REPORTERZY W ZAMKU PO RAZ DRUGI - SPOTKANIE Z LIDIĄ OSTAŁOWSKĄ
Najbardziej interesujące dla reportażysty są różne tożsamości. Romowie otworzyli mi oczy. Nie potrzeba „egzotycznego” Cygana, żeby dostrzec, że jesteśmy różni- mówiła na wczorajszym spotkaniu w CK Zamek Lidia Ostałowska, reportażystka, autorka książek, dziennikarka Gazety Wyborczej.
Lidia Ostałowska prace jako dziennikarka rozpoczęła w „Przyjaciółce” potem trafiła do „Gazety Wyborczej”. Jak mówi o sobie - Piszę o tych, którym trudniej - o mniejszościach narodowych i etnicznych, o kobietach, o młodzieży z subkultur i o wykluczonych. Szczególnie bliscy są jej Romowie, mówi o nich, że byli dla niej ogromną lekcją.
Romowie - bliscy, dalecy
W 2000 roku ukazał się zbiór „Cygan to Cygan” opisujący losy Romów w Europie Środkowej i Wschodniej. Autorka przyznaje, że przebywając wśród nich łapała się na tym, że myśli stereotypowo - „te dzieciaki z zasmarkanymi nosami, które cały czas biegają na boso”. W pewnym momencie pojawił się wniosek, żeby nie oceniać tylko spojrzeć szerzej.- Te kontakty dały mi nadzieję, może złudną, że możemy się dogadać- mówi autorka. „Cygan to Cygan” jest efektem kilkunastu lat pracy i przebywania w środowisku Romów – Myślę, że jest potrzebna książka o współczesnych Romach. To jest bardzo potrzebne. Ale powinien zająć się tym ktoś z młodszego pokolenia, ktoś ze współczesnego świata – podkreśla Ostałowska.
W 2012 roku Lidia Ostałowska została nominowana do Nagrody Literackiej Nike oraz do Nagrody Gwarancje Kultury za książkę „Farby wodne”. Według prowadzącej spotkanie w Zamku, dr Agnieszki Gajewskiej z UAM, czytając tę książkę łatwo zrozumieć czego dotyczy spór o historię. Książka opowiada o obozie cygańskim w Auschwitz, jedną z głównych bohaterek jest utalentowana plastycznie Dina Gottliebova. Jej szanse na przetrwanie obozu rosną gdy zwraca na nią uwagę jeden z lekarzy. Dina jest mu potrzebna do malowania portretów cyganów, które chce dołączyć do swoich badań nad rasą.
Akwarele z obozu
Lidia Ostałowska poznała Dinę w 2003 roku za sprawą dyrektora Muzeum Auschwitz- Birkenau. W 2000 roku zwolnił się jeden z bloków w obozie. Grupa romskiej inteligencji z kraju i ze świata chciała upamiętnić swoich zmarłych otwierając tam wystawę. Jednak śladów po tym okresie było mało. Pozostało tylko kilka listów po będących w obozie i akwarele Diny Gottliebovej. Dina chciała odebrać obrazy z Muzeum, Muzeum nie chciało ich wydać traktując jako świadectwo miejsca. - W tym momencie zwrócił się do mnie dyrektor Muzeum. Dina początkowo nie chciała ze mną rozmawiać, ale miałam już tę historię. Pojawiło się pytanie, czy większe jest cierpienie Romów i zwrot akwarel im się należy czy argumenty używane przez dyrektora Muzeum- to się działo na naszej ziemi? Dlatego pisząc tę książkę skupiałam się na akwarelach. Przypominałam sobie również motto w niej zawarte, że pisze o teraźniejszości, nie o historii. - mówi Lidia Ostałowska
Jest ogromna część historii, o której nie mówi się w szkole
Spór o historię toczyć się może również wokół antologii wydanej w 2014 roku, której współautorem jest Dariusz Kortko. Autorzy ukazują w niej historię Górnego Śląska od momentu powstania Katowic do chwili upadku muru berlińskiego. – Do tej pory we wszystkich antologiach dotyczących Śląska były tylko teksty polskie, i temat by przedstawiany tylko z polskiego punktu widzenia. My szukaliśmy nie tylko reportaży ale i tekstów historycznych. W antologii znalazły się teksty śląskie, listy żołnierza Wermachtu, teksty mówiące o tym , co robi z nami propaganda - mówi Ostałowska. Antologia na Śląsku została bardzo dobrze przyjęta, czyta ją inteligencja ale i zwykli ludzie. Jest to „Wielka księga śląskich radości, rozpaczy, życia codziennego”.
- Największa obelga jaka nas spotkała przy tworzeniu antologii, to było to, że jesteśmy menelami. Zwykły menel wypija wino, a pustą butelkę rozbija na murze. Myślę, że my powinniśmy być takimi duchowymi menelami - podsumowuje Lidia Ostałowska
Spotkanie odbyło się przy pełnej sali w ramach cyklu organizowanego przez CK Zamek, „Zamek Reporterów”