NAJPIĘKNIEJSZY PARK W MIEŚCIE? SOŁACKI?
Kończąc pracę, opuszczałem zakłady imienia Stalina. Szedłem ulicą Dzierżyńskiego, potem aleją Stalingradzką. Mijałem plac Stalina i dochodziłem do… Parku Stalina. To było w latach pięćdziesiątych.
Każdy gdzieś spaceruje. Niekoniecznie w celach sportowych czy dla zdrowego ciała. Ruch na świeżym powietrzu pozwala na ukojenie nerwów i odzyskanie równowagi psychicznej. Poznaniacy doceniają tereny parkowe w naszym mieście. Niektóre z nich, nie są w najlepszej kondycji. Tu przykładem jest park Rataje, czy niewielki teren zielony na Górczynie. Chwalimy się terenami na Raszynie czy fontanną w parku Mickiewicza. Zaryzykuję, że najpopularniejszy pozostanie jednak park Sołacki, przez pewien czas nazywany także parkiem Stalina. To świadczy o randze tego miejsca, nie każdy obiekt mógł przyjąć przecież imię wodza.
Dzielnica willowa i zieleń
- Wykorzystując układ terenu i istniejące już drzewa i stawy, na prawie 14 hektarach urządzono park krajobrazowy w stylu angielskim. W pozbawionym wówczas zieleni Poznaniu, nowy ogród publiczny wzbudził wielkie zainteresowanie – tymi informacjami zachęca do dalszej lektury Kronika Miasta Poznania.
Budowę parku rozpoczęto w 1908 roku, publiczności został udostępniony w roku 1911 same prace wykończeniowe trwały do 1913 r. - Autorem projektu był Hermann Kube, ówczesny dyrektor Ogrodów Miejskich. Parkowi nadano charakter krajobrazowy, jego głównymi akcentami są dwa stawy powstałe przez spiętrzenie strumienia Bogdanka. Nad jednym z nich otwarto okazałą restaurację. Warto dodać, że budynek został przeniesiony w to miejsce z wystawy wschodnioniemieckiej – przeczytamy w tekście pod redakcją Włodzimierza Łęckiego, zawartym w książce „Poznań od A do Z”.
Popularność parku wzrosła po oddaniu do użytku linii tramwajowej w 1913 roku. Wtedy też powstała istniejąca do dziś „zielona budka”, czyli budynek dawnej poczekalni. Na trwałe wpisanie się w pamięć mieszkańców Park Sołacki zasłużył na kilka sposobów. Po pierwsze łączył rekreację z wypoczynkiem, nie brakowało także rozrywki.
Bankier i prezydent
Ciekawe informacje znajdziemy w materiałach zebranych przez Poznańską Filię Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP. - Po I wojnie światowej bankier żydowski Baruch Elias przyjechał do Poznania, by uregulować z miastem prawne zagadnienia związane z własnością terenu, razem z prezydentem Cyrylem Ratajskim wybrali się samochodem na Sołacz. Najbardziej Eliasowi spodobał się Park, który od czasu jego założenia zdążył się rozrosnąć. Po powrocie z wycieczki, bankier dał wyraz swojemu zachwytowi. Dokonał czynu bezprecedensowego, nieodpłatnie podarował Kościołowi parcelę o powierzchni 2702 metrów kwadratowych. Na terenie podarowanym przez Eliasa zbudowano Kościół św. Jana Vianneya – czytamy w tekście dr Wojciecha Meixnera.
W okresie międzywojennym w okolicach parku kończyła się także dwutorowa linia tramwajowa. Na ulicy Wołyńskiej była tak zwana „mijanka” czyli jeden tor.
Okres międzywojenny to czas plenerowych spektakli teatralnych. Restauracja w centrum zielonego terenu słynęła z muzyki na żywo, a alejki były areną nie tylko spacerów. – Niczym w centrum miasta, szarmanccy panowie kłaniali się zdejmując kapelusze przed damami, przechadzającymi się w najbardziej wyszukanych kreacjach – czytamy w Kronice Miasta Poznania.
Łódki na jeziorze w Parku Sołackim, źródło: poznan.pl,
Okres II Wojny Światowej nie wpłynął negatywnie na teren zielony Sołacza. Niemcy zrealizowali nawet niewielki fragment oświetlenia parku, zamieniając lampy gazowe na elektryczne. Dostęp był ograniczony, ale teren nie ucierpiał. Gorzej było chyba w okresie powojennym. Zmiana ustroju w kraju i utrata niepodległości dały tym terenom coś, czego zupełnie nie potrzebowały. Możemy wyobrazić sobie spacer. – Kończąc pracę, opuszczałem zakłady imienia Stalina. Szedłem ulicą Dzierżyńskiego, potem aleją Stalingradzką. Mijałem plac Stalina i dochodziłem do… Parku Stalina. To było w latach pięćdziesiątych – znalazłem w książce Zdzisława Grota.
Czasy PRL to ciągła popularność tych terenów. Wciąż obecne, estetyczne łódki obecne na tafli niewielkich zbiornikach parku były popularne i chętnie wykorzystywane. Istniała też restauracja „Wypoczynek” i niezmiennie dominowała muzyka na żywo. W latach sześćdziesiątych można było pójść ciekawą drogą. Park Sołacki, (po 1956 roku już nie Stalina), łączył swoje ścieżki z basenami na Niestachowie (dziś karpie przed świętami). Po drodze odwiedzający mijali wieżę spadochronową. Dalej szli na żużel. Nieużywany obiekt, czyli wieża zagrażała niebezpieczeństwu i został wysadzona w powietrze w latach siedemdziesiątych, zresztą po kilku próbach.
Wieża spadochronowa, źródło: wikimedia.pl, lata 50te XX wieku (?)
Restauracja zmieniała nazwy. „Wypoczynek” to jedna. Istniała też nazwa „Pod Strzechą” i „Piracka”. Zniknęły charakterystyczne wieże na tym budynku. Pod koniec lat siedemdziesiątych zniknęły łódki. Alejki zalano asfaltem i park nadal był chyba najbardziej popularnym miejscem spacerów i sesji ślubnych.
Charakterystyczne wieże, pocztówka z Parku Sołackiego, rok nieznany.
- W 1993 roku została przeprowadzona akcja rekultywacji stawów. Odmulono wówczas dna wszystkich zbiorników wodnych dzięki czemu udało się odtworzyć istniejący do dziś historyczny układ stawów – czytamy w Kronice Miasta Poznania. W 2006 roku powróciły łódki i rowery wodne. Zadbano o roślinność i wyrównano brzegi.
Obecnie park Sołacki stał się także areną… śniadań. Popularność parkowego serca miasta wzrasta dzięki Targom Śniadaniowym i lodziarni. Idąc na spacer podchodzimy do lodziarni na ulicy Kościelnej. Chwytamy w rękę wafelek z waniliową kulką i podążamy do Sołackiego. Na spacer.
Kto pamięta czarujące białe łódki? Kto miał tam ślubną sesję zdjęciową? Może w archiwach jest gdzieś wieża spadochronowa?
Zdjęcia z obcnego Sołacza, fot. M.Szefer, marzec 2015