JESTEM W PRACY I IDĘ SPAĆ
Na biurku, pod biurkiem, na podłodze… spać można niemalże wszędzie. W pracy nie wypada, chociaż dzisiejsze święto daje ciche przyzwolenie na tę szczyptę lenistwa. Obchodzimy bowiem Dzień Drzemki w Pracy.
Krótka drzemka potrafi czynić cuda, eksperci porównują ją do zresetowanego zamulonego komputera. Czasem jednak budzimy się bardziej niewyspani niż byliśmy wcześniej. Tajemnica tkwi w jej długości. – Jest to zdecydowanie najbardziej efektywny wypoczynek. Należy jednak rozróżnić dwa pojęcia: drzemka i spanie. Aby się zdrzemnąć, potrzebujemy jedynie 20 minut. Nawet, gdy po ciężkiej pracy, padamy z nóg, taki krótki sen doda nam energii. Dłuższy może sprawić, że będziemy jeszcze bardziej ospali i zmęczeni – wyjaśnia psycholog, Jarosław Król.
Warto drzemać!
- Drzemki mają także zbawienny wpływ na zdrowie. Poza obniżeniem poziomu stresu, krótki odpoczynek zmniejsza ryzyko zawału, udaru czy zachorowania na cukrzycę. Dodatkowo drzemka może być użyta jako substytut środków takich jak kawa czy napoje energetyczne. One owszem, także dodają energii, mają jednak destrukcyjny wpływ na zdrowie – dodaje Król, który jednocześnie obala mit. – Wbrew pozorom, nie wpływa to źle na sen w nocy. Wręcz przeciwnie, można jeszcze lepiej się wyspać. Warto jednak pamiętać o tym, aby nie drzemać trzy godziny przed pójściem spać – informuje.
W godzinach pracy?
- Wśród prawników krążą opowieści o ławnikach przysypiających na rozprawie i o technikach ich budzenia. Osobiście nie przyłapałem na drzemce żadnego, z kolei mój ojciec, który jest prokuratorem, przyznał, że jeden raz zdarzyło mu się przysnąć na sprawie – dowiadujemy się od prawnika Marcina Biernackiego. - Czy ja kiedyś uciąłem sobie drzemkę w pracy? Nie, w żadnym razie, ale młody jestem, wszystko przede mną – dodaje z uśmiechem. – Kiedy wykładam, to zdecydowanie nie przysypiam, niestety nie mogę tego powiedzieć o studentach. Z tym, że nie jestem pewien czy to wynika z faktu, że ja tak przynudzam, czy szanowna młodzież zarywa nockę, aby przygotować się na moje zajęcia. Stawiam na opcję drugą, jestem wymagający i na pewno mówię ciekawie, nie można, więc spać z nudów, tylko ze zmęczenia – nieco żartuje.
- Wstawanie o 5 rano na poranny dyżur nie należy do najłatwiejszych i podziwiam tych, którym się to udaje. Tym bardziej, że uwielbiam spać. Na szczęście na co dzień nie muszę wstawać w środku nocy, żeby zdążyć do pracy – przekonuje Dominik Rutkowski, dziennikarz radia Eska. – Ostatnio miałem sytuację, w której zasypiałem w pracy… na stojąco! Niestety imprezy integracyjne w Warszawie dają w kość. To była chyba jedna z nielicznych sytuacji, w której skorzystałem z naszej radiowej kanapy – dodaje. Dziennikarze informacyjni raczej nie mogą pozwolić sobie na drzemki w pracy. – Niestety poranny dyżur wymaga od nas skupienia, bo praktycznie co 15 minut wchodzimy na antenę z wiadomościami z Poznania – puentuje Rutkowski.
Szefie, drzemię, bo poprawiam sobie urodę!
- Ja jestem człowiek pracujący, pracuję non stop, więc można stwierdzić, że ucinam sobie drzemki w pracy. Jeżeli jednak chodzi o miejsce pracy, to nie zasnąłem ani razu, ale szefa kiedyś przyłapałem – dowiadujemy się od uśmiechniętego Macieja, aplikanta radcowskiego. Niektórzy chcą uciąć sobie drzemkę, lecz coś staje im na przeszkodzie. – Chciałam raz na zastępstwie, ale nie mogłam zasnąć – przekonuje Ola, uczennica X LO. – Drzemka w ciągu dnia wpływa korzystnie na naszą urodę, zatem panie przyłapane na drzemce w pracy, mają gotowe wytłumaczenie - podpowiada Kinga, studentka kosmetologii. – Poza tym to także odprężenie, regeneracja systemu nerwowego, taka drzemka ma dobry wpływ nie tylko na wygląd zewnętrzny, ale również na naszą wydajność. Ten argument mogą podawać przedstawiciele obu płci – dodaje.
W krajach śródziemnomorskich obowiązuje sjesta, a w Wielkiej Brytanii, Francji i USA coraz popularniejsze stają się tzw. power nap, czyli drzemki w pracy. Kiedy przyjdzie czas na Polskę? Póki co, leżakowanie znane jest jedynie przedszkolakom…