O PRYWATNOŚCI I CYBER RELACJACH W INTERNECIE
W XXI wieku nastąpił rozwój komputerów, a co za tym idzie - Internetu. Sieć oferuje mnogość udogodnień, takich, jak szybkie i wygodne operacje na kontach bankowych, dostęp do wszelakich informacji, możliwość oglądania programów telewizyjnych czy filmów, słuchania muzyki, zakupów online - nie tylko odzieży, ale i produktów spożywczych, różnego rodzaju akcesoriów czy nawet umeblowania. Obecnie olbrzymią popularność zdobywają portale społecznościowe i różnego rodzaju aplikacje.
W cyberprzestrzeni interakcje dużej liczby osób są pozbawione barier, nie dzieli dystans ani czas. Dlatego też powstał Facebook, który ułatwia komunikację i pozwala funkcjonować nam w internetowej przestrzeni społecznej. Choć jego zamysłem było odszukiwanie szkolnych znajomości, szybko rozprzestrzenił się i jego zasięg objął cały świat. Odtąd każdy może kolekcjonować znajomych i udostępniać im swoje zdjęcia, dodawać statusy na swój profil czy rozmawiać z nimi i to nawet z wieloma jednocześnie. Gdy chcesz zorganizować imprezę, nie musisz już dzwonić do wszystkich po kolei i prosić o potwierdzenie przybycia - wystarczy ustawić wydarzenie, zaprosić wybranych i poczekać na ich odpowiedź - gotowe! Gdy zmieni się termin oddania prac z fizyki, wystarczy napisać post na grupie klasowej i wszyscy będą powiadomieni. Gdy czeka cię wyjazd za granicę i nie masz możliwości dzwonienia czy innego kontaktowania się z rodziną i przyjaciółmi status o podróży załatwi sprawę.
Nawet celebryci, politycy czy sieci restauracji posiadają własne fanpage, udostępniając tam informacje na swój temat. Śledząc je, możemy dowiedzieć się na przykład o nowych singlach, o wiecach wyborczych czy o promocjach na ulubione pizze.
Skupmy się jednak na ludziach, których dodajemy do znajomych. Właśnie - jak bardzo są nam znajomi? Liczba Dunbara to pojęcie stworzone przez brytyjskiego antropologa i psychologa ewolucyjnego Robina Dunbara. Doszedł on do wniosku, na podstawie przeprowadzonych badań i obserwacji, że istnieje pewna górna granica liczby osób, z którymi przeciętny człowiek może utrzymywać zażyłe kontakty społeczne. Wynosi ona około 150. Jednak patrząc na profile znajomych, a być może na nasze własne, liczba ta wydaje się dość mała. Po co kolekcjonujemy kilkaset, a czasem nawet ponad tysiąc "znajomych", z którymi nawet nie rozmawiamy, których ledwo kojarzymy, a czasem w ogóle nie znamy? Czy potrzeba akceptacji i poparcia przez społeczeństwo jest aż tak duża? Obserwując młodych ludzi łatwo można zauważyć, że dla dość dużej grupy osób liczba tzw. "lajków" na Facebooku znaczy sporo - funkcjonuje jako swego rodzaju wyznacznik popularności i prestiżu. Oszukujemy samych siebie.
Nie zmieniwszy ustawień prywatności pozwalamy, by również ci nieznajomi znajomi dostawali powiadomienie o naszych urodzinach. Nasz profil zostaje wtedy zalany życzeniami. I znowu kolekcjonowanie - tym razem kilkudziesięciu wpisów, nierzadko składających się z samego "sto lat". Czy jednak życzenia złożone face-to-face czy chociażby telefonicznie nie są milsze i szczersze? Nawet, jeśli o dacie przypomniał kalendarz czy ciotka - dokonujemy tego minimalnego wysiłku, by dotrzeć do solenizanta i powiedzieć coś więcej.
Posiadając konto w jakimś serwisie czy w mobilnej aplikacji, tworzymy swego rodzaju internetową tożsamość. Składają się na nią rzesze fałszywych znajomych, liczba lajków, serduszek, followersów, a także dostarczana przez nas treść. Tworzy się swego rodzaju targowisko próżności. Kreujemy swój wizerunek poprzez udostępnianie zdjęć, które wręcz krzyczą: "patrzcie, ćwiczę i jestem fit!!", "patrzcie, jem zdrowo!!", "patrzcie, mam ciekawe życie towarzyskie, chodzę na imprezy i dobrze się bawię!!", "patrzcie, wszyscy mnie lubią!!". Fotograficzny serwis społecznościowy Instagram tworzą głównie nastolatki, które zajmują się fotografowaniem swoich kolan, na których leży otwarta książka. Chwalą się umiejętnością czytania czy zgrabnymi nogami?
Indywidualizm właściwie umiera, zanika na rzecz promowania kolejnego stylu życia, mody, różnego rodzaju nurtów. Serwisy mające zbliżać ludzi uzależniają od pseudoznajomych i przeglądania mało ważnych treści, które tylko pochłaniają czas. Kontakty i aktywność społeczna w świecie rzeczywistym tracą na znaczeniu - są przecież ich internetowe odpowiedniki. Na szkolnych korytarzach młodzież wpatruje się w ekran telefonów połączonych cały czas z Internetem, co zmusza ich do ładowania komórek na lekcjach. Tracą na prawdziwości i kształcą swoje narcystyczne osobowości.
Oczywiście nie można zaprzeczyć, że wszelkie serwisy internetowe zapewniają ogrom możliwości. Jednak trzeba zwrócić uwagę na problem, który powstaje. Coraz rzadziej funkcjonujemy jako obserwatorzy konkretnych treści - częściej za to rozdmuchujemy swoje ego, kreując mało wartościową zawartość profili. Nikomu nie można zabronić rozrywki i relaksu, można jedynie zalecić większą dozę rozsądku, dystansu i umiejętności doceniania prawdziwych wartości.
Maja Skory
XXV Liceum Ogólnokształcące
im. Generałowej Jadwigi Zamoyskiej
w Poznaniu
------------------------
Tekst powstał w ramach Akademii Młodego Dziennikarza, cyklu portalu miastopoznaj.pl oraz wielkopolskich liceów. Kolejne artykuły co tydzień w poniedziałek.