WYBÓR TARYFY, CZYLI JAK OSZCZĘDZIĆ NA RACHUNKACH ZA PRĄD
Niewielu z nas może pozwolić sobie na luksus rozrzutności. Wielu szuka jednak oszczędności w niewłaściwych miejscach, ignorując nierzadko najoczywistsze wskazówki dotyczące optymalizacji domowego budżetu i wydając pieniądze bez potrzeby. Internet pełen jest dobrych porad w tym temacie, ja jednak na bazie własnego doświadczenia opisze kilka sposobów, które pozwoliły mi oszczędzić 800 zł na samych rachunkach za prąd.
Zmiana dostawcy prądu
Po pierwsze: zmieniłam swojego dostawcę prądu. Wiele osób nawet nie wie, że ma taką możliwość albo nie zastanawia się nad tym. Reszcie w głowach kłębią się obawy dotyczące masy „papierkowej roboty” związanej z takim ruchem. Obawiamy się również, że wpadniemy z deszczu pod rynnę. Wcale nie musi tak być. Rzetelny research ofert wszystkich dostawców prądu w naszym regionie powinien być pierwszym punktem w planie oszczędzania. Kolejna osobista rada, którą warto tu wziąć pod uwagę: wypytajmy znajomych i rodzinę, z usług którego operatora korzystają. Bardzo możliwe, że ich doświadczenie pomoże nam przy ostatecznym wyborze oferty uniknąć ukrytych kosztów i „małych druczków”. Takie rozmowy pomagają poznać dostępnych usługodawców i są dobrym wstępem do dalszych poszukiwań.
Wybór taryfy
Po drugie: po decyzji o zmianie dostawcy, dokładnie przyjrzałam się opcjom taryfowym. Nigdy wcześniej nie zastanawiałam się, w jakich godzinach zużywam najwięcej prądu, a od tej informacji powinien zależeć wybór właściwej taryfy. Ostatecznie zdecydowałam się na zaproponowaną przez konsultanta taryfę G11. Wybór odpowiada mi, ponieważ prowadzę nieregularny tryb życia. Pracuję w domu o różnych godzinach, a z taryfą G11 płacę za prąd tyle samo, niezależnie od pory dnia i nocy. Osoby o innych przyzwyczajeniach albo korzystające z ogrzewania elektrycznego powinny zapoznać się jednak z innymi taryfami. Bardzo możliwe, że korzystniejsza dla ich domowego budżetu okaże się taryfa G12 z niższą stawką za zużycie energii w godzinach nocnych.
Zużywać energię z głową!
Po trzecie: pozbyłam się niepotrzebnych pożeraczy prądu. W pomieszczeniach, w których na co dzień przebywam dłużej, czyli na przykład biurze, zamontowałam żarówki LED. Pozwalają zmniejszyć zużycie prądu, kiedy światło jest włączone przez dłuższy czas. W komórce, w której światło jest często gaszone i zapalone, pozostawiłam zwykłą żarówkę. Tutaj „ledówka” byłaby z kolei nieekonomiczna. Staram się pamiętać o odłączaniu urządzeń z gniazdka po skończonej pracy. Naładowany laptop podłączony do kontaktu to marnotrawstwo energii. Nie wkładam do lodówki ciepłych posiłków, tylko chłodne, bo wiem, że kiedy urządzenie wyczuwa wyższą temperaturę, zaczyna zużywać więcej energii na chłodzenie. Pilnuję również temperatury prania. Większość materiałów nie potrzebuje wcale temperatury wyższej niż 30 stopni.
Z doświadczenia mogę więc potwierdzić, że rozsądna zmiana dostawcy energii elektrycznej, wybór najwłaściwszej taryfy i kilka prostych nawyków mogą więc sprawić, że na naszym koncie pozostanie miesięcznie kilkadziesiąt złotych więcej!