KSIĄŻKA TO ZA MAŁO BY MNIE ZOBACZYĆ
W niedzielę wieczorem w klubie Blue Note wystąpi Marek Dyjak. Elżbieta Zapendowska powiedziała o nim „Najbardziej prawdziwy głos na polskim rynku muzycznym”. Koncert ma promować książkę „Polizany przez Boga”, gorzki wywiad rzekę z artystą, włóczęgą, alkoholikiem i w końcu samobójcą.
Marek Mikulski: Czy jest Pan zadowolony z obrazu siebie jaki wyłania się z książki „Polizany przez Boga”?
Marek Dyjak: Wiele fragmentów widziałem po kilka razy ale tak naprawdę tej książki nigdy nie przeczytałem. Z dwóch powodów. Po pierwsze, mam słaby wzrok i toczę za każdym razem straszną walkę aby coś przeczytać. Po drugie, pomyślałem sobie, że bez mojego wglądu, choć miałem na to czas, ta książka może być ciekawsza. „Polizany przez Boga” jest zapisem moich stanów z konkretnych dni w których autorzy ze mną rozmawiali. Czy jestem zadowolony? Nie powinienem być zadowolony, bo z czego? Opowiedziałem kilka historii, powiedziałem kilka słów ale mój obraz jest na pewno inny niż ten z książki. Książka to za mało by móc zobaczyć prawdziwego mnie.
Uważa się Pan za ostatniego beatnika*? Ja po przeczytaniu książki tak Pana zobaczyłem.
Jarosław Koziara, plastyk i mój przyjaciel od dwudziestu lat, dawno temu nazwał mnie beatnikiem. Nadal żyje w ten sposób, bardzo dużo się włóczę w czym pomaga praca muzyka. Także bardzo prawdopodobne, że jestem ostatnim z nich. Ale jeśli Pan tak o mnie myśli to komplement dziękuję.
Jak czuje się włóczęga wtłoczony w kredyt i stałe mieszkanie?
W ogóle się takimi rzeczami nie zajmuję. Ewa, moja partnerka, ma na głowie wszystkie te sprawy. Nie płace żadnych rachunków za gaz czy prąd. Ostatnio miałem nawet problem z wyrobieniem dowodu osobistego. Mam alergię na zajmowanie się takimi sprawami. Nie chcę mieć nic wspólnego z systemem, najlepiej by było gdybym omijał straż pożarną, pogotowie i policję.
Gdy piszą o Panu zawsze mówi się o niezwykłości Pańskiego głosu. Czy Marek Dyjak lubi słuchać swojego głosu?
Nie słucham swoich piosenek jeśli o to Panu chodzi. No w czasie nagrań w studio muszę je przesłuchać ale poza tym nie zdarza mi się nigdy. A jeśli chodzi o mój głos, całe życie go słucham więc już mi się dawno znudził (śmiech).
Jaki repertuar usłyszymy w niedzielę w Blue Note?
To będzie mieszanka przeróżnych historii. Mam taki apetyt, żeby pośpiewać sobie wszystko to co już przewijało się w przeszłości. Głównie dlatego, że już niedługo na koncertach pojawią się utwory z nowej płyty i nie będę się mógł skupić na tych starszych. Także układamy listę utworów tak by była ciekawa dla widowni i przede wszystkim mocna.
Na koniec może mi Pan zdradzi kiedy możemy się spodziewać efektu współpracy Pana z Wojtkiem Waglewskim?
Wojtek jest ostatnio zajęty mocno i właściwie czekamy na jego wolną chwilę. Napisał kilka pięknych piosenek. Wszystko tylko czeka aby się za to wziąć. Więc Trzy dni prób, trzy dni w studio i w sumie będzie płyta. Ja nigdy dłużej nie nagrywam (śmiech).
*nieformalny awangardowy ruch literacko-kulturowy, propagujący idee anarchistycznego indywidualizmu, nonkonformizmu i swobody twórczej, który powstał w latach 50. XX w. w USA. Nazwa ruchu pochodzi od angielskiego słowa "beat". Jako przymiotnik słowo to jest związane ze "zmęczeniem" i "przegraniem" (np. "to be beaten"). Ma jednak także powiązania muzyczne, szczególnie podkreślone w powieści Jacka Kerouaca W drodze. Termin "upbeat" oznacza nieakcentowane uderzenie, często ostatnie w takcie, a w języku potocznym - "żywe, szybkie tempo"; "on the beat" z kolei, to "być w rytmie", "utrzymywać rytm". Ruch beatników istniał analogicznie do ruchu egzystencjalistów w Europie, dał również podstawy do powstania w latach 60 rewolucji hippisowskiej.