nad Maltą, Rusałką, Strzeszynku, Kiekrzu - o tym całym klinie zieleni zachodnim i można powiedzieć wschodnim. Natomiast właśnie ten południowo- zachodni jest taki dosyć nieodkryty dla mieszkańców. Można powiedzieć dziki i też tajemniczy, bo nie ma żadnych szlaków wytyczonych dla pieszych. Każdy, kto tam idzie musi znaleźć swoją ścieżkę.
Ale tych ścieżek jest tam teraz kilka. Jak to wygląda?
Te ścieżki powstają. Trzeba powiedzieć, że to jest dosyć rozległy teren. On się ciągnie od Junikowo - Fabionowo, Świerczewo, aż do Lubonia. To jest ponad 160 hektarów, więc bardzo duża część miasta. Od strony Świerczewa teraz trwa zagospodarowywanie, porządkowanie tego terenu, gdzie faktycznie są budowane alejki. Będą dwie, trzy najważniejsze drogi, poza tym jest bardzo dużo różnych tajemniczych ścieżek, przejść, kładek między stawami, więc myślę, że każdy znajdzie tam coś dla siebie.
Ale kiedyś tak nie było.
Nie, kiedyś nie było. Teren ten w czasach jeszcze przed II wojną światową należał do cegielni. Ta część od Świerczewa, która jest zalesiona, była parkiem właściciela jednej z cegielni, więc to był teren zamknięty, ale bardzo zadbany. Były właśnie różne kładki, pomosty nad stawami. Natomiast dalsza część służyła jako wyrobiska, to był teren typowo przemysłowy. Dopiero w latach 60. -70., kiedy te wyrobiska jakby na potrzeby gliny zaczęto zamykać, powstawał teren przyrodniczy. Nie zrekultywowano na szczęście tego terenu, to była taka rekultywacja biologiczna, gdzie te zbiorniki same napełniały się wodą, gdzie zarastały roślinami. Od lat 80. można powiedzieć, że to jest teren pozostawiony samemu sobie. Tam żadnej ingerencji człowieka nie było, na szczęście, bo właśnie dlatego powstał tam taki piękny obszar, gdzie mamy połączenie lasów, wód i łąk. Trzeba pamiętać, że jest to też jeden z cenniejszych przyrodniczo obszarów w Poznaniu. Tam przez długi czas był użytek ekologiczny. Ze względów prawnych został zniesiony parę lat temu. Jednak te gatunki zwierząt i roślin nadal tam egzystują.
Oaza spokoju i zieleni
To co możemy tam spotkać?
W zeszłym roku były badania studentów Uniwersytetu Przyrodniczego nad obecnością płazów, gadów. Okazało się, że występują tam dwa gatunki traszek. One są chronione. Kumaki, wiele gatunków żab, płazów. Jest to jedno z największych siedlisk ptaków w Wielkopolsce, więc też bardzo cenny przyrodniczo obszar. Poza tym także jeden z większych siedlisk pająków.
To akurat nie jest fajne.
To nie jest (śmiech).
Zaskrońce pewnie też tam możemy spotkać.
Oczywiście także są węże. Jest to też raj dla wędkarzy. Stawy są zarybiane, dużo osób tam wędkuje, czyli jest tam też trochę ryb.
Czyli nie trzeba wyjedżać poza granice Poznania, aby odpocząć na łonie przyrody.
Tak naprawdę można się tam poczuć jak w Parku Narodowym. To jest taka oaza zieleni, spokoju, bardzo blisko centrum miasta.
www.facebook.com/szachty
Jako Radny Osiedla, zaznaczał Pan, że Szachty są dla niego ważne. Że jest tam jeszcze wiele do zrobienia. Jak rozpoczęła się działalność, właśnie na tym obszarze?
Działanie jako rada osiedla zaczęliśmy ok. 2010 roku. Jak mówiłem wcześniej, Szachty to był teren całkowicie dziki. Praktycznie żadnych wytyczonych ścieżek, ludzie się tam po prostu bali chodzić, było tam dużo dzikich wysypisk. Tam można było normalnie wjechać samochodem, także wjezdżały ciężarówki z gruzem, ludzie wyrzucali odpady. Czasami też wieczorami dochodziło do pobić, do bójek. Był to obszar niebezpieczny i nieciekawy. Chociaż to był teren Miasta, tak naprawdę Miasto nic z tym nie robiło. I staraliśmy się o to, żeby ten teren przekazać albo do Zarządu Zieleni Miejskiej, albo do Zakładu Lasów Poznańskich. Niestety dwa lata to były krążenia pism między urzędami. Nikt nie chciał tego terenu na siebie przejąć. To jest jakby zrozumiałe ze strony tych urzędów, ale miasto powinno wyznaczyć tę jednostkę. W końcu, w 2012 roku zaprosiliśmy prezydenta Ryszarda Grobelnego na spotkanie u nas na osiedlu. Przedstawiliśmy to jako jeden z najważniejszych problemów naszego osiedla. Stwierdziliśmy, że Świerczewo to jest dość spore, ma 14 tys. mieszkańców, a nie ma żadnych takich terenów otwartych przyrodniczo. Mamy boisko, mamy place zabaw, ale nie ma takiego terenu parkowego. Najbliższy to jest plac na Dębinie, ale to jednak jest kawałek. A skoro mamy taką ładną zieleń, to trzeba ją wykorzystać i zagospodarować. Na szczęście w 2012 roku ten teren trafił do Zarządu Zieleni Miejskiej i wtedy także rozpoczęliśmy przygotowania nad projektem zagospodarowania tego terenu i nad zbieraniem funduszy. Trochę to było wariacko zrobione, ale w 1,5 miesiąca udało się złożyć cały wniosek grantowy i wtedy właśnie otrzymaliśmy pierwszy grant w wysokości 200 tysięcy zł, wkład własny 160 tysięcy zł na I etap budowy alejek. I to zostało wykonane w zeszłym roku. Przygotowujemy się cały czas do kolejnych etapów.W zeszłym roku na ten rok, dostaliśmy kolejny grant, też 200 tysięcy zł. Wkład własny to 180 tys. zł ale najważniejsze jest to, że także sąsiednie jednostki się włączyły. Osiedle Fabianowo buduje drogę w stronę ul. Głogowskiej i Miasto Luboń także w tym roku będzie budowało swój odcinek. Widać dużą współpracę tych wszystkich jednostek i to bardzo cieszy. Myślę, że powstanie takie ładne, zagospodarowane miejsce zielone z korzyścią dla całej dzielnicy i dla Lubonia.
"Bardzo cieszy takie spędzanie czasu wśród przyrody"
Osób spacerujących jest tam pewnie coraz więcej.
Zdecydowanie więcej, właśnie ostatnio byłem na rowerze i muszę przyznać, że w poprzednich latach tam naprawdę można było siedzieć godzinę, dwie i nikogo nie spotkać. A teraz wszystkie ławki były zajęte, właśnie dużo młodych osób wychodzi i bardzo się cieszę, że np. nie siedzą przed komputerem, tylko wyjdą, posiedzą, jeżdżą na rowerze, na rolkach. Bardzo cieszy takie spędzanie wolnego czasu wśród przyrody.
Teraz też mają powstać kolejne trzy alejki.
Tak, dokładnie. Niedawno Zarząd Zieleni Miejskiej ogłosił przetarg ich budowę. To co zaczęliśmy robić w zeszłym roku, to będzie dojście do ulicy Leszczyńskiej, łącznie z drogą rowerową, którą już zbudowaliśmy parę lat temu. Będzie alejka w stronę Lubonia, jeszcze osiedle Fabianowo w tym roku ma w budżecie 300 tysięcy zł. Oni właśnie chcą zrobić alejkę do ul. Głogowskiej. Miasto Luboń też buduje, więc można powiedzieć, że w tym roku uda tą zaplanowaną sieć alejek wybudować.
Ma się też coś dziać nad Stawem Nowakowskiego.
Tak, ten staw jest prywatny od dłuższego czasu. To znaczy dwa lata temu kupiła go od spółki prywatna osoba i są tam plany uruchomienia łowiska. Pod koniec zeszłej kadencji rady osiedla byliśmy w kontakcie z właścicielem tego terenu. To nas cieszy, że nie ma to być taka duża ingerencja w przyrodę, jedyna ingerencja to ogrodzenie tego stawu. Właściciel posprzątał wszystkie dzikie wysypiska, więc teren jest uporządkowany. Od strony Głogowskiej będzie zbudowane takie zaplecze, można powiedzieć techniczne, gospodarcze i ten staw ma być zarybiany, tam ma być łowisko, więc wpasuje się idealnie w klimat Szacht. Ta działalnośc gospodarcza jest mało inwazyjna i będzie też na plus dla tego terenu.
Każdy łatwo trafi na Szachty
A organizujecie akcje sprzątania tego terenu?
Jako rada osiedla takie akcje organizujemy systematycznie od 2 lat, co pół roku. Teraz akurat nam się to nie udało ze względu na wybory do rad osiedla. Chociaż może jeszcze taką akcję przeprowadzimy. Ale też cieszy właśnie zaangażowanie w Zarządzie Zieleni Miejskiej, oni co roku na wiosnę zlecają sprzątanie spółdzielni i można powiedzieć cały ten teren od strony Świerczewa został wysprzątany. Tam na szczęście już ludzie nie wożą tych śmieci, bo są słupki i nie można wjeżdżać samochodami. Ale cały czas tam była taka ilość śmieci, że przy każdym sprzątaniu można znaleźć jakieś opony, lodówki, części od samochodu, meble... No naprawdę całe mieszkanie można byłoby umeblować. Ale to cieszy, że obecnie ludzie traktują ten teren już jako przyrodniczy, a nie jako miejsce, gdzie można coś wyrzucić.
Zapytam w imieniu ludzi spoza rejonu Świerczewa, które do tej pory nie miały okazji spacerować po Szachtach. Jak najlepiej się tam dostać?
Teren rozciąga się od Junikowa, przez Fabianowo i Świerczewo, więc myślę, że od strony Junikowa z okolic, tam gdzie jest kościół na Junikowie, tam jest przejście pod nasypem kolejowym, jest tunel i właśnie zaczyna się droga przez Park Paczkowski. Można przejechać pod ul. Głogowską na wysokości Fabiano, tam jest przejazd dla rowerzystów. I ta część pomiędzy Fabianowem a Świerczewem to jest dojazd zarówno od ulicy Głogowskiej, Mieleszyńskiej, od Świerczewa, od ul. Kocha. Można wejść na mapę i to zobaczyć. Myślę, że tutaj każdy łatwo trafi.